eliz7822
01.11.13, 14:02
Strasznie mi przykro jak czasem czytam jak jest u was i serce mi pęka, bo wiem co czujecie i ile was to kosztuje...
Moja historia klasyka...spotykamy, się facet ma wówczas 5 letnią córkę...po roku zamieszkuje z nią u mnie ja mam wówczas 6 letniego syna...życie się toczy jakoś przedszkola...praca jego rodzina...mnie tam nie ma tylko sporadycznie..po dwóch latach okazuje się, że będzie dziecko nasze nieplanowane...urodziłam synka...jaka ja wtedy byłam szczęśliwa...po dwóch kolejnych latach okazuje się, że mimo spirali jestem w ciąży...będzie córeczka...sporo nas jest...wiem

...
O co chce się pożalić...
Moje życie od początku z nim wyglądało jak jedna wielka maskarada, a każde spotkanie rodzinne jak długo przygotowywana premiera przedstawienia w teatrze, uśmieszki , gesty och i ach...tylko żeby nikt nie zauważył, że jestem nikim...
Moje dziecko traktował jak piąte kolo..."nasze" dzieci są ale jakby ich nie było...są na papierze z USC, nigdy na spacer nie wyszedł, pieluchy nie zmienił, nie wstał w nocy, nie utulił, nie pobawił się...i jest ONA królowa wszechświata błogosławiona najlepsza jego bo ONA biedna ONA ...na spacer z nią wychodzi, donosi bułeczki z rana, całuje na dzień dobry , okrywa kołderka w dzień i w nocy, romantycznie rozmawia i romantycznie nocuje z nią kilka nocy w tygodniu...bo? Bo ja zazdroszczę im tej miłości, a panna ma teraz 10 lat. Pędzi moje małe 2,5 roczne dziecko, kopie, do łóżka się kładzie i krzyczy do MOJEGO małego dziecka , że ODPOCZĄĆ MUSZE!!!!!A on...ona taka jest i nikt tego nie zmieni, to trzeba przyjąć bo ona teraz szoku doznała, że ja urodziłam kolejne dziecko, żadnej reakcji. ONA i on poniewierają moim 11 letnim dzieckiem gdy są sami w domu. Sytuacja ogólnie wygląda teraz tak, że jestem w domu z maluchami, nie mam jak wozić starszaka do szkoły, a zaznaczam, że chodzą do jednej klasy. On przyjeżdża po nią i wozi ją do szkoły gdy mój syn już wyjdzie i zabiera ją ze szkoły gdy mój syn już odejdzie na bezpieczną odległość. Bułeczki jej tylko kupuje…ja przez ostatnie 5 lat woziłam do przedszkola, do szkoły kupowałam picie i bułeczki wszystko po równo…moje dziecko ze łzami w oczach pyta…dlaczego tak teraz jest????Ja pytam…No jak ja się go pytam to on nigdy nie chce… poświęcałam się przez 5 lat i? dostałam kolejnego kopa…
Maluchy muszę wszędzie zabierać ze sobą, a wówczas on wychodzi z nią na rowerek, do sklepów...nie mogę ich zostawiać bo ona kopie małego, a młodą używa jako lalki chociaż ta ma dopiero 2,5 miesiąca a on? dlaczego mam jej bronić????????
Mieszkają u mnie, koszty na dzieci niby nasze dzieli na pól bo to moje jak i jego. Kupił mieszkanie za grubą kasę za gotówkę, wynajmuje je i twierdzi, że on mi dawać nie będzie bo to nie moje tylko jego. I utrzymuje siebie i moje dzieci ze swojej pensji, on płaci tu tylko czynsz. Żądam od kilku miesięcy żeby się wyprowadził...twierdzi, że mogę go gdzieś pocałować nie wywalę go bo on jest tu z dzieckiem...żebym sama poszła i wymówiła tej kobiecie mieszkanie...że mogę mu skoczyć...
I znowu telefoniki, wspólne obiadki które ja gotuje...do prania wrzuca mi brudy...a ona jak go nie ma wprost śmieje mi się w twarz i mówi, że i tak jej nic nie zrobię...on nie wierzy, jak to nagrałam to powiedział, że coś zmontowałam bo ona taka nie jest...
Ja po prostu nie mam siły...wszystko we mnie umarło...i powiedział do mnie jak byłam w ciąży, że ta ciąża to kara dla ciebie za to że jesteś taka bo nie chcesz tego czy tamtego...i szarpał mnie kilkakrotnie...też byłam z brzuchem...
Mój synek jest skazany tylko na mnie...mój starszak kochany najlepszy facet na świecie jakiego znam i bardzo go kocham...i moja córeczka która przyszła miesiąc za wcześnie na ten świat, bo mama musiała nosić 2 latka..nie miał kto... i myślałam, ze już z tego dramatu nie wyjdziemy...ale pokonałyśmy wszelkie przeciwności losu, jesteśmy sami i do tego musimy zmagać się z czymś w formie małżeństwa co panoszy się w naszym domu i nie ustępuje....
Nienawidzę swojego życia, nienawidzę siebie, że pozwoliłam moim dzieciom tak żyć...
Ja umarłam, jestem zwłokami człowieka...kawałek serca jakie mi zostało dzielę z wami bo łez już mi brakuje...
Pozdrawiam...e.