Forum Zdrowie DDA
ZMIEŃ
    Dodaj do ulubionych

    a więc....

    29.09.06, 12:07
    czuję sięjak nowo narodzony...

    zrzuciłem te cholerne rogi któe mi magda przyprawiła, nie potrzebuję ich
    już...

    ostatnio usłyszałem od bliskiej osoby, że odrastają mi skrzydła, które magda
    mi podcięła...i dobrze mi z tym...

    a więc, kotwica odcięta, pora rozwinąć żagle...jeszcze ostatne rafy u wyjścia
    z zatoki i mogę wypływać na otwarte wody, wystarczająco długo tkwiłem w
    saragassowym szambie, motając się jak na kotwicy i kalecząc boki o rafy i
    skały zdradzieckie....
    czuję nowe światło, tym razem odczekałem chcwilkę, zanim się z tego
    ucieszyłem, już nie pozwolę się sobie samemu oszukać.

    poznajcie nowego, lepszego Jazz'a

    dzień dobry, Piękni Ludzie :))

    Proszę daj mi siłę, by pogodzić się z tym, na co wpływu mieć nie mogę;Odwagę
    aby zmieniać to, co zmieniać mogę;
    I mądrość, by odróżnić jedno od drugiego...
    Obserwuj wątek
      • emajlowa Re: a więc.... 29.09.06, 12:31
        Dzień dobry :)
        Dobrze jest Ciebie takiego tu widzieć.
        • kwiaaatek1 Re: a więc.... 30.09.06, 15:20
          jazz,załóż sobie stronę internetową pt.,,jazz-use'' :-P
          • jazz-use1 Re: a więc.... 01.10.06, 14:00
            kwiatku, czyżbym wyczuwał nutkę złośliwości??
            • kwiaaatek1 Re: a więc.... 01.10.06, 14:53
              tak jazz,bo wydajesz mi się egocentryczny,to znaczy za bardzo skupiony na sobie
              i to mnie lekko irytuje,a także używanie przez Ciebie przesadnych słów,to dla
              mnie kicz.
              niedawno miałeś problemy małżeńskie,a teraz już jesteś nowonarodzony(?).

              ale to mój problem.
              • jazz-use1 Re: a więc.... 01.10.06, 15:44
                miałem problemy małżeńskie, baardzo duże..
                Ciężko to odchorowałem, na szczęście dzięki dobrym aniołom, (dziękuję Ewcia) jakośudaje mi się poskładaćdo kupy.
                przesadne słowa? A jakie konkretnie masz na myśli? Po to chyba jest to forum, żebyśmy opisywali swoje przeżycia, problemy, i sposoby przechodzenia przez ciężkie chwile...

                Ja zrozumiełem paręrzeczy za późno, inne trochę za wcześnie, co nie zmienia faktu, iż pracuję ciężko i długa jeszcze droga przede mną..
                A że nowo narodzony? TAK! Jestem w zupełnie nowej sytuacji, na którą nie mogłem nic poradzić, a może nie widziałem tego, że mogę, ale wiem, że skoro nic nie mogłem poradzić, to jedynie mogęsięw niej odnaleźć. I włąśnie siępróbujęna nowo odrodzić, odnaleźć w zupełnie nowej sytuacji, nowym środowisku.

                Pozdrawiam ciepło:)
              • jazz-use1 a że egocentryczny?? 01.10.06, 15:47
                tak, jak najbardziej. muszę być bbardzo egocentryczny, skupiony na sobie, żeby zdrowo wyjść z szamba w jakim tkwię. Inaczej nic nikomu nie będę mógł ofiarować.
                • kwiaaatek1 egoizm a egocentryzm 01.10.06, 17:53

                  dosadne słowa:

                  ,,tkwiłem w saragassowym szambie, motając się jak na kotwicy i kalecząc boki o
                  rafy i skały zdradzieckie...''
                  jazz
                  Nie piszesz normalnie tego co czujesz,tylko wyolbrzymiasz poetycko, dodajesz
                  dramatyzmu. Tak to widzę i mnie to nie rusza osobiście.
                  Egocentryzm od zdrowego egoizmu też trzeba umieć odróżnić, a Ty bez przerwy:
                  <ja, mnie, mi> i otwierasz wątki sobie poświęcone.
                  Ale rób co chcesz i pisz co chcesz, tylko dzielę się z Tobą moimi odczuciami
                  nt.Twojego pisania, że mnie to drażni, to mój problem:-)
                  • jazz-use1 Re: egoizm a egocentryzm 01.10.06, 21:59
                    rób tak, żeby cięnie drażniło...
                    że wyolbzymiam poetycko?? widocznie jestem poetą, pozaty, nie zgodzę się ztym "wyolbrzymianiem".metafora to nie zawsz wyolbrzymianie.
                    piszę "mi", "mnie", "ja", bo na tym jestem njabardziej skupiiony, na pracy nad samym sobą i efkty TEJ właśnie pracy są w tej chwili najważniejsze.Walczę o "moje" szczęście, o "swoje" dobro i o to, co dla "mnie" ważne i istotne.
                    Najpierw muszę naprawić "siebie", żeby móc być lepszym dla bliskich.
                    pozdrawiam ciepło
                    • kachaa17 Re: egoizm a egocentryzm 02.10.06, 08:40
                      zgadzam siecałkowicie z kwiatkiem. Nie udizelałam się na forum ale śledziłam
                      twoje posty. Dosć szyko podniosłes sie po rozstaniu z kobietą którą rzekomo
                      kochałes. Nie chodzi o to, ze masz się umartwiać. ale to jak szybko
                      przechodzisz od stanu rozpaczy do satnu bycia nowonarodzonym świadczy o twojej
                      ogromnej niedojrzałosci i nierozumieniu czym jest miłosć
                      • januszek96 Re: egoizm a egocentryzm 02.10.06, 10:21
                        Nie słuchaj ich jazz ...... kurs masz dobry ,tak trzymaj :-) Koleżanki to by
                        chyba chciały złozyc kwiaty na Twym grobie z napisem > Poległ w imie miłości< To
                        by było takie romantyczne....ech..
                  • liliowy.motylek Re: egoizm a egocentryzm 11.10.06, 21:09
                    A mnie właśnie strasznie spodobał sie ten cały tekst powyżej...i masz rację
                    jazz..wyczułam w nim nutki poetyki....jeśli chodzi o mnie...to gdzieś tam w
                    środku...poczułam sympatie do Ciebie jazz;-)
      • mskaiq Re: a więc.... 02.10.06, 11:00
        Musisz pokochac Siebie i zaakceptowac. To najwazniejsza sprawa w zyciu kazdego
        czlowieka. Wszystko widzimy przez nas samych. Jesli jest tam wiele bolu,
        zlosci, strachu to widzimy to wszedzie i na takim swiecie jest trudno zyc.
        jesli zmienisz Siebie tak aby bylo w Tobie wiele milosci i dobra to swiat staje
        sie kolorowy i piekny.
        Serdeczne pozdrowienia.
        • kachaa17 Re: a więc.... 02.10.06, 11:41
          tak, a za pół roku bedzie to samo. Tak ją kochałem (już inną oczywiscie) a ona
          tego nie doceniła, o ja biedny
          • januszek96 Re: a więc.... 02.10.06, 12:17
            Nie bedzie...... u Jazza widać wyraźny postep w rozwoju wewnetrznym...... nie
            jest już sam , ma wsparcie wielu osób i wszystko idzie ku lepszemu .... PS A Ty
            jesteś brzydka :-P ( wiekszego jęzora nie miałem ;-))
            • jazz-use1 Re: a więc.... 02.10.06, 17:52
              dzięki chłopaki za wsparcie.
              wracając do tematu..zostałęm zdiagnozowany, jako osobowość chwiejna, więc wydaje mi się , że i tak idę w dobrym kierunku...jeśli chodzi o opinię kwiatka, to zapewne pamieta, jak samam ostrzegałą mnie przed huśtawkami, nawet tymi rozciągniętymi w czasie..zdajęsobie sprawę, że moja obecna euforia może jednym ze szczytó takiej huśtawki, jednakże mam zamiar cieszyćsięjak dziecko z każdego takiego szczytu i skupiać sięna nim jak najbardziej.
              to nie tak, że jużmi sięodwidziałą magda i wogóle...nadal ją kocham, i tęsknięstrasznie...nadal cos w środku boli i rwie. z tym, że pojawiły siędobre anioły, którwe mi pewne rzeczy wytłumaczyły i dzisiaj widzę, że ten związek faktycznie nie był kolorowy..
              taki kurs mam zamiar trzymać, żagle postawione, płyniemy na pełne morze...
              kasiu, napisałąś, że pewnie mi sięodwidzi i za pół roku znwu będzie to samo...miałabyśmoże i rację, ale pamiętaj, że ten związke trwał osiem lat..twoja opinia wydaje mi sięlekko fenimistyczna, z restzą tak już ejst w naszym sp[ołęczeństwie, że jak facet odchodzi, to jest kawałem skurwysyna, a jak kobieta, to uczyniła mądry, chociaż bolesny krok
              pozdrawiam ciepło

              ps, co ze spotkankiem??
              • amazon500 Re: a więc.... 02.10.06, 18:12
                Fajnie, Jazz, a teraz wyostrz do bajdewindu i zasuwaj, "szóstka" wieje!
                • jazz-use1 Re: a więc.... 02.10.06, 18:48
                  hehe

                  kolanem po winklu, lewy sto dziewięćdziesiąt..
                  • amazon500 Re: a więc.... 02.10.06, 19:24
                    Tośmy sobie pogadali :)))
                  • agusiaaga13 Re: a więc.... 03.10.06, 15:27
                    Na bieżąco śledzę teksty pisane przez jazz-a. Znam trochę tego chłopaka i
                    bardzo dobrze, że pisze, że nie zamknął się w czterech ścianach i nie odchodzi
                    od zmysłów. Tak trzymaj Rafał !!!!:) Po tym, co przeszedł powinien jak
                    najszybciej zapomnieć o Magdzie, bo po co kolejne miesiące czy lata marnować na
                    to, co tak naprawdę już się skończyło. Wiem, że te dobre chwile spędzone razem
                    są piękne i warte wspomnienia, ale życie idzie dalej, zmienia się często
                    niezależnie od naszej woli...
                    kwiaaatek1 napisała, że ...jazz używa przesadnych , że to dla niej kicz....i
                    dalej, że...nie rusza jej to osobiście...a jeszcze dalej, że...ją to
                    drażni....Kobieto, zdecyduj się w końcu o co Tobie chodzi. Jeśli cię to drażni,
                    to oki, jeśli Cię to nie rusza, to po co komentujesz, jeśli dla Ciebie to kicz,
                    oki...ale tak, jak napisał jaaz, że..po to jest forum, żeby opisuwać swoje
                    przyżycia i problemy.
                    Wiem, że Rafałowi to jak najbardziej pomaga, tak samo jak rozmowa z bliską
                    osobą (np. ze mną) i jeśli ma na to ochotę, to czemu ma niepisać....
                    Poetycke wyolbrzymianie?? A co to w ogóle za stwierdzenie....Jeśli ktoś ma
                    duszę poety, to za każdym razem swoje uczucia będzie opisywał w taki właśnie
                    sposób...I jeśli sie to komuś nie podoba, to jego problem....
                    Jazz jest skupiony na sobie i bardzo dobrze, cieszę się z tego niezmiernie :)
                    Po tym, co przeżył, jak się zmienił w tym związku, jak najbardziej powinien się
                    teraz na sobie skupić i mieć coś do powiedzenia :) Kobieta zawładnęła całą jego
                    osobę i tak naprawdę nie miał nic do powiedzenia...dyrygowała nim, jak tylko
                    chciała...zero własnego zdania...To straszne...ale zakochany mężczyzna widzi
                    tylko swoją partnerkę i oddaje jej się cały...
                    kachaa17....napisałaś, że szybko Rafał podniósł się po rozstaniu z kobietą,
                    którą rzekomo kochał...a co miał innego zrobić?? Błagać ją na kolanach, żeby
                    wróciła, choć bardzo dobrze wiedział, że tak się nie stanie...Bliscy mu ludzie
                    byli na miejscu, jeśli ich potrzebował...i moje zdanie jest takie, że bardzo
                    dobrze zrobił, otrząsając sie szybko (czy prawie 2 m-ce to szybko?) z tego
                    toksycznego związku...Niedojrzałość....ile kobieto masz lat, że tak pięknie
                    piszesz....
                    januszek96... :):):):):)
                    Jazz...pamiętaj, że jestem z Tobą i czuwam obok...i dmucham w żagle, żebyś
                    odpłynął na otwarte wody jak najdalej od zdradzieckich skał....

                    Pozdrawiam gorąco all :)
                    • kachaa17 Re: a więc.... 04.10.06, 07:54
                      otóz mam 30 lat, 2 miesiące to niedużo czasu na otrząśnięcie się jak na tak
                      długi zwiazek. I z tego co wiem tak szybkie przechodzenie od stanu rozpaczy do
                      euforii świadczy właśnie o niedojrzałosci. (Mi tez dużo brakuje do dojrzałosci
                      dlatego wiem co mówię). Bo co w dwa miesiace juz siebie naprawił? To trwa
                      latami. I dlatego twierdzę, ze jest to ulotne i sytuacja mozę się powtórzyc
                      • agusiaaga13 Re: a więc.... 04.10.06, 08:15
                        No kachaa17.....możesz mieć swoje zdanie, bo masz do tego prawo. Nie mówię, ze
                        się...jak to określiłaś "naprawił" (a co my tu mówimy o zepsutym motorze?).Nie
                        mówię, że całkowicie otrząsnął się Rafał po rozstaniu, ale idzie w dobrym
                        kierunku, bo przecież o to chodzi!!! Ma resztę życia spędzić na umartwianiu się
                        i rozpaczaniu po rozstaniu??? Rozumiem, że Ty byś tak robiła, bo jesteś
                        kobietą. Kobiety są mimo, że silniejsze psychicznie i bardziej zaradne (no nie
                        wszystkie oczywiście), to w obliczu rozstania czy kryzysu w związku stają się
                        słabe i płaczliwe, pełne histerii i zdolne do najgorszego. Spędzają długie
                        godziny...dni...miesiące na rozstrząsaniu przyczyn rozpadu związku. Szukanie
                        odpowiedzi na króciutkie pytanie "Dlaczego?". I tkwią w takim stanie właśnie
                        bardzo długo....Ehhhhh.... I ja jestem kobietą, ale mam inne spojrzenie na
                        życie, bo doświadczenia nauczyły mnie tego podejścia. Ale o tym w następnym
                        odcinku....hihihi...wracam do pracy.

                        Pozdrówka :)
                      • jazz-use1 Re: a więc.... 04.10.06, 08:21
                        mów sobie co chcesz...ja kilka rzeczy zrozumiałem, kilka innych do mnie dotarło i wiem np; że chyba dobrze się stało. nic inneg onie mogę zrobić tylko za wszelkącenę siępróbować odnaleźć w nowej sytaacji..
                        to, co sięze mną stało ostatnio, nie ma prawa stać się w przyszłości i ja na to nie pozwolę.
                        niedojrzałość emocjonalna?? pewnie tak, zdziwiłbym się, gdyby było inaczej, wszak jestem tu, nie dlatego, że nie mam co robić w wolnym czasie tylko dlatego, że jestem DDA.
                        nie zasłaniam się, tylko stwierdzam fakt.I uwierz mi kasiu, wiele pracy mojej i moich dobrych aniołów mnie kosztowało doprowadzenie się do stanu, w jakim jestem teraz.
                        pozdrawiam ciepło
                        • kachaa17 Re: a więc.... 04.10.06, 09:17
                          to mam nadzieję, ze ci sie powiedzie
                          • agusiaaga13 Re: a więc.... 04.10.06, 12:46
                            Kasiu....czyżby w Twojej wypowiedzi była nutka złośliwości......?

                            Pozdrówka :)
                            • kachaa17 Re: a więc.... 04.10.06, 13:08
                              nie, to było szczere. Bez zadnych złosliwosci. Pomyslałam sobie ze to, że mi
                              sie nie udaje to nie znaczy, ze innym nie może.
                              • kwiaaatek1 Re: a więc.... 06.10.06, 18:26
                                Dodam jeszcze ze dwa grosze:
                                Nie mam zamiaru szkodzić Tobie jazz, piszę na podstawie własnych doświadczeń i
                                przemyśleń po terapii. Nie mam nic przeciwko poetyckiemu językowi, jeśli jest
                                twórczy i oryginalny, a właściwie... po co dodajesz dramatyzm do swoich
                                wypowiedzi na forum? dlaczego nie piszesz w normalny sposób o tym, co Ci się
                                przytrafia? Mam wrażenie, że lubisz tak dramatyzować i stawiać siebie na
                                piedestale i w roli ofiary. A te Anioły, które tak Ci ,,pomagają'' więcej tym
                                głaskaniem mogą zaszkodzić niż pomóc.


                                do Aniołów:
                                Jedną z cech kobiet DDA jest wyciąganie ,,biednych'' popaprańców z dołka, ja
                                byłam (mam nadzieję, że byłam) takim ''Aniołem'', ale się teraz bronię przed tym
                                pomagactwem, bo ono mi tylko szkodziło.
                                www.terapiadda.republika.pl/f.html
                                myślę, że kobiety DDA uwielbiają takich biednych i opuszczonych mężczyzn, bo
                                można być im potrzebnym, być dla nich ważnym, przywiązać ich do siebie a im
                                więcej problemów stwarza mężczyzna, tym większe dla nich wyzwanie i przywiązanie.
                                • januszek96 Re: a więc.... 06.10.06, 20:12
                                  Ale ja nie jestem kobieta DDA ... :-o .....chociaż.... może jestem ? ! :-D
                                • kapilarka Re: a więc.... 07.10.06, 09:21
                                  Dokładnie, kwiatku.
                                  Ja w wieku lat 18tu posiadałając pełnię cech DDA wymyśliłam sobie, że miłość
                                  wszystko uleczy... Związałam się z człowiekiem, który niestety krzywdził mnie i
                                  córkę, twierdził, że jestem ostatnią szmatą i nasz związek jest beznadziejny, a
                                  który zarazem nie potrafił się zgodzić na moje odejście, bo bardzo mu było
                                  wygodnie w tej dramatycznej sytuacji. Ja przez pierwsze lata też nie wyobrażałam
                                  sobie zresztą innego życia i trwałam, wierząc, że moja cierpliwość uleczy
                                  bidulka, który był totalnie niezaradny życiowo i trzymał się mnie jak kleszcz.

                                  Odeszłam w końcu, po roku wizyt u psychologa. Zaczęłam terapię DDA, żeby wytrwać
                                  w postanowieniu i jestem dziś dumna z siebie. Myślę sobie, że już teraz wiem,
                                  jakiego partnera nie chcę mieć i zwykle przy tego typu facetach - którzy
                                  niestety czasami lgną do mnie - włącza mi się lampka ostrzegawcza:)
                    • kapilarka Re: a więc.... 07.10.06, 09:27
                      Agusia, jakoś tak brzydko napisałaś.
                      Jazz opisując swoje perypetie życiowe na publicznym forum musi oczekiwać różnych
                      odpowiedzi - i zgodnych z jego podejściem życiowym, ale też takich, które będą
                      krytyczne.
                      W Twoim poście wyczuwam złośliwość w stosunku do kwiatka, jakieś komentarze na
                      temat wieku i niedojrzałości... to niezbyt fajne.

                      Z doświadczenia wiem, że takie sprawy, które opisuje jazz powinno się omawiać na
                      priva, czy w rozmowie z bliskimi.
                      • kwiaaatek1 Re: a więc.... 07.10.06, 11:29
                        e...tam, można na mnie pisac co się chce, nie przejmuję się.

                        kapilarka, potwierdzasz mój pogląd, że kobiety DDA wiążą się z trudnymi
                        mężczyznami, a jak inne panie, czy zgadzacie się ze mna i czy macie podobne
                        doświadczenia? a panowie?

                        januszek mówisz, że chyba jesteś kobietą;-)?czy to znaczy,że przyciągasz do
                        siebie trudne partnerki?
                        • lola165 Re: a więc.... 16.10.06, 01:36

    Inne wątki na temat:

    Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

    Nie pamiętasz hasła lub ?

    Nakarm Pajacyka