Dodaj do ulubionych

Cesarka - wielka trauma

28.12.06, 19:02
Naturalny poród choć nie był łatwy wspominam z łezką w oku i wspaniałymi
wspomnieniami pierwszych chwil z maluchem. Drugi to była cesarka, koszmar.
przez następne 8 miesięcy łaziłam z bólami głowy okropnymi po zespole
popunkcyjnym. Dziecko ma dwa lata, a mnie czasem jeszcze coś tam w srodku
ciągnie. Dłużej się goił i inne chistorie ze szpitala typu wyciskanie krwi
przez kładące ci się na brzuchu pielęgniarki i jeszcze kilka koszmarnych
szczegółów. Nie wspominam go, ale jestem zawsze wdzięczna, bo uratował zycie
mojemu dziecku!!!
Obserwuj wątek
    • yola13 Re: Cesarka - wielka trauma 09.01.07, 19:39
      a w jakim szpitalu odbyła sie ta cesarka, oczywiscie jesli można zapytać?
    • nati_28 Re: Cesarka - wielka trauma 12.01.07, 12:11
      Ja też rodziłam zarówno sn jak i poprezz cc. Gdybym miała rodzić po raz trzeci
      i mogła wybierać; nigdy już nie zgodziłabym się na cc.
      • zoja79 Re: Cesarka - wielka trauma 12.01.07, 22:35
        Fizycznie cesarka nie była dla mnie straszna, zniosłam ją nadzwyczaj dobrze i
        bez komplikacji. Ból po do zniesienia, rana zagoiła się szybciutko. Psychicznie
        to trauma- ogromna. Zbliżam się do kolejnego porodu i ze zgrozą myślę, że być
        może znów przyjdzie przeżywać mi to samo. Na stole operacyjnym trzęsłam się jak
        osika, wokół pełno osób w maskach i zielonych fartuchach, lampy, pełno urządzeń
        i ja, leżąca tam i całkowicie zależna od innych, czekałam aż rozetną mi brzuch.
        Zazdroszczę dziewczyną, które piszą, że cesarka była dla nich wspaniałym
        przeżyciem. Ja do końca życia będę wspominać ją jako jedno z gorszych
        doświadczeń mojego życia.
        • mart44 DO zoji79 10.02.07, 02:00
          zoja79 napisała:

          > Na stole operacyjnym trzęsłam się jak
          >
          > osika, wokół pełno osób w maskach i zielonych fartuchach, lampy, pełno urządzeń
          >
          > i ja, leżąca tam i całkowicie zależna od innych, czekałam aż rozetną mi brzuch.

          Dzięki za Twój post! A już myślałam, że jestem nienormalna...
          • earl.grey Re: DO zoji79 12.02.07, 13:12
            no właśnie ta liczba osób tez mnie zaskakuje. Miałam dwie cesarki - w publicznym
            szpitalu doliczyliśmy się z mężem 10 osób na sali (oprócz nas i dziecka), a w
            prywatnym - 4! Wniosek: NFZ ma o 60% więcej pieniędzy do wydania.
            • laminja Re: DO zoji79 16.02.07, 12:53
              myślę Earl, że jest tak: cc nie jest jedyną operacją wykonywaną w szpitalu,
              więc zespół bloku operacyjnego musi być spory. Ponieważ osobom płaci się
              wynagrodzenie miesięczne pracują przy różnego rodzaju operacjach i czasem na
              sali operacyjnej jest 10 osób. Kilka znich to byli obserwatorzy/pomocnicy (np.
              asystent anestezjologa, młodsza i starsza instrumentariuszka, neonatolog może
              też przyszedł z obstawą wink) których w klinikach prywatnych nie znajdziesz, bo
              tam raczej mało kto pracuje na etacie.
              • earl.grey Re: DO zoji79 16.02.07, 16:20
                pewnie jest tak jak mówisz. Innych operacji nie mieli, bo to było na
                położnictwie, a ginekologia ma własną salę operacyjną, nie był też szpital
                kliniczny, który uczy ludzi. Szkoda po prostu, że marnuje się czas i "moce
                przerobowe" tylu ludzi, a za to ciągle słyszymy, że nasze składki są za niskie.
                Młodsza koleżanka pani anestezjolog chociażby poszłaby obok (zakładam, że już
                się nie uczy, bo, jak mówię, nie była to klinika) i dała znieczulenie do psn.
                Szpital "nie praktykuje, bo nie ma anestezjologów" Nie wiem, czy
                instrumetariuszki umieją, czy to jest odrębna specjalizacja, ale mogłyby
                chwilowo odciążyć położne, których podobno zawsze jest za mało na oddziale itp.
                Nie narzekam na ten szpital, bo było naprawdę bardzo fajnie, tylko po porównaniu
                z prywatnym mam wrażenie, że po prostu nie interesuja ich koszty, bo to nie ich
                pieniądze na to idą, tylko nasze ze składek. Kilka innych jeszcze było
                przykładów takiego braku oszczędności, ale może się czepiam.
                • madziasm Re: DO earl.grey 16.02.07, 20:02
                  Znam srodowisko szpitalne od wewnatrz ,w tym takze sale operacyjna. Mlodsza
                  kolezanka pani anestezjolog raczej nie mogla isc do innego znieczulenia sama, bo
                  jak jest 2 anestezjologow to pewnikiem jest ze jeden sie uczysmileA rodzac sn nie
                  chcialabys pewnie byc znieczulona przez lekarza ktory jeszcze zglebia tajniki
                  anestezjologii. Po drugie aby byc instrumentariuszka trzeba skonczyc nielatwa
                  specjalizacje wiec nie dziw sie ze instrumentariuszka nie idzie pomoc poloznym
                  ktorych jest jak piszesz malo na oddziale. Instrumentariuszka to pielegniarka a
                  praca poloznej i pielegniarki rozni sie. Poza tym instrumentariuszek musi byc
                  wiecej przynajmniej dwie, jedna jest czysta i jalowa mowiac w skrocie ,druga
                  musi jej aseptycznie pewne rzeczy podawac. W klinikach prywatnych czesto
                  oszczedza sie na personelu takze podczas operacji, wiem to od instrumentariuszek
                  ktore dorabiaja w prywatnych klinikach. Sumujac w szpitalu panstwowym pewnie
                  bylo przy cieciu ludzi tyle ile trzeba. Dodajmy ze sa jeszcze osoby ktore sie
                  ucza i one musza robic to tez na sali operacyjnej, i raczej nie ucza sie w
                  prywatnych klinikach. Takie opinie o "marnowaniu czasu i mocy przerobowych
                  ludzi" sa krzywdzace i moze wydac je tylko osoba, ktora nie ma pojecia o
                  funkcjonowaniu i pracy na bloku operacyjnym i w szpitalu wogole.
                  • earl.grey Re: DO earl.grey 23.02.07, 23:47
                    no może się i uczyły akurat (choc nie była to klinika, ale szpital o znacznie
                    niższej referencyjnosci), ale widze, że powszechne jest to, że tak duzo ludzi
                    bierze udział w cesarce, dlatego przypuszczam, że jednak nie wszyscy sie uczą.
                    Tyle osób, co było w tym drugim szpitalu, całkiem wystarczyło smile
                    Zreszta podobne miałam wrażenia juz po cesarce, mówi sie, że położne sa
                    przepracowane (i zapewne są faktycznie), ale w prywatnym szpitalu dwie połozne
                    "obrabiały" taka samą liczbe pacjentek, jak w szpitalu publicznym nie pamietam
                    dokładnie, ale chyba z 6... Oczywiscie to nie od nich zależy, tylko od procedur
                    szpitalnych, ale ja stanowczo lepiej byłam "zaopiekowana" w tym prywatnym,
                    mogłam o wszystko zapytać i połozne o dziwo miały dla mnie czas. Nie wykonywały
                    po prostu wielu niepotrzebnych czynnosci, ale bez problemu można było je
                    poprosic, jeśli cokolwiek cie niepokoiło. Myślę, że oszczędzanie na personelu,
                    jesli tak wygląda, to nic złego, w obliczu faktu, że znowu nam podnieśli składke
                    zdrowotną sad
    • pchelesia Re: Cesarka - wielka trauma 16.02.07, 13:34
      dla mnie traumą jest poród naturalny...
      cały dzień miałam oksytocynę, ok 18 zaczeły się silne skurcze a rozwarcia jak
      nie było tak nie było, ok 20 wieczorem skurcze były coraz silniejsze - prawie
      odejmowało mi nogi a rozwarcie na 1,5 cm....nie umiem sobie wyobraźić co czuje
      się przy wiekszym rozwarciu i częstszych skurczach bo juz wtedy marzyłam by to
      się skończyło i na szczęscie zrobiono cesarkę, 25min i zobaczyłam córeczkę, na
      drugi dzień już chodziłam, ciągniegniecię brzucha czułam do okoła tygodnia a po
      miesiącu byłam już na aerobiku i czułam się świetnie smile)
      obecnie jestem w 5 miesiącu z drugim dzieckiem i nie wyobrażam sobie porodu
      naturalnego, przerażą mnie ten ból!!!!!!!!!!!!!!
      • tina181 Re: Cesarka - wielka trauma 24.02.07, 17:03
        Przy moim porodzie sn tez bylo z 10 osob, bo mdlalam co chwila, darlam sie jak
        kot i chcialam isc do domu. Tak samo sie czujesz ubezwlasnowolniona. Usiadlam
        po 3 tygodniach, wczesniej bol przy siedzeniu byl nie do zniesienia. Teraz
        czeka mnie za pare dni cc i tez sie boje, ale mam nadzieje, ze gorzej juz nie
        bedziesmile
    • tatiana222 Re: Cesarka - wielka trauma 28.02.07, 21:42
      Dla mnie tez cesarka była koszmarem. Była nieplanowana i odbyła sie
      błyskawicznie (zagrażająca zamartwica płodu) oczywiscie w tej sytuacji wolałam
      ze sie odbyła bo przy takim zaplątaniu mojej córci w pępowine to nie wiem co by
      wynikło z tego porodu nat. ale czułam sie po prostu tragicznie, po pierwsze ta
      atmosfera na sali oper, po drugie dzidzi nie mogłam przytulic dotknąc a po sn
      kładą na brzuch mamie... ze nie wspomne potem dochodzenia do siebie-wpierw jak
      zaczęło znieczulenie schodzic całej nocy nie przespałam (cesarka była o
      g.22.10), a na rannym obchodzie jak ordynator nacisnął mi na brzuch to sie
      rozpłakałam z bólu prz y wszystkich tych lekarzach i pielęgniarkach..., wstanie
      z łózka i chodzenie to jeszcze dłuuugo był problem. bardzo bardzo długo do
      siebie dochodziłam a plamiłam przez 2 mce, z tego co dr mówił rana cięzko sie
      goiła. naturalnego porodu nie przeżyłam i mozliwe ze juz nie przezyje wiec nie
      weim czy ta cesarka jest lepsza czy gorsza,
    • tatiana222 Re: Cesarka - wielka trauma 28.02.07, 21:44
      a chciałam dodac ze dziecko oczywiscie mi dali ale dopiero potem jak juz mnie
      wywozili z sali operacyjnej zawinięta już w roze była i była ze mną ok 10-15 min
      bo była juz noc i zabrali ją na salę noworodków a ja miałam odpoczywac po tej
      cesarce...
      • kaisog Re: Cesarka - wielka trauma 01.03.07, 15:36
        A ja dostałam dziecko zaraz po ponad 12- godzinnym pordzie zakończonym
        kleszczami i półtoragodzinnym szyciem krocza. Była 3 w nocy, oprócz mnie trzy
        inne mamy na sali i zgaszone światło. Męża kategorycznie odesłano do domu, a
        mnie zostawiono samą z płaczącym noworodkiem, którego nie umiałam nakarmić. Nie
        byłam w stanie przewrócić sie z boku na bok, nie mówiąc o wzięciu dziecka na
        ręce. Po trzecim dzwonku przyszła położna i łaskawie wepchnęła dziecku pierś.
        KOSZMAR!
    • lilithv Re: Cesarka - wielka trauma 01.03.07, 22:38
      a mnie się wydaje, ze już któryś raz z kolei widzę ten wątek. Mam wrażenie, że
      ktoś specjalnie go co jakiś czas wyciąga, tylko nie rozumiem, po jaką
      cholerę.Narobić hałasu??Wzniecić dyskusję, czy kolejną kłótnie o przewadze
      porodu sn nad cc?? A dajcie już spokój!!Tym bardziej, że akurat TO forum
      powinno być na temat jak najlepiej przejść cc i jak najszybciej wrócić do
      siebie po tego typu porodzie, A NIE DO WIECZNEGO ROZTRZĄSANIA SWOICH BÓLI I
      ŻALÓW!!!Krucjatę jakąś prowadzisz????Już się odechciewa czytac!!!!!!!
      • shemreolin Re: Cesarka - wielka trauma 11.03.07, 15:43
        A ja zauważyłam jedną rzecz. Cesarkę krytykują osoby, które najczęściej miały ją
        nagle. Były nastawione na psn i potem okazywało się, że szybko szybko cesarka.
        Ja sie nie dziwię w sumie. Ja mam wskazanie do cc i przygotowuję sę do tego
        psychicznie już od dawna. Czytam o tym i obejrzałam sobie kilka filmików z
        operacji (akurat takie widoki nie robią na mnie wrażenia). Ogólnie wiem czego
        mam sie spodziewać. A gdyby nagle kazali mi rodzic sn to też potem bym zapewne
        zjechała ten poród równo, że boli, że tyle godzin i krocze cieli. Tylko i
        wyącznie dlatego, że ta niespodziewana sytuacja spowodowała mój strach i złe
        nastawienie. wink

        Rzadko zdarza się bym trafiła na negatywną opinię kobiety, która miała np. cc na
        życzenie i potem gorzko tego żałowała. Zazwyczaj jeśli taka osoba ma żal to np
        do ekipy, do atmosfery albo co do złego zszycia rany. Rzadko kiedy jest żal o
        to, że jednak nie wybrało sie porodu naturalnego.
        • tatiana222 Re: Cesarka - wielka trauma 12.03.07, 20:59
          Chyba masz racje shemreolin. Ja tak własnie miałam niespodziewanie tą cesarke a
          bardzo sie nastawiałam na psn. Choc musze przyznac ze powoli "godze sie z tym".
          I ciesze sie ale nic nie zmieni moich wspomnien ze szpitala po wszystkim ale to
          tez moze wina szpitala po prostu. Pozdrawiam.
        • bejoy Re: Cesarka - wielka trauma 13.03.07, 10:18
          Shemreolin, chyba masz rację.
          Ja miałam cc, ale sam fakt, że wcześniej musieli wywołać mi rozwarcie i pod
          oksytocyną siedziałam parę godzin już był niezłym stresem.
          Tzn. cesarki się nie bałam, bardziej byłam ciekawa jak to będize, ale nie
          spodziewałam się absolutnie tego, że jakieś skurcze będę wcześniej przechodzić.
          U mnie TO była największa trauma smile))
          Bo to, że leżę goła wśród stada ludzi jakoś dało się przeżyć. Ja może pierwszy
          raz, ale oni? Stale z racji zawodu mają takie "słodkie" widoki smile))

          I teraz też szykuję się na cc smile))
          Wiem chociaż co mnie czeka i niedoczekanie, żebym, poszła na naturalny!
          • ciesia Re: Cesarka - wielka trauma 13.03.07, 16:49
            U mnie bylo odwrotnie. Urodzilam wczesniaka. Cesarki sie niespodziewalam.
            Mialam niezlego stresa przed samym zabiegiem, ale moze bardziej o dziecko to
            byl 26 tydzien. Ale teraz moge powiedziec, ze wspominam wszystko bardzo
            pozytywnie, wspaniali lekarze, wszystko poszlo bardzo sprawnie, moj chlopak
            mogl byc ze mna, no i nie mialam narkozy, tylko znieczulenie w plecy. Moze
            tylko fakt ze rodzilam w Holandii moze cos zmienic bo nie wiem jak to wyglada w
            polskich szpitalach.
            • kingaolsz Re: Cesarka - wielka trauma 15.03.07, 10:54
              Ja mialam planowana cesarke i mimo to wspominam ja koszmarnie.
              W drugiej ciazy wolalam 36h porodu niz powtorke. I gdybym miala wybierac to
              wole 10 razy przejsc SN niz jedno CC.

              Co do ciagniecia tematu. Mnie sie wydaje, ze powinno sie o tym pisac. Kobiety
              powinny miec swiadomosc, ze cesarka to nie tylko latwy, szybki, bezpobelsny
              sposob na urodzenie.
              Jak sama przygotowywalam sie do cesarki to nigdy nie trafilam na negatywne
              opinie i bylam swiecie przekonana, ze to naprawde stosunkowo latwe wyjscie. Tym
              wieksze bylo moje zdziwienie jak nie wszystko szlo wg planu.

              Dzieki pisaniu tylko pozytywow na temat CC kobiety maja bardzo wyidealizowany
              obraz tego i stad tez np. te "zadania" cesarek bez wskazan.

              Tak wiec dajcie szanse kazdemu sie wypowiedziec , a osoby czytajace beda mogly
              wyrobic sobie szerszy obraz tego co moze ich czekac.

              Kinga
              • pchelesia Re: Cesarka - wielka trauma 21.03.07, 20:02
                kingaolsz ??? a co u ciebie takiego starsznego bylo w cesarce???
                w czerwcu rodzę drugie dzieciątko, pierwsze próbowałam urodzić sn i to był
                koszmar- marzyłam w trakcie o cesarce i na szczęscie ją zrobili....na drugi
                dzień chodziłam a po 4 tyg byłam na aerobiku...owszem brzuch pobolewał przy
                kichaniu i śmianiu się ale po sn krocze tez musi sie zagoic, przeciez porod nie
                jest bezbolesny...
                • kingaolsz Re: Cesarka - wielka trauma 22.03.07, 15:13
                  Niedotlenione dziecko ( bo nie mogli go dobrze zlapac i wyciagnac), bol po
                  operacji, paskudne samopoczucie po samej operacji, ochydna blizna, z ktorej po
                  paru tygodniach zaczelo wyplywac cos zoltego, a blizna w tym miejscu sie
                  owtorzyla ( prawdopodobnie szew rozpuszczalny jakis sie nie "przyjal"), kilka
                  tygodni poczucia bycia kaleka, brzuch jest podciety do dzis blizna, skora na
                  okolo blizny po 4 latach nadal jest bez czucia, bol w miejscu blizny przy
                  kazdej miesiaczce... jeszcze pewnie cos by sie znalazlo. W sumie kilka miesiecy
                  rekonwalescencji.

                  Po SN ( z kleszczami) - dziecko w bardzo dobrym stanie, chodzilam jak tylko
                  zeszlo znieczulenie i nic mnie nie bolalo, bylam bardziej samodzielna, po 2
                  tygodniach nic mnie nie bolalo, krocze zagoilo sie kolakrotnie szybciej niz
                  rana po CC. W sumie po 2 tygodniach moglabym rodzic ponownie.

                  Wiem, ze to co stalo sie u mnie nie dzieje sie zawsze, ale kobiety powinny miec
                  swiadomosc, ze po cc moze byc tez bardzo nieprzyjemnie i to jest ruletka kogo
                  to spotka.

                  Kinga

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka