lolek94
07.05.07, 14:00
Pewnego dnia obudziłem się wcześnie rano, aby zobaczyć wschód słońca. Piękna
Bożego stworzenia nie da się opisać. Oglądając wschodzące słońce chwaliłem
Boga za Jego piękne dzieło. Siedząc tak, odczułem Bożą obecność. Zapytał
mnie, "Kochasz mnie?" Odpowiedziałem: "Oczywiście, Boże! Jesteś moim Panem i
Zbawicielem!" Następnie zapytał: "Gdybyś był fizycznie upośledzony, kochałbyś
mnie nadal?" Byłem zaskoczony. Spojrzałem w dół na moje ręce, nogi i resztę
mojego ciała i zastanawiałem się jak wielu rzeczy nie mógłbym robić, rzeczy
nad którymi nie zastanawiałem się. Odpowiedziałem: "Byłoby ciężko. Panie, ale
nadal kochałbym Cię." Następnie Pan powiedział: "Gdybyś był ślepy,
podziwiałbyś wciąż moje stworzenie?""A gdybyś był głuchy?" Jak mógłbym
słuchać czegokolwiek będąc głuchym? Zrozumiałem jednak, że słuchanie Bożego
Słowa nie odbywa się przez uszy, lecz sercem. Odpowiedziałem:"Byłoby ciężko,
ale ciągle słuchałbym Twojego słowa." Następnie Pan zapytał: "Gdybyś był
niemy, chwaliłbyś nadal Moje Imię?" Jak mógłbym Go wielbić bez głosu?
Uświadomiłem sobie, że Bóg pragnie abyśmy śpiewali z naszych serc i dusz.
Dźwięki nie mają znaczenia. Chwalenie Boga to przecież nie tylko pieśni.
Kiedy jesteśmy prześladowani, chwalimy Boga naszym dziękczynieniem.
Odpowiedziałem więc: "Nawet gdybym nie mógł śpiewać, ciągle chwaliłbym Twoje
imię." W końcu Pan zapytał: "Naprawdę mnie kochasz?" Z odwagą i mocnym
przekonaniem odparłem zdecydowanie: "Tak, Panie, kocham Cię ponieważ jesteś
jedynym i prawdziwym Bogiem!"
Myślałem, że to wystarczy, lecz Bóg zapytał: "DLACZEGO W TAKIM RAZIE
GRZESZYSZ?" Odpowiedziałem: "Ponieważ jestem tylko człowiekiem, nie jestem
doskonały" -"DLACZEGO W CZASIE POKOJU ODCHODZISZ JAK NAJDALEJ? DLACZEGO TYLKO
W KŁOPOTACH MODLISZ SIĘ NAJGORLIWIEJ?"
Cisza. Łzy płynęły po mojej twarzy.
Pan kontynuował: "Dlaczego śpiewasz tylko w czasie nabożeństw i
ewangelizacji? Dlaczego szukasz mnie tylko w czasie uwielbiania? Dlaczego tak
egoistycznie mnie prosisz? Dlaczego prosisz bez wiary?"
Łzy w dalszym ciągu spływały po moich policzkach.
"Dlaczego wstydzisz się Mnie? Dlaczego nie zwiastujesz dobrej nowiny?
Dlaczego gdy jesteś prześladowany, wołasz do innych, podczas gdy ja oferuję
ci moje ramię aby się wypłakał? Dlaczego szukasz wymówek, gdy daję ci okazje
do służenia w Moim Imieniu?" Próbowałem odpowiedzieć, ale nie miałem żadnej
odpowiedzi na ustach.
"Obdarzyłem cię życiem. Nie chcę abyś odrzucał ten dar. Pobłogosławiłem cię
talentami, abyś Mi służył, a ty ciągle się odwracasz. Objawiłem ci Moje
Słowo, ale ty nie robisz postępu w poznaniu. Przemawiam do ciebie, ale twoje
uszy są zamknięte. Obdarzam cię Swoimi błogosławieństwami, ale ty odwracasz
wzrok. Posyłam ci Swoje sługi, ale ty ciągle siedzisz bezczynnie gdy oni
pracują. Słyszałem wszystkie twoje modlitwy i odpowiedziałem na nie."
"CZY NAPRAWDĘ MNIE KOCHASZ?"
Nie potrafiłem odpowiedzieć. Jak mógłbym? Byłem tak bardzo zawstydzony. Nie
miałem żadnej wymówki. Cóż mogłem odpowiedzieć. Gdy moje serce krzyczało, a
łzy dalej płynęły, powiedziałem: "Proszę, wybacz mi Panie. Jestem niegodny
być Twoim dzieckiem." Pan odpowiedział, "Na tym polega moja Łaska, dziecko."
Zapytałem: "Dlaczego ciągle mi wybaczasz? Dlaczego tak bardzo mnie kochasz?"
Pan odpowiedział: "Ponieważ jesteś Moim stworzeniem. Jesteś moim dzieckiem.
Nigdy cię nie opuszczę. Kiedy będziesz płakać, okażę ci współczucie i będę
płakać z tobą. Kiedy będziesz krzyczeć z radości, będę śmiać się z tobą.
Kiedy będziesz załamany, zachęcę cię. Kiedy upadniesz, podniosę cię. Kiedy
będziesz zmęczony, poniosę cię. Będę z tobą aż do końca dni i zawsze będę cię
kochał."
Nigdy wcześniej tak nie płakałem. Jak mogłem być taki zimny? Jak mogłem tak
ranić Boga? Zapytałem Boga:"Jak bardzo mnie kochasz?" Pan wyciągnął Swoje
ramiona i zobaczyłem Jego przebite ręce. Upadłem do stóp Chrystusa, mojego
Zbawiciela. I po raz pierwszy modliłem się szczerze.