jarkoni
04.02.11, 16:20
Zacznę od tego, że zdarzało się moim rodzicom wysyłać pacholę (mnie) z kanką - kto pamięta co to kanka- po mleko do chłopa, który jakoś uchował gospodarstwo wśród bloków (jak w Filipie z konopi) i wracałem ze świeżym mlekiem.
A w sklepie, cóż.. Lata 70-te, szło się z butelką, pani nalewała z wielkiej bańki mleko do butelki oblewając sobie całą rękę, takim wąskim podłużnym aluminiowym nalewakiem z długą rączką.
To było mleko "nalewane", kosztowało 2,70 za litr. Do butelek miało się własne plastikowe kapsle.
W kratownicach zaś stało mleko kapslowane w mleczarni, srebrne kapsle (kiedyś z nich zrobiłem sobie część zbroi rycerskiej), kosztowało 2,90.
Najwyższa półka to było mleko pełnotłuste, z żółtymi kapslami, kosztowało 4,10...
A kto pamięta czasy, kiedy nad ranem przed sklepami stały całe kratówki mleka i śmietany?
Dla niektórych darmowy napitek, szczególnie dla tych co wracali "zmęczeni" do domu.