Dodaj do ulubionych

Śmierć chrześcijanina.

01.05.07, 09:27
Ostatnio zajmowałem się umierającym chrześcijaninem.Chrześcijaninem
nowonarodzonym ,który żył zgodnie z Ewangelią.Choroba była ciężka bo
nowotworowa.W tym doświadczeniu była Boża łaska,brat ten praktycznie nie
cierpiał,jak to się dzieje w rozsianych chorobach nowotworowych,nawet na
twarzy nie było widać wyniszczenia.Jednak najważniejszy był Boży pokój w tym
człowieku,nie był w depresji,nie narzekał,ufał do końca Jezusowi.Rodzina miała
wielkie wsparcie ze strony ludzi wierzących,pastora.Brat ten przebywał przez
pewien czas w szpitalu,personel medyczny był pod wrażeniem spokoju ducha tego
człowieka w tak ciężkiej sytuacji.Nie było w nim tego niepokoju,że nie wie co
się z nim stanie po śmierci,uczucie to towarzyszy wszystkim tym,którzy nie
poznali Jezusa jako swojego Zbawiciela i nie żyli zgodnie z Ewangelia.
Ten kto zaufał Jezusowi ma łaskę w chwili,przed którą znajdzie sie każdy z
nas-śmiercią.Słowo Boże mówi,że Pan Jezus pokonał śmierć,ze ma klucze piekła i
śmierci.
Z Panem Jezusem jest wszędzie dobrze nawet na łożu śmierci.
p.S. Brat ten przed śmiercią powiedział ,że miał piękne życie.Dał piękne
świadectwo jak umiera nowonardzony chrześcijanin
Obserwuj wątek
    • lipniak Re: Śmierć chrześcijanina. 01.05.07, 22:36
      Dziekuje za budujace swiadectwo.
      Smierc chrzescijanina jest bolesna jak kazde rozstanie, ale i niesamowicie
      piekna, bo przepelniona nadzieja ponownego, najcudowniejszego w swiecie
      spotkania... Chrzescijanin odchodzi z radoscia w sercu smile
    • monikaannaj Re: Śmierć chrześcijanina. 02.05.07, 11:40
      Powiedz mi, a dlaczego tak podkreslasz "nowonarodzony"? Jakie i dla kogo ma to
      znaczenie??? I co to właściwie znaczy?
      • 3mama3 Re: Śmierć chrześcijanina. 02.05.07, 11:49
        Monika, pytasz jak Nikodem.
        J.3 tam jest odpowiedź. Każdy musi się na nowo narodzić, oddać swoje życie Bogu.
        Jak widać dla Boga ma to ogromne znaczenie, bo od tego zależy nasz udział w Jego
        królestwie.
        • monikaannaj Re: Śmierć chrześcijanina. 02.05.07, 12:01
          Nie. Pytam jak Monika. Co to znaczy na nowo sie narodzic. Konkretnie - jakie ś
          tego objawy? O kim można tak powiedziec a o kim nie? Słowo to słowo - można je
          rozumiec na milony sposobow.
          • 3mama3 Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:15
            ...uznanie, że tylko Bóg jest święty i tylko w Nim jest zbawienie;
            uznanie swojej grzeszności przed Nim i uznanie, że niczym nie jestem w stanie
            zasłużyć sobie na Boże zbawienie;
            uznanie, że tylko w Jezusie Chrystusie mam pełne odpuszczenie grzechów przez łaskę;
            uznanie, że od tej pory Bóg ma pełne prawo do mojego życia i podporządkowanie
            się Jego woli;
            Objawy? Pewność zbawienia i radość z tego, odwrócenie się od grzechu, zmiana
            życia widoczna dla innych, chęć dzielenia się ewangelią z innymi
            • mala.mi74 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:19
              3mama3 napisała:

              Szczerze mówiac ja nie rozumiem za bardzo hasła "pewnosc zbawienia" -to znaczy
              nie chodzi o rozumienie samego hasła ale o pewne zdziwienie czy mozna byc
              chrzescijaninem w sensie takim jakim piszesz i nie byc pewnym ,ze Chrystus
              umarł za nas i zmartwychwstał tzn.,ze zbawił swiat...? Chyba nawet bardzo letni
              chrzescijanie wierzą ,ze Jezus umarł za nasze grzechy...
              • 3mama3 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:29
                mala.mi74 napisała:

                czy mozna byc
                > chrzescijaninem w sensie takim jakim piszesz i nie byc pewnym ,ze Chrystus
                > umarł za nas i zmartwychwstał tzn.,ze zbawił swiat...?

                Mieć pewność, że Chrystus zbawił świat, to co innego niż mieć pewność, że zbawił
                właśnie mnie. Różnica polega na osobistym doświadczeniu tego faktu.

                Chyba nawet bardzo letni
                > chrzescijanie wierzą ,ze Jezus umarł za nasze grzechy...

                Ale czy tą wiarę utożsamiają ze swoją osobą?
                Swoją drogą diabeł też wierzy.
                • mala.mi74 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:33
                  3mama3 napisała:

                  > mala.mi74 napisała:
                  >
                  > czy mozna byc
                  > > chrzescijaninem w sensie takim jakim piszesz i nie byc pewnym ,ze Chrystu
                  > s
                  > > umarł za nas i zmartwychwstał tzn.,ze zbawił swiat...?
                  >
                  > Mieć pewność, że Chrystus zbawił świat, to co innego niż mieć pewność, że
                  zbawi
                  > ł
                  > właśnie mnie. Różnica polega na osobistym doświadczeniu tego faktu.

                  Hmm... mam jednak watpliwosci. Piszac "swiat" mam na mysli "ludzi' a wiec i
                  mnie.
                  >
                  > Chyba nawet bardzo letni
                  > > chrzescijanie wierzą ,ze Jezus umarł za nasze grzechy...
                  >
                  > Ale czy tą wiarę utożsamiają ze swoją osobą?
                  > Swoją drogą diabeł też wierzy.

                  Mysle ,ze tak,ze utozsamiają ze swoja osobą. Mysle,ze problem jest nie taki czy
                  ludzie wierza ,ze Jezus mnie zbawił,bo chyba wszyyscy wierzacy ktorych znam -
                  wierza,ale problem jest w tym ,ze nie wiedza jaki ten Jezus jest, po prostu Go
                  nie znają albo maja Jego fałszywy obraz-stad tez dystans do Zbawiciela)albo
                  strach przed Nim).
                  • 3mama3 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:43
                    mala.mi74 napisała:

                    > Mysle ,ze tak,ze utozsamiają ze swoja osobą. Mysle,ze problem jest nie taki czy
                    > ludzie wierza ,ze Jezus mnie zbawił,bo chyba wszyyscy wierzacy ktorych znam -
                    > wierza,ale problem jest w tym ,ze nie wiedza jaki ten Jezus jest, po prostu Go
                    > nie znają albo maja Jego fałszywy obraz-stad tez dystans do Zbawiciela)albo
                    > strach przed Nim).

                    No właśnie, nie mają osobistego doświadczenia. A nowe narodzenie otwiera czas
                    osobistej relacji z Bogiem.
                    • mala.mi74 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:52
                      3mama3 napisała:

                      > mala.mi74 napisała:
                      >
                      > > Mysle ,ze tak,ze utozsamiają ze swoja osobą. Mysle,ze problem jest nie ta
                      > ki czy
                      > > ludzie wierza ,ze Jezus mnie zbawił,bo chyba wszyyscy wierzacy ktorych zn
                      > am -
                      > > wierza,ale problem jest w tym ,ze nie wiedza jaki ten Jezus jest, po pros
                      > tu Go
                      > > nie znają albo maja Jego fałszywy obraz-stad tez dystans do Zbawiciela)al
                      > bo
                      > > strach przed Nim).
                      >
                      > No właśnie, nie mają osobistego doświadczenia. A nowe narodzenie otwiera czas
                      > osobistej relacji z Bogiem.

                      Rozumiem, tylko nadal mam watpliwości. Bo co to znaczy 'osobistej relacji z
                      Bogiem"? Kazdy wierzacy ma jakąs relacje z Bogiem, duza lub znikoma,ale czy da
                      się okreslic jakas granice? Czasem rzeczywiscie jest to jakis punkt w zyciu
                      kiedy decydujemy się na zycie z Bogiem,ale u roznych ludzi jest róznie, dlatego
                      takie hasła do mnie nie przemawiają. Bo jaka np. ja mam relacje z Bogiem? Moze
                      za kilka okaze się,ze była ona bardzo np. powierzchowna albo ideologiczna ?
                      Znam wielkich ewngelizatorów,ktorzy od Boga i wiary odchodzili z dnia na dzien.
                      Jaką wiec mieli relacje z Bogiem?
                      Dla mnie podany cytat z Pisma raczej znaczy pewien proces...
                      ps. nie chce sie oczywiscie kłocic ,ale mysle,ze na ten problem trzeba bardziej
                      spojrzec "zyciowo" niz "hasłowo"
                      • 3mama3 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 13:22
                        mala.mi74 napisała:

                        > Dla mnie podany cytat z Pisma raczej znaczy pewien proces...
                        > ps. nie chce sie oczywiscie kłocic ,ale mysle,ze na ten problem trzeba bardziej
                        > spojrzec "zyciowo" niz "hasłowo"

                        Tak jak narodziny fizyczne dają początek nowemu życiu, tak samo narodziny w
                        duchu dają początek nowemu życiu, rozpoczyna się proces, czas podążania za
                        Bogiem, czas który ma swój początek. Dlatego dla mnie nowe narodzenie to nie
                        jest tylko hasło, czy rzecz do zrobienia.
                        • mala.mi74 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 13:25
                          3mama3 napisała:

                          > mala.mi74 napisała:
                          >
                          > > Dla mnie podany cytat z Pisma raczej znaczy pewien proces...
                          > > ps. nie chce sie oczywiscie kłocic ,ale mysle,ze na ten problem trzeba ba
                          > rdziej
                          > > spojrzec "zyciowo" niz "hasłowo"
                          >
                          > Tak jak narodziny fizyczne dają początek nowemu życiu, tak samo narodziny w
                          > duchu dają początek nowemu życiu, rozpoczyna się proces, czas podążania za
                          > Bogiem, czas który ma swój początek. Dlatego dla mnie nowe narodzenie to nie
                          > jest tylko hasło, czy rzecz do zrobienia.

                          łeee.mysle,ze my mówimy to samo tylko innym jezykiem.
                          Po prostu do mnie nie przemawiaja takie hasła"narodziny w duchu" itd.-kojarzy
                          mi sie to z roznymi hasłami w róznych wspolnotach charyzmatycznych,ktore ludzie
                          ciagle uzywaja nie wiedzac co one znaczą. To mi po prostu traci ideologia ,ale
                          to moje osobiste doswidczenia-nie przejmuj się.
                • monikaannaj Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 13:14
                  `Nie. diabeł nie wierzy. Podobnie jak anioł. Oni wiedzą - nie muszą wierzyc.
                  • 3mama3 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 13:28
                    "Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także złe duchy wierzą i
                    drżą" Jk.2,19 W przypisie zaznaczone, że jest to przykład martwej wiary.
                    • mala.mi74 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 13:30
                      3mama3 napisała:

                      > "Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także złe duchy wierzą i
                      > drżą" Jk.2,19 W przypisie zaznaczone, że jest to przykład martwej wiary.

                      No tak słowo "wiara" ma tu chyba znaczenie "relacja" czyli kontakt.
            • monikaannaj Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:24
              No - czyli nowonarodzony to po prostu chrzescijanin. Jedno mnie tylko
              zastanawia: pewnośc zbawienia. Dla mnie to brzmi jak szczyt zadufania. Jak
              Piotr ktory był pewien ze sie nie wyprze.
              • mala.mi74 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:29
                monikaannaj napisała:

                > No - czyli nowonarodzony to po prostu chrzescijanin. Jedno mnie tylko
                > zastanawia: pewnośc zbawienia. Dla mnie to brzmi jak szczyt zadufania. Jak
                > Piotr ktory był pewien ze sie nie wyprze.

                Monika to jest sztuczny konflikt.
                Jestemy pewni,ze Jezus nas zbawił tzn.,ze wrota nieba zostały dla nas otwarte i
                mozemy smiało drałowac w jego strone.
                Ale nie powinnismy byc pewni,ze na pewno tą drogą do smierci bedziemy isc (tzn.
                ja jako indywidualny czlowiek), tzn,ze na pewno zdecydujemy sie przez te
                otwarte wrota wejsc. Faktycznie ktos kto uwaza ,ze na pewno do śmierci bedzie
                wiarny Bogu jest hmmm...chyba faktycznie dosc zadufany w sobie.
                I o tym mowi tez Pismo sw. aby "zabiegac o swoje zbawienie z bojaźnią i
                drzeniem" (cytat z pamieci)
                A co do nowego narodzenia...mysle ,ze to proces - ono nastepuje caly czas,choc
                moze jest w naszym zyciu jeden lub kilka bardziej znaczacych momentów.
              • 3mama3 Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 12:33
                monikaannaj napisała:

                Dla mnie to brzmi jak szczyt zadufania. Jak
                > Piotr ktory był pewien ze sie nie wyprze.

                Piotr był pewny siebie samego, ja jestem pewna Bożego słowa, które zostało mi
                dane, a to duża różnica
                • monikaannaj Re: Nowe narodzenie to... 02.05.07, 13:12
                  Rozumiem. Taki skrót myślowy.
            • lipniak Re: Nowe narodzenie to takze smierc... 03.05.07, 00:37
              starego ja, zyjacego wg. pozadan cielesnych.
              • lipniak Re: Nowe narodzenie to nie formulka 03.05.07, 00:51
                Po amerykanskiej stronie oceanu pelno jest osob, ktore powiedzialy pewna
                formulke, ale nie narodzily sie z Ducha Swietego.
              • lipniak Naszej smierci w Chrystusie... 03.05.07, 01:07
                uwierzenia, ze to ja zostalem ukrzyzowany w Nim
                - oczekuje od kazdego Bog, bez wzgledu na wyznanie.
                Ani smierc, ani narodzenie nie sa zjawiskami dlugotrwalymi smile
                • lipniak Re: Naszej smierci w Chrystusie... 03.05.07, 01:39
                  „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie
                  posłał” (J 6, 44).
                  Bog Ojciec osobiscie pociaga kazdego do prawdziwego Chrystusa.
                  Nikt inny, wlaczajac naturalnych rodzicow, najlepszych duszpasterzy itd, nie
                  jest w stanie uczynic chrzescijanina, aczkolwiek powinni byc w
                  stanie "namalowac przed oczami Jego obraz" smile
                  • lipniak Kazde dzielo Boze jest owocne 03.05.07, 02:50
                    Galatow 5, 22-23
                    Owoc ten moze jednak troche dojrzewac, zanim sie stanie piekny smile
                    • 3mama3 Do Lipniak 03.05.07, 22:13
                      Mam taką małą prośbę. Jeśli odpowiadasz w kontekście konkretnej czyjejś
                      wypowiedzi, użyj opcji "odpowiedz cytując", bo wtedy będzie bardziej zrozumiała
                      Twoja wypowiedź. Przynajmniej dla mnie. No i z góry dziękuję.
                      Pozdrawiam
                      K.
                      • lipniak Re: Do Lipniak 05.05.07, 04:50
                        Jasne. Tym razem jednak unikalem odpowiadania bezposrednio, bo jako nowy nie
                        znam reakcji i nie chce od razu podpasc. A kto szuka, to i tak znajduje smile
    • lolek94 Re: Śmierć chrześcijanina. 07.05.07, 09:07
      Szadrach bo jesli osoba sie na nowo narodzi to nie pojmuje smierci jak ludzie
      ze swiata ze to juz koniec. Wie ze idzie do Pana Jezusa. Ta pewnosc o ktorej
      rozmawialismy.
      Pewnosc zbawienia smile
      • lolek94 Re: Śmierć chrześcijanina. 07.05.07, 12:43
        A jeszcze bym chcial dodac, ta sama pewnosc z ktora umierali apostolowie czy
        pierwsi wyznawcy Jezusa Chrystusa. Szli z usmiechem na pozarcie dzikim
        zwierzętą w koloseum, lub byli paleni na stosie za "herezje" i uwielbiali Boga
        w ostatnich chwilach zycia.

        Smutne jest to ze niektore wyznania nie prezentuja tej pewnosci zbawienia, ze
        do samej smierci nie wiedza czy pojda do nieba sad
        matthew.terramail.pl/Htm-y/Tremblay.html
        Fajne swiadectwo na ten temat smile
        • 3mama3 Re: Śmierć chrześcijanina. 07.05.07, 13:00
          lolek94 napisał:
          Szli z usmiechem na pozarcie dzikim
          > zwierzętą w koloseum, lub byli paleni na stosie za "herezje" i uwielbiali Boga
          > w ostatnich chwilach zycia.

          Nie wiem czy oni się tak uśmiechali. Nawet Jezus przed śmiercią miał stracha i
          modlił się o odsunięcie kielicha.
          • lolek94 Re: Śmierć chrześcijanina. 07.05.07, 13:10
            To nie byl strach, to byl bol, jesli by ktos byl tyle razy ubiczowany, wcisneli
            na niego korone cierniową i ukrzyzowali (pasja Mela G. obrazuje to dokladniej)
            To by kazdy mogl powiedziec ze ma sie stracha, ale jesli by mial stracha On czy
            Apostolowie czy Ci meczennicy to by odwolali swe slowa, bo tez tak sie dzialo.

            Jest opisane w historii koloseum Rzymskiego ten wątek ze szli spiewajac piesni
            pochwalne Bogu. Mozliwe ze mieli stracha przed bolem, nie przed smiercia smile
            • 3mama3 Re: Śmierć chrześcijanina. 08.05.07, 14:35
              lolek94 napisał:

              > To nie byl strach, to byl bol, jesli by ktos byl tyle razy ubiczowany,

              Biczowany był później. Jak się modlił w ogrodzie przed pojmaniem to "począł się
              smucić i odczuwać trwogę" (Mt26,37), "począł drżeć i odczuwać trwogę" (Mk.14,33)
              • mala.mi74 Re: Śmierć chrześcijanina. 08.05.07, 19:10
                Wydaje mi się,ze sa dwa rodzaje strachu: strach fizjologiczny oraz lęk, ktory
                paralizuje, zmienia decyzje i postawy. Jezus przyjąłwszy nature ludzką przyjął
                tez ograniczenia ciala a wiec ten pierwszy strach,ale nie lęk,który zmienia
                decyzje i jest odwrotnoscią miłosci "kto sięlęka nie wydoskonalił się w miłosci"
                Czasem Bóg moze dac szczególną łaskę zabrania tez tego pierwszego strachu,ale
                jest to szczególna i rzadka łaska,ktora ma wskazywac wszechmoc Boga wobec
                natury człowieka,a nie jakas obowiązująca zasada.
          • szadrach7 Re: Śmierć chrześcijanina. 08.05.07, 14:13
            Jestem przekonany,że Pan Jezus modląc sie o odsunięcie kielicha nie tyle bał się
            bólu fizycznego ile przyjęcia na siebie grzechu ludzkości,poczuł całą
            obrzydliwości grzechu,On,który go nigdy nie popełnił
      • croyance Re: Śmierć chrześcijanina. 16.05.07, 21:35
        Z calym szacunkiem, ale wiele osob boi sie i nie chce umierac nie dlatego, ze
        nie wie, co sie z nimi stanie, albo nie ma wiary, ale nie chce zostawiac swoich
        bliskich, dzieci samych, i nie chce sam sie z nimi rozstawac. Latwo umierac,
        gdy nie ma sie nikogo, gdy sie wie, ze nikt nie bedzie plakac, cierpiec. Z
        wiara nie ma to nic wspolnego.
        • lipniak Re: Śmierć chrześcijanina. 17.05.07, 05:31
          Umiera sie tylko raz, wiec nie jest to latwe w zadnym wypadku. Jednakze Jezus
          jest jak polisa ubezpieczeniowa, z Boza pieczecia firmowa. Przyklad dla
          porownania: wypadek komunikacyjny nie jest latwym przezyciem, chyba ze masz juz
          odpowiednia liczbe na koncie.
    • szadrach7 3 dni temu spotkałem wdowę po chrześciajninie 12.05.07, 09:44
      o którym napisałem.
      Było to wspaniałe małżeństwo,które mogło być wzorem dla wielu.
      Rozmawiałem z nią przez pewien czasu. Na pewno brakuje jej męża.Jednak odczuwa
      pocieszne z góry,nie ma depresji,nie rozpacza dlaczego Boże.Bóg daje jej dużo
      radości.To jest autentyczne.Tego nie da się z siebie wykrzesać to łaska,łaska
      łaska.wierzy w słowa Ewangelii,że spotka się z mężem w niebie.
      • monikaannaj Re: 3 dni temu spotkałem wdowę po chrześciajnini 17.05.07, 09:38
        I "good for her" jak mawiaja Amerykanie. Nie da sie jednak ukryc że
        taka "radośc" tuz po smierci męza czy kogos bliskiego to raczej baaardzo
        rzadkie zjawisko. Ludzka jest rozpacz, zal i tęsknota - taka jak sióstr Łazrza.
        Przypomiam że Jezus go wskrzesił zamiast powiedzieć im " nie miejcie depresji,
        nie rozpaczajcie, na pewnio sie z nim spotkacie w niebie"

        BTW - skąd ta pewnośc co do spotkania w niebie???
        • 3mama3 Re: 3 dni temu spotkałem wdowę po chrześciajnini 17.05.07, 10:01
          monikaannaj napisała:

          > BTW - skąd ta pewnośc co do spotkania w niebie???

          A skąd bierze się pewność, że ustanowieni przez KRK święci są w niebie?
          Myślę, że tu chodzi o wiarę.
          • monikaannaj Re: 3 dni temu spotkałem wdowę po chrześciajnini 17.05.07, 10:15
            No, oczywiście ze z wiary. Chodzi mi jednak o to czy wuara w to ze malżeństwo
            spotka sie ze soba w niebie ma jakieś biblijne uzasadnienie. Może sie mylę i
            szadrach nie jest protestantem - ale tak mi sie jakoś wydawało i zaciekawiło
            mnie skąd jego zdaniem taka pewnosc wynika.
            • 3mama3 Re: 3 dni temu spotkałem wdowę po chrześciajnini 17.05.07, 10:36
              Niech szadrach sam odpowie.
              Dla mnie to wynika z wiary i nie ma najmniejszego związku z byciem protestantem
              czy katolikiem.
              • lipniak Re: 3 dni temu spotkałem wdowę po chrześciajnini 18.05.07, 06:03
                ...z wiary w slowo Boze, ze ono jako jedyne nie przeminie na wieki. Postepujacy
                wedlug slowa staja sie jego wypelnieniem, staja sie czescia nieprzemijajacej
                duchowej rzeczywistosci. Jak jest napisane: Chrystus w nas - nadzieja chwaly.

Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka