pyzarogata
06.08.13, 09:48
Witam wszystkich na tym forum,
Od jakiegoś czasu mam problem z moim synkiem. Generalnie od zawsze był on wrażliwym dzieckiem (co nie przeszkadza mu w domu rozrabiać, nie słuchać się rodziców i ogólnie szaleć

). W stosunku do obcych dorosłych jest już coraz bardziej otwarty i odważny, nawet potrafi sam z siebie "zagdać" nieznanego mu dorosłego. Jeśli chodzi o obce dzieci, to zależy od dziecka, czasami jakieś dziecko mu podpasuje to bez problemu do niego zagaduje, a czasami do jakiegoś nie chce nawet podejść. Generalnie przy nas nie widzę i nie mam problemu.
Mam jednak problem z przedszkolem - od września będzie już w średniakach, a więc ma za sobą rok w tym przedszkolu oraz dodatkowo rok w innym przedszkolu, jeszcze jako dwulatek. Od zawsze miał problem z rozstaniem ze mną - w momencie rozstania były krzyki i wrzaski (jak był młodszy) oraz cichy płacz pod nosem (jak jest starszy). Podobno w ciągu dnia nie ma z nim problemu, podobno ma swoich ulubionych kolegów w grupie (potwierdza to podając ich imiona), ładnie bawi się z dziećmi, słucha poleceń nauczycielek. Jak jest odbierany również jest wesoły, nie widać w nim jakiegoś przygaszenia czy smutku. Problem jest CHYBA tylko rano, jak jedziemy do przedszkola, jak ma się przebrać w kapcie w szatni, jak ma wejść do sali. Inne dzieci biegają już dawno z szatni same do sali, nawet nie oglądając się za rodzicami, ja cały czas muszę go prowadzić i wypychać do sali. Wieczorem jak go pytam "no i jak było w przedszkolu?" - zawsze odpowiada "fajnie", choć szczegółów nie podaje (twierdzi że nie pamięta).
Czy macie jakieś sposoby, aby dziecko rano nie robiło cyrków? Szkoda mi go, jak płacze, bo i panie wtedy na niego "dziwnie" patrzą, że taki już duży, a ciągle płacze gdy ja idę do pracy, że inne dzieci nie płaczą już. Boję się że mu to nie przejdzie aż do szkoły i będzie w szkole płakał, a to już gorzej by było