baska192
09.05.07, 23:04
Zaczela sie na poczatku lat 90.Nie pamietam dokladnie czy w 1991 czy 92.Nagle
zaczelam byc zmeczona.Nic absolutnie nic mi nie dolegalo.Potem zaczelam
miewac stany podgoraczkowe tak do 37,3 ktore scinaly mnie z nog.I dziwna
rzecz rano czulam sie raczej dobrze a ok.14 sie wszystko zaczynalo.Wyniki
krwi wzorcowe.Pamietam pierwszy opad byl 1 na 2.Wreszcie doszly nocne
poty.zaczelam czytac madre ksiazki i wyszlo mi ,ze to moze byc gruzlica.Wiec
poszlam w tym kierunku.Zrobiono mi probe tuberkulinowa ktora wyszla moze na
tak ,moze na nie.Dzis juz wiadomo ,ze to o niczym nie swiadczy.W kazdym razie
plulam do pojemniczka i badali czy nie ma tam pradkow.Nie bylo.Watek
gruzliczy skonczyl sie w ten sposob,ze bardzo mila p.doktor wepchnela mnie do
szpitala przeciwruzliczego (do swojej kolezanki)i tam robiono mi jakies
badania.Wytrzymalam do czasu gdy facet z brudnymi paznokciami kazal mi
dmuchac do jakiejs rurki.A pani lezaca obok z cezkim zapaleniem pluc
poradzila -wszedzie tylko nie tutaj.Potem pamietam jak ktoregos dnia
obudzilam sie cala obolala ,sztywna,z ciezka glowa,slaba.Oczywiscie stany
podgoraczkowe trwaly nieprzerwanie ok.2 lat.Trafilam do lekarza immunologa
(na Grabiszynska tam gdzie lezalam-wroclaw).I ona zaczela szukac.Wiem,ze
mialam robione bruceloze,bolerioze(to byl na pewno test Elisa),wirus Epsztajn
Barra(sorry ale pisze fonetycznie)toksoplazmoze i chyba wiele innych.Nie
narzekalam na nic oprocz tego ,ze zaczelo mi sie wydawac,ze mam chore zatoki
bo czesto czulam sluz w gardle.Pani doktor zbadala nawet to.A na moje pytanie
czy cos w tym sluzie znalezli odpowiedziala"nic czego nie powinno tam byc".I
tak to trwalo wieki dla mnie cale az ONA zaczela sie pytac czy ja mam jakies
problemy etc.I teraz ..cos nowego.Mialam w zwyczaju wieczorami czytac ksiazke
opierajac sie lokciami na stole a nogi na krzesle ale nie normalnie jak
ludzie siedza --ja cale nogi mialam na tym krzesle.Tak zgiete.czyli na
lydkach mialam uda.I pewnego wieczora zobaczylam,ze mam te nogi jak banie
opuchniete.Ale tak opuchniete,ze az sie wystraszylam.Ale dalej nic mnie nie
bolalo mialam tylko te stany podgoraczkowe.I wreszcie przyszedl wynik mojej
toxoplazmozy.Byl podwyzszony.Zreszta wtedy wiedzieli o toxoplazmozie mniej
niz dzis a i dzisiaj malo wiedza.Ta moja doktorka immunolozka skierowala mnie
z tym wynikiem na konsultacje do zakaznego.I tam dowiedzialam sie,ze zadnej
toksoplazmozy nie mam z taka iloscia przeciwcial.ze ona moze mi pokazac
wyniki gdzie jest 2000 przeciwcial.I to sa chorzy ludzie ale nie ja.Zaczelam
leczyc sie sama.Kupilam sobie pare ksiazek i czepilam sie tej
toxoplazmozy.Mam ta dogodnosc ,ze maz jest stomatologiem wiec ja tylko
mowilam jakie leki ma wypisywac a on cos mruczal ale pisal.W ciagu pierszego
tygodnia leczenia spadla mi temperatura.I juz na dzisiaj dosyc.Moze nie
dopisujcie na razie nic ,zeby ten watek mial ciaglasc.zreszta robcie co
uwazacie.Dobranoc.Ale kiedy wroci mi natchnienie tego nie wiem.