Forum Zdrowie DDA
ZMIEŃ
    Dodaj do ulubionych

    Mój partner wchodzi mi na głowę

    01.09.09, 22:03
    Mam pytanie do osób, które są w związku, czy jesteście asertywni?
    Mam z tym problem, od 2 miesięcy spotykam się z moim chłopakiem średnio 2 razy
    w tygodniu i mam wobec niego przeciwstawne uczucia. Są dni, że bardzo mnie do
    niego ciągnie, mogłabym kilka dni spędzić w jego objęciach, tak jestem
    spragniona bliskości. Są też dni, w których mój partner mnie skrajnie irytuje,
    bo nie jestem w stanie zaakceptować jego wad: egocentryzm, straaaaszne
    gadulstwo, częste przerywanie, kiedy coś mówię, niesłuchanie mnie, co jest
    powodem zapominania, którego dnia się umówiliśmy, osaczanie mnie, narzucanie
    swojej woli, nieodpowiedzialność, niedbanie o swoje zdrowie. Do tej pory
    cierpliwie znosiłam jego wady, bo jego niewątpliwymi zaletami są romantyzm i
    wrażliwość. A może to za mało, żeby związać się z nim na stałe? Mój partner
    jest naukowcem bez grosza przy duszy i własnego mieszkania, ponieważ żyje
    ponad stan. Nic nie umie zrobić w gospodarstwie domowym. Ale nie o tym
    chciałam pisać, tylko o tym, że wchodzi mi na głowę, czyli:
    -ciągle gada a ja nie umiem mu przerwać
    -przerywa moje wypowiedzi po trzech słowach
    -narzuca mi swoje zainteresowania katując swoją ulubioną muzyką, a gdy ja
    włączę swoją ulubioną płytę, wyłącza ją po pierwszej piosence
    -nie pyta mnie o zdanie, tylko sam podejmuje decyzje za mnie, ostatnio zapisał
    mnie na zabawę po rozmowie ze mną, w której powiedziałam, że najpierw się
    zastanowię, czy chcę pójść i mu powiem
    -każe mi coś zrobić, np. coś sobie kupić, na co absolutnie nie mam ochoty
    Nie umiem sobie z nim poradzić, żeby przebić się przez jego monolog, muszę
    krzyczeć. Czy ja jestem masochistką, że chcę z nim być i jeszcze oczekuję jego
    przemiany.
    Czy macie dla mnie jakieś rady?
    Obserwuj wątek
      • handra Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 01.09.09, 22:17
        W Twoich pytaniach jest juz zawarta odpowiedz. Nie, nie i tyle!
        • ladynemeyeth Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 02.09.09, 09:17
          Popieram. Dlaczego miałby się zmienić, skoro tak bardzo lubi Ciebie
          zmieniac i Ci rozkazywac?
      • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 07.09.09, 08:40
        Dlaczego z nim jesteś?

        Jesteście krótko ze sobą, poznajecie się, ty go poznajesz i widzisz
        że Ci się nie podoba, myślisz że za 10 lat będzie łatwiej się od
        niego oderwać? Chcesz tak żyć przez następne 10 lat? Chcesz tak żyć
        przez następny rok?
        • kwiaaatek1 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 11.09.09, 19:51
          niestety zakochałam się w nim i coraz bardziej czuję się z nim związana, staram
          się cały czas stawiać granice, lecz boję się, że jeśli nie będę spełniać jego
          potrzeb, zostawi mnie, mam doła i nie wiem, jak postępować. Chcę z nim żyć i być
          asertywna, nie wiem, czy to jest możliwe:-(
          • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 11.09.09, 21:20
            niestety zakochałam się w nim i coraz bardziej czuję się z nim
            związana, staram
            > się cały czas stawiać granice, lecz boję się, że jeśli nie będę
            spełniać jego
            > potrzeb, zostawi mnie, mam doła i nie wiem, jak postępować. Chcę z
            nim żyć i by
            > ć
            > asertywna, nie wiem, czy to jest możliwe:-(

            nie wiem jak u ciebie, ale u mnie jest. Ja jestem tym typem że
            czasami potrzebuję prowokować partnera aby sprawdzić czy on dalej
            chce być ze mną- i dopiero po prawie roku czasu bycia razem, zaczyna
            do mnie docierać że on chyba naprawdę chce być ze mną- abym tylko
            nie zaczeła tego wykorzystywać :(.
            Też kocham, ale strasznie nie lubię uzależnień, dlatego jestem
            wstanie sobie wyobrazić że on ze mną zrywa, ja z nim nie . Ale i nie
            idę na kompromisy, coraz więcej wymagam- i on coraz więcej daje.
            Wcześniej się bałam wymagać bo uważałam że jeżeli nic do niego nie
            czuję to nie mam prawa nic wymagać.
            Przeczytaj książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy", bardzo
            ciekawie napisana, mogę ci ją przesłać na maila.
            A najbardziej lubię prowokować partnera samą sobą, czasami przestaję
            się wstydzić zadawać "głupich" pytań o coś czego nie wiem, dopytywać
            się, chcieć więcej szczegółów, mówić że jestem zła, lub że jestem
            szczęśliwa.


            Nie pisz: "niestety się w nim zakochałam", miłość to piękne uczucie,
            dlaczego uważasz że to coś złego się zakochać?
            • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 12.09.09, 18:14
              Na początek chcę przeprosić, że używam dwóch nicków, bo mam dwie skrzynki
              pocztowe na gazeta.pl, ale to chyba nie jest ważne.

              Napisałam, że niestety się zakochałam, bo przez to nie jestem szczęśliwa, tylko
              cały czas czuję niepokój.
              Szukam porady u Was, bo nie wiem, jak postępować w związku, nigdy mi nie
              wychodziło z mężczyznami, nie umiem dać facetowi bliskości, oddać się
              całkowicie. Potrzebuję bliskości, ale jednocześnie boję się, że facet przez to
              odkryje, że jestem beznadziejna, głupia, do niczego, ze jestem nudna, że jestem
              zerem i mnie zostawi, już wolę ja go opuścić niż zostać porzuconą.
              Jak jestem daleko od niego, tęsknię, jak blisko, chcę uciekać. Czuję się
              odpowiedzialna za niego, za jego nastrój, uważam, że powinnam przy nim być cały
              czas szczęśliwa, aby on był szczęśliwy. Nic od niego nie chcę, nie chcę go
              narażać na straty materialne, wiem, że to chore, bo mężczyźni lubią dawać, ale
              tak mam, też nie chcę nic wymagać, chcę po prostu, aby był szczęśliwy, a on nie
              jest, bo jak go unikam, myśli, że go nie chcę, powiedział mi przez telefon, że
              mając dziewczynę czuje się samotny, bo dziewczyna nie chce z nim spędzać czasu.
              Wiem, że odejdzie do innej, takiej, co cały czas się śmieje i będzie chciała
              spędzać z nim każdą minutę i będzie chciała się z nim kochać codziennie. Ja mam
              opory względem seksu, aby nie pomyślał sobie, ze jestem łatwa i mnie nie zostawił.
              Generalny problem u mnie to asertywność, nie chcę być uległa, nie umiem z nim
              postępować i wiem, że go stracę. Nie wyobrażam sobie czegoś od niego wymagać.
              Kajda, chętnie przeczytam tę książkę, gdybyś mi przesłała ją na maila, była bym
              stukrotnie wdzięczna.
              • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 13.09.09, 10:24
                czytając Twój post to tak jakbym czytała o sobie.

                > Jak jestem daleko od niego, tęsknię, jak blisko, chcę uciekać.
                Czuję się
                > odpowiedzialna za niego, za jego nastrój, uważam, że powinnam przy
                nim być cały
                > czas szczęśliwa, aby on był szczęśliwy. Nic od niego nie chcę, nie
                chcę go
                > narażać na straty materialne

                to ja, ale kiedyś. Kiedyś taka byłam, musiałam wyjść za alkoholika,
                trafić do poradni dla uzależnionych, na terapię, do psychologa, aby
                to zmienić. Jeszcze są we mnie stare schematy, przede wszystkim to
                aby nie odkrył że jestem pusta, niczym się nie interesuje (chociaż
                już to wie:)), że nie jestem przebojowa, nie mam żadnych tematów do
                gadania, nie świecę w towarzystwie- wiesz co mam w zamian za to-
                ciszę, spokojną, bez napięć ciszę- on też jest małomówny.
                Nie wiem jak wytrzymał ze mną przez ten czas, ciągle mu
                przypominałam że nie interesuje mnie stały związek.
                Na pytanie gdzie chce pójść odpowiadałam : obojętnie, mi wszystko
                jedno , co będę robić, co będę jeść- teraz powoli to zmieniam,
                zaczynam chcieć gdzieś iść (wtedy naprawdę nie miałam żadnych
                potrzeb), zaczynam mieć zachcianki, pilnuję się i zmuszam abym miała
                tez życie bez niego.


                > Napisałam, że niestety się zakochałam, bo przez to nie jestem
                szczęśliwa, tylko
                > cały czas czuję niepokój.
                > Szukam porady u Was, bo nie wiem, jak postępować w związku, nigdy
                mi nie
                > wychodziło z mężczyznami, nie umiem dać facetowi bliskości, oddać
                się
                > całkowicie. Potrzebuję bliskości, ale jednocześnie boję się, że
                facet przez to
                > odkryje,

                ja się boję odkryć że ktoś wykorzysta te informacje przeciwko
                mnie,będzie wiedział jaka jestem, co myślę, jak mnie zranić, ale
                znalazłam sposób na to, jak nastąpi taka sytuacja po prostu się
                zmienię, swój schemat myślenia.

                Boisz się kochać bo wyniosłaś to z domu rodzinnego, tam to
                wykorzystywali- samemu nie da się z tego wyjść :(

                Co się stanie jak z nim nie będziesz? przecież wiesz dobrze że dasz
                sobie radę, więc może spróbuj zaryzykować i dać się porwać uczuciu,
                najpierw mu napisz że tęsknisz, później powiedz że będziesz tęsknić,
                że tęskiłaś, że myślisz ciągle o nim. Małymi kroczkami , powoli
                naucz się mu mówić że Ci na nim zależy- on o tym nie wie. A i Tobie
                będzie lepiej.
                • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 13.09.09, 10:59
                  kajda, Chciałabym być go pewna, tak jak Ty swojego chłopaka, ostatnio jak się
                  spotkaliśmy, czułam się zdołowana tym, że on tak dużo mówi, a ja taka sierota
                  nie mam nic do powiedzenia, od razu automatycznie włącza mi się w takich
                  sytuacjach negatywne myślenie: 'on się mną znudzi, rzuci mnie'.
                  Następnego dnia pojechał w sprawach zawodowych, jak wrócił, zadzwonił do mnie,
                  pod koniec rozmowy powiedział do mnie, że wychodzi się przejść, był późny
                  wieczór. Moja głowa od razu zaczęła wymyślać historię, że pewnie umówił się z
                  jakąś dziewczyną, poczułam się wtedy strasznie, jak bym zapadła się pod ziemię,
                  nie mogłam zasnąć, całe ciało z kamienia, a on po upływie pół godziny znów
                  zadzwonił i powiedział, że jest już w domu, tylko zrobił zakupy, poczułam ulgę,
                  ale jednocześnie zdałam sobie sprawę, jaka jestem uzależniona, to koszmarne
                  uczucie, ten lęk przed odrzuceniem.
                  Myślałam o terapii, która teraz bardzo my mi się przydała, zapisałam się na
                  grupową dla DDA, ale dopiero zaczyna się w kwietniu, muszę radzić sobie sama.
                  Co się stanie, jak z nim nie będę? Jak mnie zostawi, to kolejny raz zdam sobie
                  sprawę, że jestem do niczego i nie wiem, czy będę miała siłę coś robić, a by
                  poznać kogoś nowego, już trzech facetów mnie opuściło po kilku miesiącach
                  chodzenia, ale byli to faceci z toksycznych rodzin, ten jest z normalnej, ale i
                  tak boję się, że historia się powtórzy. Wiem, że dam sobie radę, tak jak do tej
                  pory, zamrożę się i zajmę pracą.
                  Boję się powiedzieć mu o swoich uczuciach, nie powiedziałam mu, że go kocham,
                  boję się, że będzie to wykorzystywał albo się wystraszy, pomyśli, że go osaczam,
                  jeśli dowie się jak bardzo go kocham i jak się czuję, gdy go nie widzę. To
                  prawda, że ten lęk przed odrzuceniem bierze się z dzieciństwa, moja matka mnie
                  odrzucała za każdym razem, gdy próbowałam się do niej zbliżyć, znęcała się nade
                  mną psychicznie i fizycznie, w domu były wieczne awantury między rodzicami,
                  dlatego miłość, związek źle mi się kojarzy.
                  Boję się okazywać uczucia, nigdy pierwsza się do niego nie przytuliłam,
                  chciałabym to zmienić.
                  Cieszę się, że nie tylko ja mam takie problemy, że ma je wiele osób
                  wychowywanych w rodzinach dysfunkcyjnych, które nie wiedzą, jak postępować, aby
                  było dobrze.
                  • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 13.09.09, 11:23
                    > Następnego dnia pojechał w sprawach zawodowych, jak wrócił,
                    zadzwonił do mnie,
                    > pod koniec rozmowy powiedział do mnie, że wychodzi się przejść,
                    był późny
                    > wieczór. Moja głowa od razu zaczęła wymyślać historię, że pewnie
                    umówił się z
                    > jakąś dziewczyną, poczułam się wtedy strasznie, jak bym zapadła
                    się pod ziemię,
                    > nie mogłam zasnąć, całe ciało z kamienia, a on po upływie pół
                    godziny znów
                    > zadzwonił i powiedział, że jest już w domu, tylko zrobił zakupy,
                    poczułam ulgę,


                    ja dalej to czuję:(, może już nie tak panicznie, powoli zagłuszam,
                    pozwalam rozumowi dojść do głosu. Dodatkowo mój L. ma tak samo,
                    często np. pisał że przyjedzie i nie przyjeżdżał , tylko dlatego
                    żebym ja się z nikim nie umówiła- w końcu chyba zrozumiał jak bardzo
                    mnie tym rani, jak ja się czuję czekając na niego.Kiedy nie odpisuje
                    na smsy to dzwoni. A ile razy on wieczorami nie odpisuje bo po
                    prostu usypia, nic mi o tym nie pisząc wcześniej (tak na wszelki
                    wypadek). Muszę mu w ciemno wierzyć że nie umawia się z innymi
                    kobietami, a z charakteru jest kobieciarzem, lubi czarować kobiety,
                    podrywać. Kilka razy "ukrywał" przede mną tel, chociaż nigdy go nie
                    przeglądałam. Po zwróceniu przeze mnie uwagi, przestał.

                    Musisz sobie przemyśleć po co Twój chłopak miałby się spotykać z
                    innymi, dlaczego miałby cię okłamywać.

                    Kiedyś nie przeszło mi przez gardło powiedzieć komuś że tęsknię,
                    więc najpierw powiedziałam że będę tęsknić- bo to mniej
                    zobowiązujące, i tak małymi kroczkami zaczynam mówić że tęsknię, że
                    myślę- ale to też raczej piszę smsy, nie wiem czy byłabym wstanie
                    wykrztusić to. Jeszcze dużo pracy przede mną, tak bardzo chciałabym
                    się otworzyć na uczucia, umieć je mówić, nie wstydzić się, mam
                    nadzieję że powoli mi się to uda, bo jeżeli nawet nie będę z L., to
                    przyda mi się to na przyszłość.

                    Książkę wysłałam.
                    • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 13.09.09, 12:00
                      kajda, mój też ma imię na L.:-)
                      przeczytałam pierwszy rozdział książki o tych zołzach i przekonałam się, że
                      jestem klasycznym przypadkiem ,,miłej kobiety", załamka Dzisiaj mamy się spotkać
                      wieczorem i już od wczoraj planowałam, co mu zrobić do jedzenia i jeszcze dać na
                      wynos, czy ja jestem nienormalna? Po przeczytaniu tej książki zrobię mu kanapki
                      i starczy.
                      Teraz mam mieszane uczucia, nie wiem, co jest dobre dla związku, najchętniej
                      oddałabym całą siebie, powiedziała o swoich uczuciach, o zazdrości, ale wtedy
                      będzie wiedział, że ma mnie w garści. Nie umiem grać, manipulować, chcę siebie
                      szanować, nie szanowałam do tej pory, dlatego faceci mnie opuszczali, mimo, że w
                      pierwszych miesiącach mocno zabiegali o moje względy i teraz widzę, że historia
                      się powtarza, bo on coraz mniej dzwoni, spuścił z tonu. Nie chcę być ciągle
                      niedostępna, ale też zbyt uległa, znowu ten problem. Wysłał mi zdjęcie z
                      wczorajszego spotkania służbowego ubrany na galowo, powiedziałam mu, że ładnie
                      wygląda w garniturze, to już chyba jakiś postęp w mówieniu miłych słów.
                      Też chciałabym się otworzyć, ale jednocześnie nie chcę się podawać na tacy, nie
                      wiem, co jest dobre.
                      • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 13.09.09, 16:16
                        Quiete powiem Ci że nawet "normalni" są skołowaceni jeżeli w grę
                        wchodzi takie uczucie jak miłość. A po drugie, czy jesteś pewna że
                        chcesz z nim być? Jego opis z pierwszego postu nie wygląda zbyt
                        zachęcająco, ale tez nie jest taki straszny. Ja np. w moich facetach
                        widzę tylko wady, boję się mówić o zaletach bo to tak jakbym
                        go "broniła", usprawiedliwiała, albo nie daj Boże zakochana i
                        dlatego go idealizuję- więc może ty masz podobnie i oprócz wad które
                        wypisałaś ma też zalety, które pewnie nie zauważasz.

                        Może dlatego mniej dzwoni, bo chciałby żebyś i ty czasami
                        zadzwoniła, on też może się czuć że się narzuca jeżeli tylko on
                        dzwoni, albo przeważnie on. On też ma wątpliwości co do Twoich
                        uczuć, nie wie wszystkiego, może myśleć inaczej jak tobie się
                        wydaje.

                        Mój L. nie lubi mojego gotowania (dawno już tego nie praktykowałam,
                        więc kiepsko mi to wychodzi), i przeważnie jemy coś zamówionego :)-
                        ja uwielbiam takie jedzenie.

                        A jak długo razem jesteście?
                        • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 14.09.09, 17:30
                          kajda, znamy się pół roku, a parą jesteśmy 2 i pół miesiąca, to mało. Mojego L.
                          trudno utrzymać w ryzach, mówią na niego ,,free'', co oznacza, ,,wolny'',
                          ,,swobodny", bo nie lubi podporządkować się zasadom, ja jestem jego
                          przeciwieństwem, dlatego wiele rzeczy mnie w nim irytuje, ale mu mówię na
                          bieżąco i się stara, spełnia wszystkie prośby, ale i tak ciągle mnie wypróbowuje
                          jak dzieciak, na ile może sobie pozwolić. Martwi mnie seks, bo nie wiem ile
                          odkryć i jak często na początku znajomości, ciągle się boję, że jestem zbyt
                          łatwa, chociaż nikt mnie do tego nie zmusza, sama chcę. On ma coś, czego ja nie
                          mam - pewność siebie, odwagę, dużą wiedzę, potrafi dawać czułość, jest blisko,
                          ale wady przewyższają.
                          Być może z mojej strony to jest uzależnienie od bliskości fizycznej, której
                          nigdy nie miałam, a nie miłość, być może będę kiedyś przez to cierpieć. Moja
                          matka mnie nie przytulała, ja w każdym bądź razie tego nie pamiętam, nadrabiam
                          braki z dzieciństwa.
                          Jedno mnie martwi, a mianowicie to, że mężczyzna jest jak dziecko, które trzeba
                          wychować, pewnie nie każdy, ale mój akurat to klasyczny przypadek faceta. Jedno
                          zauważyłam wczoraj na plus, obojętnie czy podam obiad 4-daniowy czy słone
                          paluszki, ważniejsze dla niego jest, abym była blisko.
                          • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 14.09.09, 22:07
                            > Jedno mnie martwi, a mianowicie to, że mężczyzna jest jak dziecko,
                            które trzeba
                            > wychować, pewnie nie każdy, ale mój akurat to klasyczny przypadek
                            faceta.

                            To nie jest prawda !!! nie można wychować dorosłego faceta, on może
                            się zmienić na jakiś czas, ale nie na zawsze. Musisz być z nim takim
                            jaki jest, nie musisz wszystkiego tolerować, możesz wymagać od niego
                            różne rzeczy (np. u mnie to żeby nie mówił że przyjedzie kiedy nie
                            ma takiego zamiaru, u niego to jest norma, postępuje tak też ze
                            swoim synem, aby ten siedział w domu ), ale nie możesz chcieć go
                            zmienić.
                            Z Twojego pierwszego postu wynika że to on chce Cię zmienić, chce
                            żebyś była bardziej zdecydowana, bardziej dbała o siebie- podoba Ci
                            się to?


                            > Być może z mojej strony to jest uzależnienie od bliskości
                            fizycznej, której
                            > nigdy nie miałam, a nie miłość, być może będę kiedyś przez to
                            cierpieć. Moja
                            > matka mnie nie przytulała, ja w każdym bądź razie tego nie
                            pamiętam, nadrabiam
                            > braki z dzieciństwa.

                            to jest bardzo niebezpieczne , nie da się odrobić już tej bliskości
                            i przytulania, żaden chłopak nie zastąpi Ci mamy i jej opieki. Ale
                            to temat na terapię, ja nie bardzo mogę się wypowiadać w tym
                            temacie :(


                            Martwi mnie seks, bo nie wiem ile
                            > odkryć i jak często na początku znajomości, ciągle się boję, że
                            jestem zbyt
                            > łatwa, chociaż nikt mnie do tego nie zmusza, sama chcę.

                            Nie wiem ile masz lat, ja już mam 30 i przestałam się wstydzić że
                            uprawiam seks, jeżeli mam ochotę idę z chłopakiem do łóżka nie
                            licząc która to randka, i nie martwiąc się co o mnie pomyśli. Tak
                            było z L., on zdaje sobie sprawę że miałam ileś tam partnerów, dość
                            szybko zaciągnełam go do łóżka i niczego to nie popsuło. Wydaje mi
                            się że w pewnym wieku te rzeczy przestają mieć takie znaczenie- ale
                            mogę się mylić. Nie rób nic na siłę, także wbrew sobie nie trzymaj
                            go na odległość, tym bardziej jeżeli macie już za sobą pierwsze
                            zbliżenie.

                            Ja z moim spotykam się średnio raz na tydzień, mamy w planach
                            wspólne mieszkanie, ale jeszcze nie jesteśmy na to przygotowani,
                            głównie przez moje dzieci. Życie z dziećmi już nie jest takie proste
                            jak bez nich.
                            • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 17.09.09, 20:27
                              Mam ok. 30 lat i nie mam dzieci, on jest ode mnie starszy i też nie ma dzieci,
                              ale bardzo chce, ja też, ale nie jestem pewna, czy z nim, czy się nadaje na ojca.
                              I tak zrobił postępy od początku naszej znajomości dużo pracuje. Szkoda, że nie
                              można wychować faceta, jeszcze kilka dni temu czułam to uzależnienie, ale po
                              kilku dniach niewidzenia zaczyna dochodzić do głosu rozum, który mówi, że ten
                              związek nie przetrwa, ponieważ często zapala mi się czerwone światło, dzisiaj
                              np. dzwoni i gada 15 minut o sobie, a potem kończy rozmowę, bo coś musi jeszcze
                              zrobić i mimochodem pyta ,,co u ciebie"?, opowiedziałam przez pół minuty
                              najmniej ważną historyjkę, która mi się dzisiaj przydarzyła, mimo, że dzień był
                              ciekawy i powiedziałam ,,to na razie", zależy mi na nim i chciałabym, aby się
                              zmienił, ale on się nie zmieni, nie chcę się dąsać i mieć pretensji do niego o
                              to, że się mną nie interesuje, chcę jakoś inaczej dać mu to do zrozumienia.
                              Zresztą.. dziwne jest to zainteresowanie, bo z drugiej strony pochwalił się mną
                              rodzinie i kumplom, chce mnie z nimi zapoznawać a nie może poświęcić 5 minut na
                              wysłuchanie mnie. Nie wiem, jak z nim postępować, żeby mnie szanował, już
                              przychodzi mi do głowy myśl, żeby dać mu popalić, tylko nie wiem jak.
                              Wiem, dlaczego mnie nie szanuje, nie jestem nic a nic słowna, powiedziałam mu,
                              jak ostatnio się spotkaliśmy, że nie będziemy się dziś kochać, a już za godzinę
                              wylądowaliśmy w łóżku, nauczył się przy mnie, że moje ,,nie'' nic nie znaczy,
                              muszę to zmienić, ale nie wiem jak i czy dam radę.
                              • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 18.09.09, 07:18
                                > Wiem, dlaczego mnie nie szanuje, nie jestem nic a nic słowna,
                                powiedziałam mu,
                                > jak ostatnio się spotkaliśmy, że nie będziemy się dziś kochać, a
                                już za godzinę
                                > wylądowaliśmy w łóżku, nauczył się przy mnie, że moje ,,nie'' nic
                                nie znaczy,
                                > muszę to zmienić, ale nie wiem jak i czy dam radę.

                                to nie jest nie słowność, to jest pokazanie mu że nie możesz się mu
                                oprzeć i że Ci się podoba- i dla niego to jest komplement. Seks
                                powinien być spontaniczny, jak będziecie umawiać się na seks cały
                                dzień, a na wieczór dostaniesz bólu głowy, albo po prostu będziesz
                                zmęczona to odmawiając też będziesz niesłowna?


                                Co do tych rozmów tel. to kiedyś byłam z J. przez 3 tyg wygadaliśmy
                                przez tel ponad 5 godzin, i oczywiście codziennie dodatkowo się
                                widzieliśmy- nigdy z nikim tyle nie gadałam. A głównie to on mówił.
                                Czasami miałam podobne wrażenie jak ty, ja dzwoniłam do niego 15 min
                                on mówił co u niego a na zakończenie pytał co u mnie, bo w końcu to
                                ja dzwonię. Wg. mnie to nie było brak szacunku tylko on chciał się
                                ze mną podzielić tyloma rzeczami, tyle miał mi do opowiedzenia.
                                Gorzej jakby milczał i niczym nie chciałby się ze mną podzielić, a
                                jedynie mówił : no powiedz coś. Wydaje mi się że źle to
                                interpretujesz, i musisz zawalczyć i na przekór sobie zacząć
                                opowiadać mu o sobie jak najwięcej. Ja mam przeciwną sytuację z L.
                                onprawie nic nie mówi o sobie,ja próbuje opowiadać o sobie a on
                                dalej milczy.

                                Czerwona lampka u mnie pali się cały czas. A najgorsze to to że nie
                                umiem rozmawiać:(, nie umiem gadać z L. o swoich wątpliwościach co
                                do np. wspólnego mieszkania, czy naszego związku. Znowu się pytał
                                czy z nim zamieszkam, odmówiłam mówiąc że się boję- jego 3
                                propozycja. Nie umiem z nim o tym pogadać:( , wszystkie ważne sprawy
                                załatwiamy przez sms :(. Nie wiem jak to zmienić, chore to jest.
                                Wczoraj była u niego policja, nie wie dlaczego, a ja się cofnełam,
                                nawet w żartach dałam mu do zrozumienia że w razie kłopotów niech na
                                mnie nie liczy. Dzieci coraz bardziej do niego lgną. A ja ciągle
                                się boję, ciągle mam wątpliwości. Tęsknię jak go nie ma, myślę a
                                jak jest to szukam jakiś haczyków, wad.
                                Nie wiem czy to syndrom DDA, czy moja intuicja że nie powinnam dalej
                                w to brnąć? Jak można to poznać?
                                • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 18.09.09, 11:21
                                  kajda, pewnie masz rację z tym seksem, tylko ja cały czas się boję, aby któregoś
                                  dnia nie pomyślał: ,,to jest dziewczyna, z którą uprawiam seks'' zamiast
                                  ,,...którą kocham i z którą dobrze się czuję"
                                  Jeśli chodzi o rozmowy, to wciąż brakuje mi tego zainteresowania, już chyba
                                  wolałabym, aby mniej mówił, w poprzednim moim związku było inaczej, ja dużo
                                  mówiłam, najpierw omawialiśmy z partnerem moje sprawy, a potem jego, w obecnym
                                  związku czuje się zaniedbywana pod tym względem, mówiłam mu to, zawsze mówię, co
                                  mi się nie podoba, ale na razie mało co dociera, niby wie o tym, mówi mi, że
                                  rozumie,a robi swoje, bo nie jestem stanowcza.
                                  kajda, spróbuj mówić do swojego L., co czujesz, co myślisz bezpośrednio, co
                                  Ciebie niepokoi, bo wg mnie policja to nie żarty, ja mówię i to dużo, a także
                                  dużo się pytam o przeszłość. Też mam ten sam problem - szukanie haczyków, mimo,
                                  że on mi stale tłumaczy, ze nie jest potworem, że to moja wyobraźnia, że jak mam
                                  coś do niego, to mam zaraz to powiedzieć, że on jest prostym facetem i chce mieć
                                  prosto wszystko wytłumaczone, a ja nieraz się czegoś doszukuję i się dąsam.
                                  Myślę, że to syndrom DDA, bo co innego? To chore, ale potrzebuję emocji, dlatego
                                  średnio raz na dwa tygodnie doprowadzam do spięcia, nie odbieram telefonów czy
                                  szukam kłótni, gdy widzę jego emocje, jak się męczy, a czasem płacze przeze
                                  mnie, zaczynam wierzyć, że mu na mnie zależy, uspakajam się, a jak jest spokój i
                                  nie widzę u niego emocji związanych ze mną to myślę, że się mną znudzi i znów
                                  doprowadzam do spięcia, taka popieprzona jestem.
                                  Ale to może być też intuicja u Ciebie, w takiej sytuacji chyba trzeba
                                  uświadomić, jakie są fakty, a nie domysły związane z drugim człowiekiem.
                                  • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 18.09.09, 14:11
                                    > kajda, pewnie masz rację z tym seksem, tylko ja cały czas się
                                    boję, aby którego
                                    > ś
                                    > dnia nie pomyślał: ,,to jest dziewczyna, z którą uprawiam seks''
                                    zamiast
                                    > ,,...którą kocham i z którą dobrze się czuję"

                                    jedno nie wyklucza drugiego. Za bardzo poważnie traktujesz seks.


                                    > Jeśli chodzi o rozmowy, to wciąż brakuje mi tego zainteresowania,
                                    już chyba
                                    > wolałabym, aby mniej mówił, w poprzednim moim związku było
                                    inaczej, ja dużo
                                    > mówiłam, najpierw omawialiśmy z partnerem moje sprawy, a potem
                                    jego, w obecnym
                                    > związku czuje się zaniedbywana pod tym względem, mówiłam mu to,
                                    zawsze mówię, c
                                    > o
                                    > mi się nie podoba, ale na razie mało co dociera, niby wie o tym,
                                    mówi mi, że
                                    > rozumie,a robi swoje, bo nie jestem stanowcza.

                                    a może nie chodzi że jesteś za mało stanowcza, tylko o to że on taki
                                    jest i nie da się go zmienić, i najbardziej stanowacza dziewczyna na
                                    świecie by go nie zmieniła. Nie wyszukuj zawsze w sobie winy,
                                    czasami czegoś po prostu nie da się zmienić.

                                    Jak mam mówić co myślę, nie da się, bo ja myślę jak go nie ma, jak
                                    jest przestaję, mam pustkę w głowie. Tak miałam też u psychologa,
                                    pełno tematów przed wizytą, a na wizycie nic. Jak zrywam z
                                    chłopakami to oni niczego się nie spodziewają, wszystko jest pięknie
                                    aż tu trach jak grom z jasnego nieba, albo mówię że to już koniec,
                                    albo przestaję odbierać tel. Poza tym uważam że jak sam nie mówi
                                    tzn. że zapytany też nie odpowie, a dodatkowo jak coś mówi to ja nie
                                    komentuje, nie dopytuje, aby nie wyjść na ciekawską więc może to być
                                    odbierane jakby mnie w ogóle to nie obchodziło.
                                    To jest mój główny problem, u mnie w domu nie rozmawiało się, każdy
                                    sobie żył osobno.
                                    Poza tym trudno jest rozmawiać jak się widzimy tak rzadko. Raz na
                                    tydzień, i to wieczorem, najpierw dzieci przeszkadzają i nie dają
                                    spokojnie pogadać, a później szkoda na to czasu .
                                    • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 20.09.09, 11:33
                                      kajda, poniekąd Ciebie rozumiem, że nic nie mówisz widząc swojego partnera. Ja
                                      tym różnię się od Ciebie, że mówię, ale nie od razu. Mój L. jest jaki jest i nie
                                      wiem, czy się dla mnie zmieni, pewnie będzie starał, aby mnie zdobyć, ale
                                      charakteru nie da się zmienić, zwłaszcza po ślubie przestanie się starać,
                                      dzięki, że mi uświadomiłaś, że to nie moja wina, że jest jaki jest, ja sobie po
                                      prostu z nim nie radzę, jestem za spokojna, a on powinien mieć kobietę, która na
                                      niego huknie i doprowadzi do porządku od razu, jak jej się coś nie będzie
                                      podobać, a ja nie chcę go urazić, aż kropla do kropli się zbierze i się
                                      przeleje, tak było w ten piątek, bez przerwy mi przerywał, w końcu ostatnie dwie
                                      godziny spotkania milczałam totalnie poirytowana,a on nawet tego nie zauważył, w
                                      końcu wieczorem uciekłam do domu nie pozwalając się nawet dotknąć, a facet dalej
                                      nie wiedział o co chodzi, chociaż się zorientował, że coś się dzieje ze mną,
                                      umówiliśmy się na następny dzień na 15-ą, nie przyszłam do niego, on dzwoni i
                                      mówi, ze mam przyjść, okazuje złość, powiedziałam ,,nie", a on, że czeka do
                                      16-j, jak nie przyjdę to koniec z nami, powiedziałam ,,OK'' i oczywiście nie
                                      przyszłam, po 16-j dzwoni i w końcu pyta o co chodzi, wyjaśniłam mu przez
                                      telefon, że mam dość jego przerywania moich wypowiedzi i czekania, aż skończę,
                                      aby dalej mówić o sobie, dosyć tego egocentryzmu, że nie jestem jego cieniem ani
                                      panienką na zawołanie, której będzie rozkazywał, wtedy się popłakał i
                                      powiedział, ze więcej o spotkanie mnie prosić nie będzie i że to koniec, on tak
                                      zawsze mówi, gdy nie chcę spełnić jego oczekiwań a potem i tak dzwoni, a może
                                      tym razem na zawsze się pożegnał, nie wiem, mimo to nie żałuje swego zachowania,
                                      nie pozwolę na brak szacunku wobec mnie, nawet kosztem związku.

                                      ,,Jak zrywam z chłopakami to oni niczego się nie spodziewają, wszystko jest
                                      pięknie aż tu trach jak grom z jasnego nieba, albo mówię że to już koniec, albo
                                      przestaję odbierać tel.''

                                      Też tak mam, mój L. tak mówi, że raz jest pięknie, ja jestem miła, jest między
                                      nami super, a za chwilę jestem niedostępna, okazuję niechęć, nie odbieram
                                      telefonów i on głupieje, bo nie wie, o co chodzi. Ja sama nie bardzo rozumiem to
                                      swoje zachowanie, ale staram się dojść, dlaczego tak jest, może się boję
                                      bliskości, a on nie umie zrozumieć, dlaczego wolę sama dwie godziny łazić po
                                      lesie niż być z nim i myśli wtedy, że go nie kocham, a to nieprawda, nie umiem
                                      mu tego wytłumaczyć, on nawet nie wie, że istnieje jakiś syndrom DDA.

                                      Chyba najlepsze dla nas jest mówić od razu, gdy czujemy, że coś jest nie tak i
                                      drążyć problemy aż do rozwiązania, gdy samopoczucie nie jest dobre, przecież
                                      uczucia nie kłamią, jak się czujemy źle, to jest ku temu jakiś powód.
                                      • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 21.09.09, 09:45
                                        tak było w ten piątek, bez przerwy mi przerywał, w końcu ostatnie
                                        dwi
                                        > e
                                        > godziny spotkania milczałam totalnie poirytowana,a on nawet tego
                                        nie zauważył,
                                        > w
                                        > końcu wieczorem uciekłam do domu nie pozwalając się nawet dotknąć,
                                        a facet dale
                                        > j
                                        > nie wiedział o co chodzi, chociaż się zorientował, że coś się
                                        dzieje ze mną,

                                        a nie lepiej byłoby już 2 godziny wcześniej pójść do domu,
                                        powiedzieć jasno: nie dajesz mi dojść do słowa a ja nie zamierzam
                                        słuchać Twojego monologu i pójść.

                                        on tak
                                        > zawsze mówi, gdy nie chcę spełnić jego oczekiwań a potem i tak
                                        dzwoni, a może
                                        > tym razem na zawsze się pożegnał, nie wiem, mimo to nie żałuje
                                        swego zachowania
                                        > ,
                                        > nie pozwolę na brak szacunku wobec mnie, nawet kosztem związku.


                                        a jak później dzwoni to nie tracisz trochę szacunku do niego? ja
                                        podobnie miałam z wcześniejszym chłopakiem, wiedziałam że mogę go
                                        olać i tak on będzie chciał być ze mną- tylko że z tamtym wiedziałam
                                        że ja nie będę. Z tym tak nie próbuje :) , wystarczy mi to że jak
                                        miał popsuty tel i nie odbierał smsów ode mnie to się niepokoił że
                                        się obraziłam, albo jak nie pamięta że jestem w pracy i że nie piszę
                                        to też zaczyna wydzwaniać i czuje niepokój.
                                        Czy to znaczy że jak Ci z nim nie wyjdzie to nie poczujesz że to
                                        przez ciebie, że nie będzie to dla ciebie porażka? Potraktujesz go
                                        jako faceta całkowicie nie dla ciebie, i ucieszysz się że masz to
                                        już za sobą?



                                        Z L. można powiedzieć że jestem dopiero od końca maja- wtedy
                                        poczułam że go kocham i zaczęłam z nim być na poważnie. Wcześniej
                                        przez półroku próbowałam mu zaufać i wyczaić czy mu naprawdę zależy
                                        na mnie, a przez następne kilka m-cy spotykałam się tylko dla seksu
                                        (od momentu jak przypadkowo wysłał do mnie smsa, a który był do
                                        innej). Więc dam sobie jeszcze czas na wspólne mieszkanie, poza tym
                                        muszę z długów najpierw wyjść, no i jego przekonać do jednej rzeczy,
                                        która mi przeszkadza:(, a to też wiąże się z dużą sumą pieniędzy,
                                        więc łatwo nie będzie. Ale jeżeli już zdecyduję się na ten krok to
                                        będzie znaczyło że jestem pewna tej decyzji. I później już tylko
                                        będzie przepięknie:)- czyli życie normalnego związku że wszystkimi
                                        jego wadami i zaletami.
                                        • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 21.09.09, 19:34
                                          ,,a nie lepiej byłoby już 2 godziny wcześniej pójść do domu,
                                          powiedzieć jasno: nie dajesz mi dojść do słowa a ja nie zamierzam
                                          słuchać Twojego monologu i pójść.''

                                          Tak by było najlepiej, tak by zrobiła osoba asertywna i pewna siebie, ale to nie
                                          ja. Zawsze najpierw staram się zaradzić sytuacji, myślałam, że uda mi się
                                          przebić przez ten monolog, że w końcu zamilknie, nie udało się i zwiałam. Po tym
                                          telefonie, że koniec z nami, na drugi dzień zadzwonił rano pokornym tonem głosu
                                          zaproponował spotkanie, zgodziłam się, cały dzień był pokorny i ostrożny. Mam
                                          satysfakcję, gdy uda mi się wpłynąć na jego zachowanie, nie mam innego sposobu
                                          jak poruszyć jego emocje, bo w pewnym momencie poczuł się zbyt pewnie i przestał
                                          mnie szanować, nie zamieszkam z nim, dopóki nie poznam go dobrze, kocham go, ale
                                          nie mam zamiaru męczyć się jak moi rodzice, skakać wokół faceta, nie jestem
                                          skłonna do poświęceń.
                                          Nie traci w moich oczach, gdy dzwoni, mimo, że mówi inaczej, stracił by dużo,
                                          gdyby nie dzwonił, chcę wiedzieć, że mu na mnie zależy, jest wręcz odwrotnie,
                                          mam większy szacunek. Myślę, że czasem trzeba dać mężczyźnie popalić, aby
                                          szanował, chyba więcej się zdziała brakiem kontaktu niż zrzędzeniem i tłumaczeniem.

                                          Uważam, że nie ma co zgadzać się na wszystko, co mężczyzna zaoferuje, być
                                          zgodnym i pogodnym, nie ma idealnego związku, trzeba nauczyć się żyć jakoś z
                                          tymi wadami i zaletami, ale nie przyjmować ich tylko dlatego, że boimy się
                                          stracić drugą połówkę.

                                          Ja też nie jestem ideałem, ostatnio powiedział mi, ze chciałby, abym czasem ja
                                          pierwsza go objęła, złapała za rękę, to słuszne, ale ja nigdy pierwsza nie
                                          okazuję bliskości ze strachu przed odrzuceniem, nie wyobrażam sobie, aby
                                          powiedzieć ,,chcę się z tobą kochać", nie mogę się przemóc.
                                          • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 21.09.09, 21:55
                                            > ,,a nie lepiej byłoby już 2 godziny wcześniej pójść do domu,
                                            > powiedzieć jasno: nie dajesz mi dojść do słowa a ja nie zamierzam
                                            > słuchać Twojego monologu i pójść.''
                                            >
                                            > Tak by było najlepiej, tak by zrobiła osoba asertywna i pewna
                                            siebie, ale to ni
                                            > e
                                            > ja. Zawsze najpierw staram się zaradzić sytuacji, myślałam, że uda
                                            mi się
                                            > przebić przez ten monolog, że w końcu zamilknie, nie udało się i
                                            zwiałam.

                                            wiem o tym, ja też bym postąpiła tak jak ty, kiedyś, teraz albo bym
                                            się przebiła, albo wyszła , ewentualnie jakbym siedziała te 2
                                            godziny to obiecywałabym sobie w duchu że już nigdy więcej bym się z
                                            nim nie spotkała, i dotrzymała słowa.


                                            >Nie umiem grać, manipulować, chcę siebie
                                            >szanować, nie szanowałam do tej pory, dlatego faceci mnie
                                            >opuszczali, mimo, że w
                                            >pierwszych miesiącach mocno zabiegali o moje względy i teraz widzę,
                                            >że historia
                                            >się powtarza, bo on coraz mniej dzwoni, spuścił z tonu.


                                            . Myślę, że czasem trzeba dać mężczyźnie popalić, aby
                                            > szanował, chyba więcej się zdziała brakiem kontaktu niż
                                            zrzędzeniem i tłumaczen
                                            > iem.

                                            te dwie wypowiedzi są Twoje, wg. mnie są sprzeczne.

                                            Wg. mnie za bardzo nim manipulujesz.


                                            Mam
                                            > satysfakcję, gdy uda mi się wpłynąć na jego zachowanie, nie mam
                                            innego sposobu
                                            > jak poruszyć jego emocje, bo w pewnym momencie poczuł się zbyt
                                            pewnie i przesta
                                            > ł
                                            > mnie szanować

                                            a u mnie było odwrotnie, jak przestałam żartować że spotykam się z
                                            innymi, jak zaczęłam jasno mówić że tylko z nim chce być, i że jest
                                            najlepszy zaczął się bardziej otwierać, bardziej mi ufać, częściej
                                            przyjeżdżać.


                                            Nie boję się że stracę mojego L., kocham go, coraz bardziej chce z
                                            nim zamieszkać, może nastąpi to szybciej niż mam w planach, chociaż
                                            jeszcze trochę się boję- że może się okazać złym człowiekiem,
                                            jeszcze ani razu się z nim nie pokłóciłam, nie wiem jak zachowuje
                                            się w takich sytuacjach. Nie zamierzam dla niego zrezygnować z moich
                                            wad, ani czuć się z tego powodu winna (tak jak to było w moim
                                            małżeństwie).
                                            • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 23.09.09, 12:25
                                              a ja znowu mam spadek miłości do mojego L. , dostał w nocy smsa, nie
                                              powiedział od kogo. Pocieszam się tym że i ja mam znajomych facetów
                                              do których piszę maile, rozmawiam na gg, i on o tym nie wie, a
                                              przecież nie świadczy to że go zdradzam albo mniej kocham.

                                              Napisałam że nie boję się że go stracę, nie dlatego że jestem pewna
                                              jego miłości itd., tylko że jeżeli to nastąpi to będę pewna że ze
                                              swojej strony zrobiłam wszystko aby z nim być, niczego nie zataiłam.
                                              Pewnie że rozstanie zaboli, ale to będzie znaczyło że nie byliśmy
                                              dla siebie.

                                              Pisząc o swoich wadach miałam na myśli m.in. moje bałaganiarstwo.
                                              Czasami nie czuję się na tyle "dorosła" aby z kimś być, wydaje mi
                                              się że nie powinnam się z nikim wiązać.
                                              • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 24.09.09, 13:34
                                                kajda, od kiedy poznałam L., zerwałam znajomość z moim byłym, z którym byliśmy
                                                przyjaciółmi, teraz jestem zazdrosna jak diabli, jeszcze miesiąc temu było
                                                inaczej, L. ma koleżanki i znajome, opowiada mi o nich ze szczegółami, jak by
                                                dostał sms, o którym nie chciał by mi powiedzieć, chyba bym się wściekła,
                                                czasami dzwonię do niego i telefon jest zajęty, już się denerwuję, czy czasem
                                                nie ma jakiejś laski, gdybym widziała, że dostał sms od kogoś nieznajomego,
                                                okazywałabym mu niechęć i prędzej czy później bym mu o tym powiedziała. Ja
                                                również nie jestem pewna, czy będziemy razem, ale wiadomo, że na siłę nikogo się
                                                przy sobie nie zatrzyma, manipulacja manipulacją, ale świństwa bym mu nigdy nie
                                                zrobiła, mimo to, jeśli będzie chciał odejść, nic na to nie poradzę

                                                kajda, coś mi uświadomiłaś, nie wiem do końca, jak postępować z facetem, czy być
                                                sobą, czy manipulować, rzeczywiście trochę manipuluję, lecz intuicyjnie
                                                wyczuwam, że to jest dobre, bo gdy poczuje się zbyt pewnie, zapomina się starać,
                                                a jak czuje, że się oddalam, stara się, wczoraj kupił mi pierścionek, wciąż
                                                myśli, jak mi sprawić przyjemność takimi drobiazgami, jak naprawa czegoś, po tym
                                                moim ostatnim oddaleniu stara się, chociaż wiem, że to się pewnie skończy.
                                                Teraz ja cały czas się zastanawiam, co mu dać, jak go zadowolić, a jak coś dla
                                                niego zrobię, nie przyznam się, żeby nie pokazać, że mi na nim zależy, ostatnio
                                                jak do mnie przyszedł, podałam mu spagetti, zapytał: ,,Skąd wiesz, że to
                                                lubię?'', a ja na to:,,Nie wiem, że lubisz, ja to lubię, dzisiaj zrobiłam obiad
                                                dla nas oboje", tłumaczę się zamiast powiedzieć; ,,To specjalnie dla ciebie".
                                                Chciałabym być wobec niego sobą, być miła, dobra, ale nie wiem, czy tym
                                                zatrzymam go przy sobie. Wciąż wychwytuję momenty, w których zapala się czerwone
                                                światełko. Jutro jadę do rodziny, chcę jechać sama, już czerwone światełko,
                                                dlaczego nie chcę go zabrać ze sobą, wstydzę się spotkania L. z moim ojcem,
                                                mojego byłego domu rodzinnego, tego, że nie za bardzo umiem rozmawiać z ojcem,
                                                to też jakaś bariera.

                                                Wg mnie każdy powinien mieć kogoś, to jest dobre dla zdrowia, każdy zasługuje na
                                                miłość, tylko dla DDA to straszne nie umieć zadowolić bliskiej osoby, czujemy
                                                się odpowiedzialne za innych, dlatego wolałybyśmy być same, niż ktoś miałaby się
                                                z nami, w naszym mniemaniu, męczyć.
                                                • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 24.09.09, 15:14
                                                  Z tym smsem już mu powiedziałam że przez takie rzeczy boję się mu
                                                  zaufać, powiedział że to jakiś raport, a ja wierzę bo chce.
                                                  Ja nie umiem manipulować, bo nie lubię kłamać, a dla mnie to jest
                                                  kłamstwo. Poza tym dlaczego mam z kimś się nie spotkać jak mam na to
                                                  ochotę, żeby on zatęsknił? wg. mnie to jest kara dla mnie. Ja nie
                                                  umiem przyjmować prezentów, na szczęście mój L. nie jest skory w ich
                                                  dawaniu :)
                                                  Moi rodzice L. poznali całkiem przypadkiem, i dopiero od niedawna
                                                  ludzie zaczeli mnie z nim widywać. Z chłopakiem którym spotykałam
                                                  się wcześniej prze 1,5 miesiąca nikt mnie nie widział, i nikt nie
                                                  wie że się spotykaliśmy, nawet wspólni znajomi, tak było też
                                                  poprzednim.

                                                  Zdaję sobie sprawę że teraz jestem bardziej dorosła i inna jak w
                                                  moim małżeństwie, że mam więcej pewności siebie, i nie dam sobie
                                                  wmówić poczucia winy. Jednak terapia dalej by mi się przydała, może
                                                  kiedyś znajdę na nią czas. Jedno jest pewne , nie umiem się kimś
                                                  opiekować,troszczyć się o kogoś trochę mi to przeszkadza, ale ja
                                                  wolę myśleć o tym jak o zalecie, że dla nikogo się nie poświęcam,
                                                  nikt mnie nie wykorzystuje. Nie wiem jak to będzie jak znowu będę
                                                  się musiała bawić w dom , gotować, sprzątać.Trochę mnie to przeraża,
                                                  ale też nie mogę się już tego doczekać.
                                                  • quiete Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 24.09.09, 17:17
                                                    Być może masz rację z tą manipulacją, na razie nie umiem inaczej, tylko dla mnie
                                                    to nie jest nic strasznego, jeśli powiem mu, że chcę wieczór sobotni spędzić na
                                                    pogaduchach z koleżanką albo poczytać książkę, skoro to robię, mimo, że
                                                    wolałabym przytulać się do niego, u mnie to jest raczej pokazywanie, że mam
                                                    własne życie poza nim, że nie muszę mu bez przerwy wisieć na szyi, niech ma
                                                    swobodę, okazję do tego, by zatęsknić, umiem być sama. Są też sytuacje takie jak
                                                    ostatnia, że się wkurzę, wtedy naprawdę nie mam ochoty go widzieć, albo gdy mi
                                                    coś nakazuje, nie mogę spełniać w sekundę jego zachcianek za każdym razem, tylko
                                                    wtedy, kiedy mam ochotę. Gdybym go wykorzystywała czy zdradzała a potem
                                                    przymilała się, to by było świństwo.
                                                    Chciałabym być sobą całkowicie, ale nieraz się nie da, zwłaszcza z facetem,
                                                    który nie lubi się podporządkowywać. On być może też podchodzi mnie w jakiś
                                                    sposób, to taka gra, żeby nie było nudno. Wiem na pewno, że próbuje mnie sobie
                                                    podporządkować, w wielu sytuacjach odpowiada mi taki układ, nie lubię sama
                                                    rządzić w związku, a do tej pory musiałam będąc z uległym facetem, a z drugiej
                                                    strony chciałabym mieć na niego wpływ, teraz mam wrażenie, że jest między nami
                                                    walka o władzę.
                                                    Ja też nie umiem przyjmować prezentów, jest mi głupio, czuję się uzależniona,
                                                    zwłaszcza ten pierścionek chyba świadczy o tym, że chce, abym była jego, już
                                                    obmyślam sposoby, jak mu się odwdzięczyć, głupio mi, myślę, że będzie chciał coś
                                                    w zamian. Jednak gdybym nie przyjęła tego prezentu, mógłby to odebrać jako
                                                    odrzucenie.

                                                    Chciałabym się kimś opiekować, ale też marzy mi się związek, gdzie dwie osoby
                                                    wspierają się wzajemnie, chociaż zdaję sobie sprawę, że najpierw randki,
                                                    kwiatki, pierścionki a potem przez ileś tam lat sprzątasz, gotujesz i gacie
                                                    pierzesz. Nie ma nic za darmo.
                                                    • kajda28 Re: Mój partner wchodzi mi na głowę 24.09.09, 19:41
                                                      Z tą manipulacją to różnie jest, bo ja też czasami pomimo że
                                                      wolałabym być z nim to idę do koleżanki- właśnie po to aby mieć
                                                      swoje życie. Ja tęsknię dużo, bo spotykamy się rzadko :(, bardzo
                                                      powoli nam idzie ten związek, już nie wiem czy to dobrze czy źle.
                                                      Co do prezentów to jak dał mi bransoletkę, to zaraz następnego dnia
                                                      poleciałam do jubilera czy to naprawdę złoto :)

                                                      Teraz mam problem, bo pogodziłam się z moim dobrym kumplem, z którym
                                                      mogę godzinami gadać, z moim L. raczej nie mamy tyle tematów do
                                                      gadania. I nie wiem czy powiedzieć o tym L., czy spotykać się z
                                                      kumplem, a jak już to czy informować o tym L? Sama miałam podobną
                                                      sytuację, jak własnie wspomniany kumpel był moim chłopakiem i
                                                      spotykał się po przyjacielsku z moją i jego przyjaciółką- w końcu
                                                      się przespali. Dlatego zrozumiałabym jakby to przeszkadzało L., a z
                                                      drugiej strony w tamtym roku byłam już z L. i dalej spotykałam się z
                                                      Jackiem i mimo że był zazdrosny to niczego to między nami nie
                                                      popsuło.
                                                      I co mam powiedzieć L. że z nim mi się lepiej gada jak z tobą,
                                                      bezsensu.
                                                    • kajda28 zaczynam się bać :( 30.09.09, 11:14
                                                      No to zaczynam się bać że go stracę :(, coraz bardziej mi zależy na
                                                      nim, stąd ten niepokój. Dzisiaj na dzień chłopaka podarowałam mu
                                                      klucze do mojego mieszkania. Już w sobotę rozmawialiśmy że może
                                                      lepiej jak on u mnie będzie pomieszkiwał, niż ja u niego.
                                                      Pomieszkiwał, a nie mieszkał ze względu na jego syna i moje
                                                      dzieciaki i moje małe mieszkanie. W sobotę zwolniłam mu szafę. Ale
                                                      dalej nie wiem czy to TEN, czy mogę mu ufać.
                                                      O koledze mu powiedziałam od razu. Zapytał co czuję do niego jeżeli
                                                      J. lubię. On mi tylko raz wyznał miłość, trochę mało.
                                                      Z kolei ja zaczęłam się spotykać z kolegami, tak chyba na wszelki
                                                      wypadek jeżli z L. nie wyjdzie to żebym miała podkładkę że mi tak
                                                      bardzo nie zależało, że zawsze mam alternatywę- chore to chyba
                                                      trochę.
                                                      Quiete a co u ciebie?
                                                    • quiete Re: zaczynam się bać :( 30.09.09, 21:01
                                                      kajda, skoro dajesz klucze do mieszkania, to chcesz, aby z Tobą mieszkał, z
                                                      drugiej strony spotykasz się z innymi, jeśli Ci na nim tak bardzo zależy,
                                                      powiedz mu to, nie utrzymuj kontaktu z innymi, bądź uczciwa wobec siebie i
                                                      niego, jeśli odejdzie, i tak go nie zatrzymasz, bądź sobą, jeśli go kochasz,
                                                      okaż mu to, szkoda życia, pokaż swoje uczucia.

                                                      U mnie się wszystko popieprzyło, nie chce już być z L., zaczęło się robić
                                                      niedobrze, okazało się, że nie jest całkiem normalny, zaczął mi robić awantury z
                                                      byle powodu, taki jest zaborczy. W weekend pojechałam do siostry i zrobił mi
                                                      awanturę, że nie spędzałam z nim czasu, powiedział, że jestem zła i nieczuła,
                                                      spotkaliśmy się w niedzielę, pojechałam do niego a on okazał mi wyższość, nie
                                                      odzywał się, był obrażony, żeby załagodzić sytuację, zgodziłam się zostać u
                                                      niego na noc w następny weekend, zbyt pochopnie, bo potem dowiedziałam się, że
                                                      przyjeżdża do mnie druga siostra, kazał mi zostawić siostrę (która odwiedza mnie
                                                      raz na 3 miesiące) samą w mieszkaniu i przyjść do niego, dzwoni do mnie po kilka
                                                      razy dziennie, mam dosyć jego zaborczości, wczoraj jak przyszliśmy do mojego
                                                      mieszkania, kazał mi się przebrać w dresy, bo... za ładnie wyglądałam, że tak
                                                      się nie chodzi po mieszkaniu (dopiero wróciłam z pracy, do której ubieram się w
                                                      spódniczkę, ładną bluzeczkę. To chore, to jakiś matrix, dostrzegłam to w ciągu
                                                      ostatniego tygodnia, potem jak się przebrałam, powiedział, że chce się ze mną
                                                      kochać i chce mieć do mnie dostęp w każdej chwili, gdy ma ochotę, że na tym
                                                      polega miłość, na poświęcaniu się, wtedy na maksa się zdenerwowałam, nic ode
                                                      mnie nie dostał, nawet dotyku. W ostatnich dniach kupił mi płytę, daje mi różne
                                                      rzeczy, mam wrażenie, że chce mnie kupić i zrobić swoją niewolnicą. Chcę go
                                                      zostawić, ale boję się go, że nie da mi spokoju. Boże! Jaka ja byłam głupia!!!

                                                      kajda, jeśli masz kogoś, dbaj o związek, bo ja już jestem samotna.
                                                    • kajda28 Re: zaczynam się bać :( 30.09.09, 22:34
                                                      Ja spotykam się z innymi , ale tylko po to aby pogadać, np. to mój
                                                      były podpowiedział mi żeby L. u mnie zamieszkał, że tak będzie
                                                      łatwiej dla mnie i dzieci. Nawet nie myślałam że L. się zgodzi, on
                                                      zawsze opowiadał że nie wyobraża sobie mieszkać w mieście. Ja mojego
                                                      byłego traktuj jako przyjaciółkę :), jak mam jakiś problem z L., nie
                                                      wiem co mam myśleć to jego się pytam, w końcu jest facetem to się
                                                      trochę zna.
                                                      Bardzo mądrze piszesz , i chyba tego teraz mi potrzeba. Dalej nie
                                                      wiem czy to odpowiedni człowiek, ale tak naprawdę nie mam podstaw
                                                      sądzić że jest inaczej. Pewnie też jest DDA, stąd jego małomówność i
                                                      nieufność, ale nie ma humorów, nie jest zaborczy- chociaż jest
                                                      zazdrosny, jak mam problem typowo mechaniczny (np. popsuta pralka)
                                                      przyjeżdża szybciej ją zreperować niż jakbym pisała że tęsknię i
                                                      chce aby został na noc. Raz nawet byłam zazdrosna o bęben do pralki,
                                                      ciągle się o niego pytał:) NO i dzieci, niedawno sąsiadka
                                                      podkreśliła że ma fajny stosunek do mojej córki, że się martwi,
                                                      liczy się z ich zdaniem. Więc może nie jest złym człowiekiem.

                                                      Quiete nie byłaś głupia, on Cię kłamał, udawał kogoś innego, ale
                                                      długo się nie da ukrywać swojej natury, przeważnie tak zaburzonej.
                                                      Jak będzie do ciebie wydzwaniał to zablokuj jego numer tel, i
                                                      najlepiej też numery zastrzeżone. Jak będzie nachodził poproś
                                                      dzielnicowego aby z nim pogadał, i nie bój się poprosić o pomoc, to
                                                      nic złego i nie jest Twoją winą że dałaś się oszukiwać. A prosząc o
                                                      pomoc policję przestaniesz być ofiarą, tylko osobą która wie że ma
                                                      prawo do normalnego i spokojnego życia. Mam jednak nadzieję że
                                                      szybko sobie odpuści, pewnie będzie Cię przepraszał, i obiecywał
                                                      poprawę, więc najlepiej opisz teraz co czujesz do niego-tak tylko
                                                      dla siebie, bo z czasem zapomnisz.

                                                      Życzę powodzenia.
                                                    • quiete Re: zaczynam się bać :( 02.10.09, 20:02
                                                      Historia ma ciąg dalszy. Wczoraj L. przyszedł pod moje drzwi 2 razy i za każdym
                                                      razem przez pół godziny dzwonił i pukał i mnie wołał, zgasiłam światło i
                                                      udawałam, że mnie nie ma, komórkę mam cały czas wyłączoną, włączyłam tylko raz w
                                                      nocy i odczytałam smsy od niego, było też mnóstwo połączeń. Dzisiaj wysłał
                                                      e-mail, w którym kilka razy przeprasza, prosi o wybaczenie za swoje zachowanie,
                                                      pisze, że od tej pory będzie bardzo o mnie dbał i nigdy już nie dopuści do
                                                      takiej sytuacji. Chwilami się waham, może ja przesadzam, może on mi nie zrobi
                                                      krzywdy, że po prostu miłość go zaślepia, a potem rozum mówi, że jak wrócę,
                                                      zacznie się znowu osaczanie, zaborczość, wpędzanie mnie w poczucie winy. Nie
                                                      wiem, co mam robić.
                                                    • kajda28 Re: zaczynam się bać :( 02.10.09, 20:58
                                                      Chwilami się waham, może ja przesadzam, może on mi nie zrobi
                                                      > krzywdy, że po prostu miłość go zaślepia, a potem rozum mówi, że
                                                      jak wrócę,
                                                      > zacznie się znowu osaczanie, zaborczość, wpędzanie mnie w poczucie
                                                      winy. Nie
                                                      > wiem, co mam robić.

                                                      dlatego radziłam abyś opisała wcześniej swoje odczucia, lęk, złość,
                                                      bezsilność- abyś teraz mogła się na tym oprzeć. Radziłam też abyś
                                                      zablokowała jego numer i najlepiej też smsy- prawie we wszystkich
                                                      tel jest to możliwe- wtedy nie będziesz przez niego miała wyłączonej
                                                      komórki, a on nie będzie mógł dodzwonić się do ciebie, dla ciebie
                                                      nie będzie to takie męczące.
                                                      Jak puka to najlepiej nie odzywać się, wcale nie musisz udawać że
                                                      cię nie ma, po prostu nie odzywać się, najgorzej jak zacznie się
                                                      dialog. Najlepiej napisz mu że jest żałosny i żeby przestał żebrać o
                                                      uczucia- drastyczne, ale może się obrazi i przestanie Cię nękać.
                                                      Nie przesadzasz, masz prawo nie chcieć z nim być, nawet jeżeli byłby
                                                      idealny. Słuchaj rozumu. Wolałabyś do niego wrócić czy aby przestał
                                                      przychodzić i się narzucać?

                                                      Szczerze wyznam że mój L. zachowywał się trochę podobnie po tym jak
                                                      z nim zerwałam, co prawda nie przychodził do mnie a jedynie dzwonił
                                                      z zastrzeżonego numeru i się nie odzywał. Po każdym takim tel czułam
                                                      niepokój, dlatego zablokowałam tel., próbował jeszcze parę razy ,
                                                      ale mu się znudziło- od razu go rozłączało. Nawet zmieniłam zamek,
                                                      bo kilka razy dawałam mu klucze do mieszkania i nie miałam pewności
                                                      czy niedorobił ich sobie.

                                                      Nie martw się, mogło być gorzej, mogłaś zostać jego żoną :)

    Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

    Nie pamiętasz hasła lub ?

    Nakarm Pajacyka