staua
02.03.11, 16:03
Trochę chyba bardziej neutralny temat... Częściowo pod wpływem rozmowy z Croyance, a częściowo po dyskusji w wątku na innym forum, chciałabym porozmawiać o przyjaźni (a może to za osobiste?). Dla mnie jest to drudne do zdefiniowania pojęcie, ciężko określić zakres i granice przyjaźni. Sama mam niewielu przyjaciół, większość daleko, ale są to przyjaciele sprawdzeni (Może jest to 10 osób?). W wątku, który wspomniałam, pojawiło się pytanie, czy można przyjaźnić się z ludżmi o innym światopoglądzie niż nasz. I zdania były podzielone. Ja doszłam do wniosku, że być może, gdyby znajomy miał naprawdę drastycznie różne poglądy od moich, takie, które są według mnie szkodliwe i usiłuję je zwalczać, to rzeczywiście ciężko byłoby się przyjaźnić. I rzeczywiście, z wiekszością moich przyjaciół dzielimy ten sam stosunek do polityki, religii, wychowania dzieci itd. Ale zaraz sobie przypomniałam dwie dziewczyny, które naprawdę sa moimi przyjaciółkami, a zupełnie nie rozumiem ich niektórych opinii (jedna nie szczepi dziecka i jest od lat na raw food diet, druga jest głęboko wierzącą katoliczką). To mi sprawiło kłopot.
I chyba doszłam do tego, że za przyjaciół uważam ludzi, z którymi mogę dzielić się najbardziej osobistymi sprawami i wiem, że mi pomogą, oraz wiem, ze oni tego samego mogą oczekiwać ode mnie. I dlatego wiem dokładnie, jakie są poglądy (i kłopoty z nimi związane) tych moich przyjaciółek (ta nieszczepiąca nie mogła poslać syna do szkoły publicznej, na przykład), bo, chociaż wyrażam moje odmienne zdanie, to ich nie niszczę (ani one mnie)...
Na przykład z siostrą (to samo wychowanie, poziom wykształcenia, poglądy, no i wspólne lata) często nie rozmawiam tak otwarcie (chociaż jesteśmy w dobrej komitywie).
I tak mi się plącze z tą przyjaźnią... Ciekawa jestem, jak wy widzicie przyjaźń i na jakiej podstawie nazywacie kogoś "przyjacielem"?