Forum Zdrowie DDA
ZMIEŃ
    Dodaj do ulubionych

    Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA?

    25.10.08, 09:21
    Chętnie usłyszę opinie osób, które zwyciężyły tę walkę i obecnie
    czyją się usatysfakcjonowane, spełnione i zadowolone z siebie i
    swojego życia. :)
    Obserwuj wątek
      • asaofetida Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 25.10.08, 16:05
        mi sie nie udalo. Owszem z wieloma rzeczami sobie radze ale sa
        rzeczy , ktore nie odpadna tak szybko....sa dni kiedy czuje sie
        slaba i inni to wyczuwaja i dokopuja mi. No coz ale akceptuje
        to...okres buntu juz mam za soba.
      • leda16 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 25.10.08, 22:58
        Jakimże sposobem mogłoby się udać przezwyciężenie czegoś, co nie istnieje??? DDA nie istnieje tak, jak żaden dorosły nie istnieje równocześnie jako dziecko. To czego szukasz daleko, istnieje tylko w Tobie, a jeśli nie ma tam, to na pewno nie ma tego poza Tobą. Wiele ludzi jest z siebie zadowolonych i równie dużo nie jest. Jeden pragnie urody, drugi bogactwa, innego wprawia w stan euforii kupno samochodu, innego dołuje niemożność wczesów na Teneryfach... Każdy ma takie chwile, w których chciałby, żeby trwały wiecznie. Ale NIC wiecznie nie trwa - żadna satysfakcja, żadna radość, żaden smutek. A z pewnych swoich uczynków człowiek jest zadowolony, z innych nie. Nie istnieje pernamentne, ustawiczne "zadowolenie z siebie"- panta rhei...
        • agaks5 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 27.10.08, 09:54
          Syndrom DDA istnieje, właśnie we mnie/w nas. To są pewne mechanizmy,
          zachowania emocje wynikające z tego,iż jest w dorosłym dziecko.
          Dziecko smutne, niekochane, odrzucone i ono nie pozwala dorosłemu na
          dojrzałe, stosowne do wieku zachowania, ono niweczy radość z życia,
          pogodę ducha. Właśnie to dziecko należy ukochać by dorosło do
          spełnionego życia.
          Dziecko istnieje w każdym, nawet u tych nie nękanych DDA.
          Dziecko należy w sobie pielęgnowąć. Słyszałaś o dziecięcej radości,
          otwartości, spontaniczności. Dzieci są prawdziwe i kreatywne, nie
          uwikłane w konwencje i układy.
          Problem polega na zachowaniu równowagi pomiędzy dzieckiem a dorosłym.
      • magnetx Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 26.10.08, 00:11
        Dolaczam sie do pytania. Nawet jakies czesciowe uporanie sie z wiekszym
        problemem, ktory jest skutkiem bycia DDX, a dzieki np. terapii juz nie jest
        problemem, bedzie mile widziane.

        Z wlasnego przykladu: Ja np. mialem juz "konfrontacje" z rodzicami. Nigdy im nie
        mowilem, za co jestem na nich wsciekly i co przez nich przezywam, ale kilka
        miesiecy temu wzialem ich na pierwsza rozmowe i im wygarnalem. To nie koniec
        mojego bujania sie z DDA, ale uwazam to za spory postep, bo kiedys bym nawet nie
        myslal o takiej rozmowie, po ktorej mi jednak nieco ulzylo.

        Pozdrawiam
        • leda16 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 26.10.08, 07:35
          wzialem ich na pierwsza rozmowe i im wygarnalem. To nie koniec...kiedys bym nawet n myslal o takiej rozmowie, po ktorej mi jednak nieco ulzylo.


          Ulżyło Ci jak zdołowałeś rodziców? Paradne...Ale to nie koniec odgryzania się, prawda? Odtąd będziesz się rzucał na Nich jak mały, złośliwy kundelek i pewien bezkarności obciążał winą za własne niepowodzenia życiowe. terapeutka (oczywiście za pieniądze Twoich rodziców) podsunęła Ci kozła ofiarnego, w którego należy walić, jak w bęben, bezpiecznie odreagowując własne frustracje. Cóż, to tylko Twoi rodzice. Bo już roszczeniowe konfrontacje z obcymi ludźmi skończyłyby się dla Ciebie gorzej...
          • fragles72 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 26.10.08, 23:49
            Prawidłowa konfrontacja nie ma nic wspólnego z odgryzaniem się czy obarczaniem
            kogokolwiek winą. Konfrontacja to oddanie i wyrzucenie z siebie emocji, które
            zalegają w podświadomości i nie pozwalają normalnie żyć.
            Czy mówienie rodzicom, czy komukolwiek innemu o tym co się czuje - nawet jeśli
            są to negatywne uczucia - jest czymś złym?
            Czy Ty leda chciałabyś, żeby Twoje dzieci mówiły ci tylko miłe rzeczy, a przykre
            ukrywały przed Tobą? Czy to wg ciebie jest zdrowe?

            Co to za rodzic, który wyrabia w swoim dziecku przekonanie, że mówienie o tym co
            ono do niego czuje może go zranić?
            Jeśli rzeczywiście go rani to trudno - jego problem. Zdrowi ludzie mówią sobie
            co do siebie czują,a powielanie chorych schematów swoich rodziców na pewno nie
            przybliża do normalności.

            Oczywiście łatwo popełnić błąd w trakcie konfrontacji i zagalopować się w
            obwinianie, przerzucanie odpowiedzialności itd.

            Ale błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi...
          • log222 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 28.10.08, 10:46
            Paradne to jest Twoje poświęcanie czasu i energii na torpedowanie tego forum
        • monia123-only Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 28.10.08, 08:58
          Witam wszystkich, mi się nie udalo. Teraz to widze .Nie radze sobie
          w relacjach z innymi,zaczynam oczekiwć za dużo wedlug nich, a
          oczekuje tylko odrobiny zainteresowania( może to z nimi jest coś nie
          tak) może wybieram nieodpowiednich przyjaciół) Ciagle jest we mnie
          dziecko ktore płacze z żalu bo nikt go nie kocha a moja dorosła
          strona nie daje sobie z tym rady. Może kiedyś to pokonam pa
      • lucyna50 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 26.10.08, 12:09
        Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA? Myślę, że to źle
        postawione pytanie.
        3 lata temu ukończyłam grupową psychoterapie z ramach NFZ
        (bezpłatnie), trwającą ok. 1,5 roku. Do dziś mam możliwość spotkań
        z psychologiem (bezpłatnie) jeżeli mam problem ze zrozumieniem
        zmian jakie we mnie zachodzą. Robię to rzadko, bo później już po
        terapii, trzeba iść na własnych nogach. Życie rzuca nam też kłody
        no i wtedy potrzebujemy wsparcia. Dla mnie terapia to jedna z
        najlepszych rzeczy jakie mnie w życiu spotkały. Moje życie zmienia
        się nieustannie. To prawda, że jest to problem w nas samych, ale
        istnieje dlatego, że ludzie, warunki, sytuacje na naszej drodze
        życie nieźle nas „pokiereszowały”. Terapia pomaga przyjrzeć się
        temu i uporządkować nasze myślenie. A dziećmi alkoholików
        pozostaniemy do końca naszego życia. Bardzo ważny był trening
        asertywności.
        Mnie terapia dała wolność w prawie każdej sferze życia, wiem, że
        jestem godną szacunku, dała mi prawa (poszukaj, prawa każdej
        jednostki ludzkiej), dałam prawa innym. Wiem doskonale, że
        korzystanie z praw to też „koszty” (skutki bycia sobą). Wiem, że
        nie muszę spełniać oczekiwań innych, nie muszę iść za tłumem, nie
        muszę nikomu niczego udowadniać, bo wiem, że jestem godna szacunku,
        choćby tylko dlatego, że jestem człowiekiem. Nie muszę być
        doskonała. Sama dokonuję wyborów i ponoszę ich skutki, te złe też.
        Nie ma już we mnie agresji, nienawiści, potrafię wybaczać. Jestem
        bardziej tolerancyjna dla siebie i innych. Wiem, że życie to ciągła
        walka, a szczęście to tylko chwile. Teraz je widzę i przeżywam.
        Kiedy czytam na forum tyle agresywnych zachowań, walki w sumie o
        nic, to myślę sobie „biedni Ci ludzie”. Wierzę teraz w ogromną moc
        modlitwy. Ostatnio gdzieś wyczytałam, że po kilku minutach
        recytacji mantry buddyjskiej Om Mani lub różańca Zdrowaś Mario po
        łacinie następuje synchronizacja rytmów biologicznych (oddechu,
        pracy serca, ciśnienia krwi i tempa przepływu krwi w mózgu). Będę
        próbować.
        Nie będę nikogo namawiać na terapię, bo to bardzo ciężka „praca” i
        trzeba być bardzo zdeterminowanym, i gotowym na taką decyzję. Mój
        proces zmian zaczął się około 15 lat temu kiedy nie wiedziałam
        jeszcze, że jestem DDA. Był to czas poszukiwań, wzlotów i upadków.
        Byli to często przypadkowi ludzie, książki o pozytywnym myśleniu,
        prasa, telewizja no i terapia. Mam 58 lat i kiedyś nie miałam
        takich możliwości. A zmiany?, zmiany przychodzą u każdego inaczej,
        różnym czasie i o różnej intensywności, nie każdy gotowy jest
        stawić czoła nowej rzeczywistości bo jest nieprzewidywalna i
        czasami trudna, ale bez pracy nad sobą zostajemy z poczuciem
        beznadziejności w życiu. Jako jedna z kilku osób kończących
        terapię, a zaczynało w dwóch grupach ok. 30 osób, usłyszałam od
        psychologa, że rozpoznanie problemu, powiedzenie o nim głośno,
        podjęcie decyzji o terapii i wytrwanie w niej do końca to wielkie
        bohaterstwo, dla mnie jesteście bohaterami. Wtedy byłam zdumiona,
        jak to ja, bohaterka, teraz wiem, że o czym wtedy mówiła. Bo takich
        ludzi nie jest wiele. Większość dalej zachowuje się agresywnie, bo
        najlepsza obroną jest atak. A lęk, lęk przed nieznanym, przed
        nowym, niewiadomym ….? Moje dalsze życie to ciągła praca nad
        rozwojem duchowym. Wiele straciłam ale też wiele zyskałam. Nie
        jestem już taka sama. Wiele osób mnie nie rozumie i nie akceptuje,
        ale dziś to już tylko ich problem. Robię nowe, rzeczy o które
        wcześniej bym siebie nie podejrzewała, np. w czerwcu na zakończenie
        roku akademickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku wystąpiłam w
        teatrze z koleżankami w dwóch układach tanecznych i Teatrze Mody. I
        udało się.
        Dziś gdybym mogła cofnąć czas zrobiłabym to samo, a nawet szybciej.
        Może trochę przydługawo, ale przede wszystkim dla autora. Dla mnie,
        warto było wylać „morze łez” na terapii. Pozdrawiam ciepło.
        • magnetx Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 26.10.08, 13:17
          Coz, to gratulacje :)
          Moze ja za 14 lat (bo 1 mam juz za soba) tez bede mogl sie pochwalic
          analogicznymi osiagnieciami :)
          Fajnie ze jednak ktos, kto jest "dalej" w pracy nad soba, tu zaglada.

          Pozdrawiam
          • asaofetida Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 26.10.08, 16:00
            moi rodzice jako rodzice byli kiepskimi rodzicami i za to ich
            nienawidzilam...a teraz sobie odpuscilam bo juz ich nie ma i tak
            jest lepiej...dla swietego spokoju. Mscic sie nigdy nie chcialam
            ale zawsze chcialam jak najdalej odejsc i nie wracac. A zycie w
            takiej toksycznej rodzince niestety wybija pietno na tworzacej sie
            osobowosci....i zostaje niedowartosciowanie, leki, fcrustracja itd.
            Wiem to z wlasnego doswiadczenia leda , ze tak jest. Przezylam to na
            wlasnej skorze. Dlatego wiem, ze cos takiego jak dda czy ddd
            istnieje. Ja nie jestem juz dziecxkiem ale dzieckiem tych rodzicow,
            ktorzy nie dorosli do bycia rodzicami. Zawsze mi sie wydawalo, ze
            nie kazdy powinien miec dzieci. Do bycia rodzicem trzeba dorosnac.
        • ladynemeyeth Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 26.10.08, 17:19
          To naprawdę pięne, co napisałaś Lucynko ... Wzruszyłam się ... i ten
          teatr ...
          Ja mogę tylko potwierdzić, że im bardziej człowiek jest wolny od
          przykrych emocji, tym więcej zajmuje się rzeczami konstruktywnymi,
          twóczymi, potrzebnymi, nie ma już uciekania w posępne myślenie, no i
          przede wszystkim pojawia się radość z tego, co robimy.
          Ja na terapię indywidualną chodziłam prwawie rok. Różnica przed i po?
          Przede wszystkim nie jestem chodzącym kłębkiem nerwów, jak kiedyś;
          odpuszczam sytuacje, w których kiedyś bym się zwyczajnie zagotowała
          (mój mąż mi na to zwraca uwagę), mój nastrój jest w końcu
          przewidywalny, nie obrażam się śmiertelnie, nie odrzucam kogos, z
          kim mam konflikt, potrafię wybaczyć, usprawiedliwic, nie nastawiam
          się źle, jestem dużo bardziej efektywna w pracy, co już zostało
          dostrzeżone i docenione - mam po prostu wolną głowę, nic mnie nie
          gryzie ani nie martwi i mogę się spokojnie zająć biężącymi sprawami,
          a jednocześnie pracować na terapii grupowej bez obawy, że po sesji
          nie będę mogła się pozbierać ze smutku czy żalu, jak to bywało w
          pierwszych miesiącach terapii indywidualnej.
          Czy mi się udało w całości pozbyć problemów dda?
          Nie w całości, ale w dużej mierze i na tyle, żeby prowadzić dobre,
          spokojne, twórcze życie. Jestem zadowolona, że kiedyś podjęłam
          decyzję, żeby nad sobą pracować.
      • megg2003 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 27.10.08, 07:38
        Moja terapeutka powiedziała kiedyś, że nie da się wyrzucić, anulować pewnych
        mechanizmów reagowania na konkretne sytuacje, które były nam wpajane przez
        długie lata ("jesteś głupi, nienormalny, nic nie wart, nie umiesz, nie
        potrafisz"- to takie jedne z delikatniejszych określeń). Ale możliwe jest
        odpowiednie reagowanie na taki "rozkręcający się" mechanizm. Umiejętność
        radzenia sobie z negatywnym myśleniem o sobie w trudnych sytuacjach to właśnie
        dla mnie jest przezwyciężenie syndromu DDA i to jest dla mnie mój cel
        terapeutyczny, który mam nadzieję kiedyś osiągnę tak jak lucyna50. Na razie
        jestem na dobrej drodze :)
        • agaks5 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 27.10.08, 09:41
          Pytanie dotyczyło tego jak sobie radzisz w "tych" momentach?
          Co sobie wtedy mówisz? Jak tłumaczysz? Jak określiłabyś właśnie te
          umiejętności? :)
          • megg2003 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 27.10.08, 10:25
            Przypominam sobie wtedy wszystko to, co było mówione na terapii. Zdania, które
            były dla mnie najważniejsze, które wyprowadzały mnie z błędu, korygowały moje
            myślenie, były zgodne z rzeczywistością, a nie z tym, co ja sobie uroiłam albo
            ktoś próbował mi wmówić. To bardzo osobiste rzeczy. Powiedziałabym, gdyby to
            forum nie miało uczestnika-ignoranta wyśmiewającego osobiste odczucia i
            przeżycia. Nie czuję się już tu bezpiecznie. Może to i dobrze, że jest tu ktoś,
            kto pełni "terapeutyczną" rolę rodzica, jak zauważyła Kajda28 w którymś z moich
            wątków. Ja jednak dziękuję za taki pożytek. Moim świętym prawem jest się w
            takiej sytuacji wycofać, co właśnie czynię.
            • lucyna50 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 27.10.08, 12:52
              Megg nie wolno Ci się wycofywać, jednym z syndromów DDA (i nie
              tylko ich) jest lęk i ochota ucieczki. Nie rób tego. Ochłoń,
              zdystansuj się, weź oddech. Ale wyciągnij wnioski. Pomyśl o tym co
              jest dla Ciebie najlepsze, nie walcz, masz prawo być tutaj tak jak
              każdy. Spojrzyj z drugiej strony. Nie uciekaj. Terapia też na tym
              polega, że po upadku, trzeba wstać z podniesioną głową i iść dalej
              śilniejsza o doświadczenia, te złe też.
              DESIDERATA - ...rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła
              być tarczą dla ciebie ...
              Pozdrawiam ciepło.
              • megg2003 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 27.10.08, 15:03
                Dziękuję, Lucyna. Zdystansowałam się, wzięłam oddech. Ale zwyczajnie nie mam
                ochoty nastawiać drugiego policzka.
                To nie jest dla mnie jakieś nieszczęście. Nie rezygnuję z forum, wycofuję się z
                osobistych wynurzeń. Przynajmniej na razie. To forum przestało być dla mnie tak
                bliskie odkąd pojawiła się osoba stawiająca się ponad innymi, cytująca książki
                psychologiczne, a niemająca zielonego pojęcia m.in. o podstawowych zasadach
                komunikowania się, nie wspomnę o innych dziedzinach psychologii.
      • lucyna50 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 27.10.08, 13:05
        Jeszcze jedno, Megg włączyła Ci się "nadkontrola", stąd typowa
        ochota ucieczki, nie musisz kontrolować wszystkiego, bo i po co,
        bez niej też jest dobrze, wiesz o czym mówię, popracuj nad tym,
        może z psychologiem. Pozdrawiam.
        • megg2003 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 27.10.08, 15:05
          Jeszcze raz dziękuję :) Ale nie myl proszę nadkontroli z instynktem
          samozachowawczym i wytyczaniem granic :)
          • agaks5 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 28.10.08, 12:01
            Megg możesz powiedzieć kogo masz na myśli? Kto przekracza Twoje
            granice i w jaki sposób? Może to pomoże komuś złapać dystans do owej
            persony... :)
            • ych Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 28.10.08, 13:28
              > Megg możesz powiedzieć kogo masz na myśli? Kto przekracza Twoje
              > granice i w jaki sposób?

              ???
              Czy naprawdę tak trudno zrozumieć to, co jasno i wyraźnie napisała
              megg2003? Halo??

              Megg2003 napisała o tym, że nie ma ochoty na zbyt osobiste dla niej
              wynurzenia. Że wyznaczyła pewne granice, granice chroniące jej
              intymność, prywatność - czyli mówiąc krótko: "nie mam ochoty pisać o
              czymś bardzo osobistym, bo nie czuję się bezpiecznie i proszę mnie
              do tego nie nakłaniać". Bardzo prosty, zdrowy komunikat. Być może za
              trudny do zrozumienia w erze powszechnego ekshibicjonizmu. Nie
              mający nic wspólnego z ucieczką, nadkontrolą i podobnymi dziwnymi
              domorosłymi interpretacjami.
              • megg2003 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 29.10.08, 07:29
                Dzięki, ych. Ja już mam chyba coraz mniej sił na bycie tutaj...
              • agaks5 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 29.10.08, 14:19
                Może bez przyklejania komuś gęby "powszechnego ekshibicjonizmu"?
                Jeżeli komuś nie odpowiada nie musi wysyłać postów, ani zaglądac na
                strony, które go męczą.
      • melba_piszczykowa Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 28.10.08, 13:30
        ha :) czuje sie troche wywolana do odpowiedzi ;)
        wlasnie zakonczylam terapie grupowa i na ukonczeniu jest tez moja
        terapia indywidualna. dobry czas na podsumowanie :)

        ukonczenie terapii to taki zewnetrzny wskaznik zmian, czuje jednak
        tez duze zmiany wewnetrzne.
        nawet gdyby moj rozwoj mial sie teraz zastopowac (co na pewno sie
        nie stanie, bo podoba mi sie ten proces) to juz i tak odnioslam
        sukces.
        ciezko to tak precyzyjnie opisac... ja czuje sie teraz po prostu
        zupelnie inna osoba, jakbym sie przepoczwarzyla w motyla :) zyje mi
        sie teraz o wieeeeele przyjemniej, chociaz niezupelnie latwiej :)
        zmienily sie tylko wyzwania z ktorymi sie mierze.
        przyjemniej jest, bo mam zazwyczaj dobry nastroj, nie mierze go
        wydarzeniami zewnetrznymi tylko swoim nastawieniem do tych wydarzen.
        zdecydowanie stalam sie optymistka :) szczesliwa optymistka.
        polepszyl sie moj kontakt z Bogiem i ze soba. teraz naprawde kocham
        siebie, a zaczynalam tak jak wy, pelna wyrzutow ze nogi nie takie,
        zachowanie glupie i parszywe szczescie, mialam tez duzo pretensji do
        swiata i negatywnych emocji od ktorych gotowalo sie w srodku.
        w miedzyczasie rozpadl sie moj zwiazek. teraz ucze sie byc sama. to
        dopiero byl dla mnie skok na gleboka wode, potwornie balam sie ze
        sobie nie poradze. ale jakos to idzie. oczywiscie mam lepsze i
        gorsze dni, ale teraz wiem ze zawsze, ale to zawsze w koncu wyjrzy
        slonce :)
        nie wieszam sie juz tak na innych ludziach, moje wlasne zdanie jest
        dla mnie o wiele wazniejsze niz kiedys, ufam bardziej tez swoim
        osadom sytuacji.
        latwiej mi przejsc do porzadku dziennego nad bledami ktore
        popelniam. jestem dla siebie dobra tak na codzien... dbam o dobry
        wypoczynek, male przyjemnosci, ladne ubrania i przede wszystkim nie
        nakrecam sie w myslach, umiem rozpoznac kiedy w glowie zaczyna
        krecic sie spirala narzekan i dokopywania sobie i ja w pore wylaczyc.

        oczywiscie duzo jeszcze pracy przede mna :) chcialabym czasem zeby
        to zrobilo sie samo i nie wymagalo wysilku :) niestety tak nie ma.
        wiec po chwilach zwatpienia znow szukam, czytam, analizuje i jakos
        ten wozeczek toczy sie do przodu.
        najtrudniej bylo mi zaczac caly proces, teraz juz za skarby swiata
        nie chcialabym wrocic tam gdzie kiedys bylam...

        na forum zagladam rzadko, ale zagladam.
        trzymam kciuki za te wszystkie osoby ktore sa na poczatku drogi :)
        kazdy, nawet najmniejszy krok do przodu to postep i tego sie
        trzymajmy :)
        • 7monly Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 28.10.08, 14:17
          Dużo dla mnie znaczy to co napisała melba_piszczykowa czy lucyna50.Ja jestem
          dopiero na początku terapii swej drogi ku "normalności"i aż się cieplej robi na
          duszy kiedy się czyta takie posty.Smiało mogę sobie postawić te wypowiedzi jako
          wzorzec do dalszej "drogi".Zyczę sobie i wszystkim,którzy tego pragną
          wytrwałości i samozaparcia na tej dobrej
          choć niełatwej ścieżce w życiu.
          Pozdrawiam.

          "Boże,użycz mi pogody ducha,
          abym godziła się z tym,
          czego nie mogę zmienić,
          odwagi,
          abym zmieniała to, co mogę zmienić
          i mądrości,abym odróżniała jedno
          od drugiego."
          • agaks5 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 31.10.08, 17:09
            A jak sobie radzicie, gdy macie doła albo wachania nastrojów?
            • asaofetida Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 31.10.08, 19:41
              gdy mam dola to najchetniej siedze w domu i przeczekuje...poczytam
              ksiazke, cos ugotuje, zajme sie soba, moze kapiel i muzyka...pomaga
              tez pisanie pamietnika.
              • agaks5 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 01.11.08, 08:56
                Robię dokładnie to samo, a jednak ciągle czegoś brak. Myślę sobie,
                że może to taka pustka po braku mądrej miłości od strony rodziców,
                rodziny, czyli od strony tych od których po prostu się ona należy.
                Muszę chyba nauczyć się z tym żyć, skupiając na tych, którzy mnie
                kochają i dbać o to by ich grono się powiększało. :)
                • mamamisiasia Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 02.11.08, 10:56
                  ja sie dopiero zapisalam na wizyte. Ale wydaje mi sie, ze juz samo nazwania
                  problemu i uswiadomienie sobie pewnych mechanizmow daje ulge. Przeczytalam sobie
                  kilka ksiazek i ulzylo mi, ze nie tylko mnie to spotyka i tak naprawde nie
                  mialam na to wplywu. I chyba pierwszy raz w zyciu pomyslalam o sobie ze
                  wspolczuciem jak sobie wyobrazilam co musialo czuc male dziecko w takiej
                  sytuacji, w sytuacji ciaglych awantur i stresu (chyba pierwsze takie uczucie od
                  lat, oprocz zlosci i agresji). Uswiadomilam tez sobie, ze w zasadzie nic nie
                  pamietam z tego co sie dzialo w domu, a za to pamietam co sie dzialo na
                  podworku. Naprawde musialo to byc tak traumatyczne, skoro mam to tak bardzo
                  wyparte ze swiadomosci. Tez sobie zdlama sprawe z tego jak to wplywa na moje
                  zycie rodzinne i naprawde nie jest to dobry wplyw. Tak sobie myslalam, ze
                  przeczytam kilka rzeczy i bede wsztystko wiedziec, ale mam jeszcze wiekszy
                  metlik w glowie. Najbardziej boje sie mowienia o wlasnych uczuciach i placzu, bo
                  nigdy tego nie robilam.
                  • agaks5 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 03.11.08, 09:49
                    Fajnie! Trzymam za Ciebie coby się udało. Pozdr:)
      • anciax Re: przezwyciężyć syndrom ?? 13.11.08, 13:04
        Z syndromu DDA nie da się wyleczyć tak jak z jakiejś choroby organizmu.

        Moja praca polega na tym, że poznaję co w życiu jest normalne a jakie zachowania
        są chore; pracuję nad sobą, nad poczuciem własnej wartości, nad wyrażeniem
        swoich uczuć, nad prawem do posiadania uczuć, itp.

        Raczej, aby zacząc normalnie funkcjonować, trzeba nauczyć sie żyć ze
        swiadomoscią ciągłej pracy nad sobą. Albo poddasz się i spadniesz na dno albo
        zaakceptujesz siebie taka jaka jesteś, co ułatwia życie.

        Powodzenia :)
        • kajda28 Re: przezwyciężyć syndrom ?? 13.11.08, 14:31
          no to ja spadam na dno, nie chce mi się nic ze sobą robić, nic czytać, nic
          analizować, nawet myśleć mi się nie chce:(

          fajnie że się pojawiłaś:) pozdrawiam.
          ja mam chwilową załamkę, ale mam nadzieję że twórczą:)
          • 7monly Re: przezwyciężyć syndrom ?? 13.11.08, 18:32
            A ja chcę nad sobą pracować ale jest dużo momentów kiedy nie wiem jak się do
            tego zabrać.Nie potrafię nazywać swoich uczuć.Znam tylko złość,bo często ją
            odczuwam.
            Chodzę na terapię krótko bo nie całe dwa miesiące,jest to dla mnie bardzo
            mało.Bardzo chciałabym pójść choć o jeden krok do przodu.
            • kajda28 Re: przezwyciężyć syndrom ?? 13.11.08, 22:00
              a ja proszę bardzo, trochę pomarudziłam że stoję w miejscu i nic nie robię i już
              ekfekt, zreperowałam drzwiczki w szafce (już z pół roku temu mi odpadły),
              zafugowałam ściankę z glazury (czy jak to tam zwał- to akurat już z rok temu
              trzeba było zrobić), wypożyczyłam sobie książkę o DDA, i postaram się ją troszkę
              czytać.
              jeszcze z związkiem moim mam mały problem, mój partner ma zwyczaj umawiać się że
              przyjedzie do mnie i często nie przyjeżdża na dodatek nie informując mnie o
              tym:( wiem czym to może być spowodowane, ale to już jego problem, znaczy się mi
              nie ufa:(. coś muszę wymyśleć bo na razie nie mam ochoty z nim kończyć, ale tak
              dalej być nie może.
      • markas74 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 20.11.08, 20:58
        WITAM.Czasami myslę ,że można przezwycieżyć syndrom DDA,ale z
        doświadczenia wiem,że jest to bardzo trudne.Nie udało mi się
        całkowicie przezwyciężyć tego,ale jest dobrze.Myśle,że to jest
        niemożliwe.Walka, bo tak to moge nazwać czasem wymaga sięgnięcia
        całkowitego dna psychicznego, ale przede wszystkim należy spojrzeć w
        lustro i przyznać się, że się jest DDA.Należy uczęszczać na mitingi,
        dużo o wszystkim mówić.Wskazane jest pójście na terapię, która jest
        bolesną prawdą naszego życia."Dziś wiem, życie cudem jest,co chę
        mogę z niego mieć..."to moje motto.Dużo nad sobą pracuję, poświęcam
        dużo czasu na to by pobyć sam na sam ze sobą.
        • merlinka99 Re: Czy komuś udało się przezwyciężyć syndrom DDA 08.12.08, 12:06
          BRAWO !!! Gratuluję detrminacji w pracy nad sobą. To jest proces,
          który trwa przez całe życie. DDA mają dodatkowe problemy do
          pokonania, ale przez te wyzwania stają się silniejsze, zgodnie z
          powiedzeniem, że "co cie nie zabiło to cię wzmocniło"...

    Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

    Nie pamiętasz hasła lub ?

    Nakarm Pajacyka