jarty
10.01.08, 10:15
Niczym wytrawny iluzjonista podczas zapierającego dech w piersiach
seansu, Christopher Priest w "Prestiżu" zwodzi czytelnika, igra z
nim, wciągając go w labirynt tajemnych symetrii, lustrzanych odbić,
za którymi kryje się zawstydzająca nagość małostkowego ego, lecz
również niezmierzona głębia tego, co najbardziej ludzkie.