18.08.09, 01:41

Można ten termin określić za encyklopedią - "dewocja - przesadna
pobożność; gorliwe, manifestacyjne wypełnianie praktyk religijnych".
Tu od siebie dodałbym - połączone z rygoryzmem wobec innych, z
zaniedbywaniem własnej duchowości.
Jest ta "dewocja" korzystna (dla KK jak najbardziej korzystna), czy
niekorzystna? Kiedy jest przesadna? Mieszkam w dużym bloku i
obserwuje masę dewotek biegających z rozańcem do koscioła, trafiają
się też odpowiedniki męskie - dewoci. Oni nie uważają się za
dewotów, inni może tak, ale oni nie. Oni uważają, że iloscią
różańców zapewnią sobie niebo. Zaliczają nabożeństwa, msze,
pielgrzymki ale ich postawa jest wroga do innych ludzi, są
nietolerancyjni. Oni wypaczają istotę wiary, odpychają ludzi
myslacych od religii. KK popiera dewocję, dodał koralikow do
rożańca, tworzy nowe sanktuaria świętych, oddziaływuje słownie,
wprost zachęca do ceremoniałow, do "narzędzi" - gromnic, figurek,
obrazów, do egzorcyzmow, święcenia przedmiotów martwych itd.
Nie dziwię się, że coraz mniej ludzi chodzi do kościoła, coraz
więcej nie przyjmuje księdza po kolędzie.
Obserwuj wątek
    • marca_1 Re: Dewocja 18.08.09, 14:07
      potrzeba obrzędowości wzięła się z niezrozumienia i ze strachu przed
      otaczającą rzeczywistością
      gdy świadomość ludzka była na bardzo niskim poziomie, jedyne wyśjcie
      przed niebezpieczeństwem ludzie upatrywali w składaniu hołdu i ofiar
      przebłagalnych

      ponieważ trwało to przez wieki, potrzeba obrzędowości bardzo mocno
      utrwaliła się w naturze ludzkiej

      chrystus tą potrzebę wyraźnie zanegował, nauczał bowiem,że bóg jest
      duchem i tylko w duchu można go uczcić, ostrzegał również swoich
      uczniów, aby nie wierzyli tym , co twierdzą,że jest on to tu, to
      tam, gdyż jednyną świątynią boga jest serce człowieka,i tylko tam
      można go uczcić

      aby można uczcić boga w duchu, trzeba koniecznie skupić się na swoim
      wnętrzu, odciąć się od rzeczywistości, ale oczywiście nie zatracając
      świadomości, bo nie o trans chodzi

      takie skupienie najłatwiej się osiąga w odosobnionym , cichym miejscu
      nie można równocześnie skupić sie wewnęrznie i wykonywać jakieś
      czynności,np chodzenie,mówienie , klękanie wykonywanie rytuałów

      nie wiem na ile nauka katolicka, jej twórcy i wyznawcy , są świadomi
      jak bardzo krzywdzą człowieka, poprzez tworzenie coraz to nowych
      obrzędów, poprzez utwierdzanie ich,że udział w obrzędach nie tylko
      jest wskazany, ale wręcz jest miły bogu, to kolejne zaprzeczenie
      ewangelii

      nie rozumiem, jak można mówić,że bóg oczekuje od człowieka miłosci,a
      równocześnie oddawać hołd i to tego oddawania namawiać

      hołd nie jest tym samym co oddawanie czci, hołd jest ukorzeniem,
      oddawanie czci obdarzaniem zaufaniem i szacunkiem

      wszystko, co nie jest zgodne z ewangelią, a jest stawiane na zbyt
      poczesnym miejscu, sprawia, że staje sie coraz bardziej "dziwaczne",
      coraz bardziej odbiega od rzeczywistości, i to zarówno tej
      widzialnej jak i niewidzialnej
    • liczby-11 Re: Dewocja 29.08.09, 16:14
      Chociaz jestem katoliczka, to tez nie pochwalam osob biegajacych do kosciola, a
      wrogo nastawionych do drugiego czlowieka...To nie jest nauka Jezusa, to jakies
      nieporozumienie...Kazdy czlowiek - logicznie myslacy tego nie zaakceptuje...
      Jezeli chodzi o prawdziwa duchowosc, to nie ukrywajmy, ze Swiadkowie
      Jehowi tacy wlasnie nieobludni sa. ...My katolicy mozemy od nich duzo sie
      nauczyc, jak rowniez Oni od nas... Oni za swoja wiare oddaja zycie i wcale nie
      chca byc wystawiani na oltarze... Daleko im do tego... Poznalam bardzo duzo
      prawdziwych katolikow, rzekomych katolikow i prawdziwych Jehowych... I tylko Ci
      zachwycili mnie, ktorzy dla blizniego byli zyczliwi, empatyczni i milosierni...
      Wtedy nawet nie dociekalam, kto z ktorej szkoly wiary pochodzi, bo to zwykle nie
      interesowalo mnie... INTERESOWALY mnie tylko ICH uczynki...
      Bo przypuscmy byla niedziela, a pomocy wymagala Kobieta chora w patologicznej
      rodzinie...Katolicy z tego bloku nie zaoferowali pomocy, bo oni do kosciola, bo
      wielkie swieto...A tak prawdziwie patrzacy sercem byli swiadkowie Jehowi, tylko
      oni zrobili wywiad czy potrzebna jest taka pomoc czy nie...Za to cala chmara
      katolikow opuscila te kobiete wolajaca o pomoc, bo oni do kosciola... Ja tez
      jestem za nim, za Msza swieta, a jakze by inaczej.... Ale na pierwszym miejscu
      jest u mnie pomoc blizniemu, bo to wiecej niz Msza sw. To jest nieskonczona
      ilosc Mszy swietych... Przeciez cala Ewangelia RYCZY o milosierdziu...Dlatego
      nie spierajmy sie o to, do ktorego wyznania ktos nalezy, ale patrzmy na czyny
      blizniego i dopiero po nich oceniajmy ich prawdziwa DUCHOWOSC......Bo jezeli
      ktos jest milosierny, to posiada taka duchowosc. o jaka JEZUSOWI CHRYSTUSOWI
      chodzilo......Chociaz jestem katoliczka, to ciagle wprowadzaja mnie w zachwyt
      swoimi czynami rowniez i Ewangelicy, Swiadkowie Jehowi i inni... Po prostu widze
      ich czyny....Kiedys z uporem maniaka podpatrywalam ich bezinteresownosc....
      Chcialam ich na czyms przylapac i nie udawalo mi sie...Ciagle byla w nich
      ogromna uczciwosc, solidnosc, wytrwalosc w niesieniu pomocy blizniemu...I my
      katolicy zawstydzmy sie, ze my tak nie potrafimy, ze my tak tylko w obrzedach, a
      milosierdzie gdzies tam na koncu....A o co JEZUSOWI TAK NAPRAWDE CHODZILO?
      • twoj_aniol_stroz Re: Dewocja 29.08.09, 18:34
        Ujmę to tak: znam kilka rodzin ŚJ - część to normalni porządni
        ludzie, nie wszyscy, tak jak nie wszyscy katolicy są dobrzy.
        Niestety znam również kobietę, która była bardzo długo gorliwym ŚJ,
        długo chodziła od domu do domu, tak zresztą się poznałyśmy... Potem
        juz znałyśmy się bez konieczności "głoszenia"... Aż przyszła bardzo
        trudna i ciężka choroba... I jakież było jej przerażenie kiedy
        przyszli do niej starsi zboru by... zmobilizować ją do "głoszenia",
        bo nie wypracowała iluśtam godzin, które powinna była mieć na
        koncie. A potem była sama... pies z kulawą nogą nie zainteresował
        się czy czegoś nie potrzebuje... Starsi odwiedzali ją tylko po to by
        przypomnieć, że powinna się zmobilizować, że odstaje... W końcu
        jeden ze starszych przyszedł z propozycją, że skoro nie "głosi, to
        niech chociaż przepisze mieszkanie na zbór, że przecież tak powinno
        być, ża pierwsi chrześcijanie wszystko mieli wspólne itd. Przyszłam
        do niej akurat parę minut po tej wizycie i zastałam ją zapłakaną i
        przerażoną. Nie wiem co dokładnie ten starszy powiedział, ale to był
        początek końca jej pobytu w zborze. Skończyło się wykluczeniem, jej
        załamaniem i depresją... Było bardzo źle, wręcz tragicznie... Teraz
        jest już dobrze, ale ten koszmar trwał 3 lata zanim zaczęło być
        lepiej.
        W każdej społeczności są ludzie dobrzy i czarne owce. Już wiele razy
        tu pisałam, że zło jest medialne, krzykliwe, dobroć po prostu jest.
        Znam bardzo wielu katolików, którzy pomagają za "dziękuję" albo i za
        nic po prostu, znam kobietę, która co miesiąc zawozi do dsm partię
        mięsa i wędlin, żeby dziewczyny miały co jeść, znam faceta, który
        wyremontował mieszkanie wdowie z piatką małych dzieci właśnie
        za "dziękuję" i kubek herbaty. O tych ludziach się nie mówi, oni po
        prostu robią co do nich należy...
        Tak naprawdę stojąc w kościele na Mszy Św i patrząc na ludzi
        niewiele o nich wiemy, właściwie to nic nie wiemy. Nikt nie ma
        wypisane na czole kim jest.
        Ja za tą wrogością wobec drugiego człowieka dostrzegam cierpienie.
        Kiedyś, dawno temu ktoś lub coś spowodowało, że ta osoba stała się
        zgorzkniała, złośliwa i wredna... Wiem, słabe to usprawiedliwienie,
        ale mimo wszystko tak patrzę na ludzi. Na kazdego człowieka, nawet
        na moją teściową wink Fakt, że ich życie niewiele ma wspólnego z nauką
        Jezusa, ale bardzo mocno wierzę, że Jego miłosierdzie dotknie także
        tych bardzo błądzących smile
        • liczby-11 Re: Dewocja 29.08.09, 20:41
          Ta odpowiedz mnie zadawala i daje spokoj...Nie wiem czy slyszalas o O.Waclawie
          Hryniewiczu? Starszy kaplan, mial operacje -/rak?/ i przeszedl smierc
          kliniczna...Po tej smierci Caly Watykan postawil na nogi... Otoz stwierdzil, ze
          nie ma kosciola tylko rzymsko-katolickiego, ale sa rowniez inne wyznania, do
          ktorych to nalezy zyczliwie ustosunkowywac sie. Kosciol byl zdziwiony, ze glosi
          takie poglady-/bo wczesniej byl zakochany tylko w kk. On mowil, ze musi zyc w
          zgodzie z wlasnym sumieniem i z tym co widzial w smierci klinicznej... To, co on
          zeznal, zgadzaloby sie z tym jak Jezus mowil:" Abyscie wszyscy stanowili jedno."
          W google znalazlam go i rzeczywiscie byl to wielki duchowny naszych
          czasow....Ciagle uwazam, ze Ekumenizm to jest to, o co chodzilo Jezusowi...Nie
          zgadzam sie, ze tylko i wylacznie kosciol rzymsko-katolicki....Podobno ludzie,
          ktorzy przeszli smierc kliniczna mowia zgodnie, ze Bogu chodzi o jednosc i
          milosc a nie o podzialy religijne....Wszyscy wierzymy w Jedynego Boga, a to jest
          bardzo wazne... Jezus mowil, aby zamknac sie w izdebce swojej i modlic sie...Do
          kogo to mowil? Do nas wszystkich...Kto tak czyni tez bedzie mial
          zmartwychwstanie...Chociaz ja jestem za zyciem sakramentalnym, to jednak zaden
          szlachetny czlowiek wyznajacy swoja religie nie jest mi obcy...Byle czynil DOBRO
          dla innych... Katolicy nie zyja na codzien Pismem swietym i to jest cos jedno,
          co mam im do zarzucenia...Oczywiscie sa wyjatki... Ale w innych wyznaniach jest
          odwrotnie... Sa tylko wyjatki, gdzie nie czyta sie Pisma sw. Czytaja je prawie
          wszyscy...Niektorzy nawet dwa razy dziennie i mowia, ze to jest ich jedyny
          prawdziwy pokarm...Ale zycie etyczne maja na najwyzszym szczeblu rozwoju
          duchowego...Sadze rowniez, ze nawet jak ktos mowi, ze nie wierzy w Boga, a zyje
          bezinteresownie, szanuje ludzi na miare swietosci, to jest wierzacy...Czyny
          heroiczne mowia o nas samych a nie przynaleznosc do danej religii. Sa ludzie
          innych wyznan, a tak zywo rozmawiajacy z Bogiem, jakby Go widzieli....Cos w tym
          musi byc, skoro O.Hryniewicz prawie, ze nie dostal ekskomuniki...Ten, ktory byl
          przed smiercia kliniczna wyznawca kosciola katolickiego, po smierci stwierdzil,
          ze nie mozna wyrozniac i mowic tylko kosciol katolicki...Podobno Bog powiedzial,
          ze licza sie inne wyznania i ma byc przede wszystkim EKUMENIZM...
          • twoj_aniol_stroz Re: Dewocja 29.08.09, 21:07
            Ekumenizm zakłada tworzenie płaszczyzn wspólnych, doszukiwanie się
            podobieństw a nie różnic smile i jak najbardziej zgadzam się z tym co
            napisałaś.
          • wladi3 Re: Dewocja 29.08.09, 21:07
            Cieszy się moje Serce i Dusza jak czytam Takie Słowa , o Miłości i
            Przebaczeniu , Pojednaniu i Ekumeniżmie .Kocham Was . Władek .

            Kocham Cię Boże Ojcze . Władek .
            Jestem cząstką Boga !

            forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=29975
            • liczby-11 Re: Dewocja 29.08.09, 21:19
              Kochany Wladziu!!! Moze to pod wplywem Twoich wypowiedzi o wszechogarniajacej
              Milosci, odwazylam sie napisac ten post... Bardzo podoba mi sie jak piszesz, ze
              Jestes Czastka Boga.... Uwierzylam, ze ja tez jestem czastka Boga... I bardzo
              ciesze sie z tego...
              Aniele Strozu! Dziekuje Ci za wszystkie posty, ktore napisalas na tym
              forum...Masz niesamowity dar przekonywania i jasnosc mysli....
              • twoj_aniol_stroz Re: Dewocja 30.08.09, 14:34
                smile wiesz, że to nie moja zasługa smile zwłaszcza ta jasność myśli wink
                • wladi3 Re: Dewocja 30.08.09, 20:12
                  "Idżcie na cały Świat i Głoście Dobrą Nowinę o Zbawieniu ."
                  Co to za Nowina ?
                  Informacja o tym , ze Bóg Stwórca - Nasz Ojciec Nas Kocha .
                  Informacja Ta Potwierdzona Życiem i Ofiarą Boga Daje Pewność Miłości
                  Ojca i łamie - niszczy Kody Oskarżeń zasiane w świadomości
                  człowieka , przez szatana . Od Tej pory choć słabi nadal w Ciele ,
                  Duchem przez Jezusa Wszczepieni w Ducha Boga zawsze przez Wiarę
                  możemy w Sobie Usłyszeć Głos Miłującego Ojca /nawet po upadku / -
                  "Dziecko Ja Ciebie Kocham i nie oskarżam , znam słabość człowieka i
                  Wiem kto te złe Kody Uczynił Memu Dziecku - dlatego Wybaczam i
                  Obmywam Cię Krwią Mego Syna i Nieustannie Wspomagam w Drodze Ku
                  Odzyskaniu Czystości i Dojściu do Mnie - Dojściu ku Własnej Godności
                  i Mocy Dziecka Boga . "Bóg z Boga , Światłość ze Światłości... ."
                  Jesteście Ze Mnie i Jesteście Moją Cząstką i nie pozwolę Was więcej
                  krzywdzić . Wystarczy że będziecie Wierzyć a Moc Mieć Będziecie i
                  Wrócicie do MNIE . Kocham Was Dzieci Moje . Wasz Ojciec .

                  Kocham Cię Boże Ojcze . Władek .
                  Jesteśmy cząstką Boga !

                  forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=29975
                  • kociak40 Re: Dewocja 31.08.09, 04:01

                    Każda religia jest prawidłowa, ktora uszlachetnia człowieka.
                    Każda też religia jest gloszona przez ludzi, ktorzy w pewnym sensie
                    z niej żyją, czerpią materialne korzysci i przez nich jest
                    deformowana. KK na pierwszym miejscy stawia tz. ceremoniał, bo on
                    wywyższa kapłanów, zapewnia im dostatni żywot ale jednocześnie ten
                    ceremoniał odciąga ludzi od własnego uszlachetnienia, a zastępuje to
                    róznymi mechanicznymi czynnościami. Np. ile to trudu trzeba i znoju
                    aby pieszo dojść do tego obrazu w Częstochowie, a mozna by ten trud
                    poświęcić dla dobra innych ludzi, ktorzy potrzebują pomocy. Ten
                    datek pieniężny jaki skladają pielgrzymi niby dla NMP w Częstochowie
                    jest w istocie dla tych grubych Paulinów, którzy żyją w ogromnym
                    dobrobycie. Ten datek dany bezpośrednio głodnemu dziecku, czy
                    człowiekowi, ktory nie ma za co wykupić potrzebnych lekarastw, da
                    pożytek i łaskę NMP, jeśli ktoś chce na to liczy.
                    • twoj_aniol_stroz Re: Dewocja 31.08.09, 08:27
                      Tylko powstaje pytanie: skąd wiesz, że ci ludzie, którzy wędruja w
                      pielgrzymce przez tydzień, najdalej dwa tygodnie w pozostałe 50
                      tygodni w roku nie pomagaja innym ludziom, nie troszczą się o
                      bliźniego? I skąd wiesz, czy ci ludzie, którzy dają datki na Kościół
                      nie dają też datków na głodne dzieci, samotne matki, czy inny tego
                      typu cel?
                      W mojej parafii na wiosnę w jednym z mieszkań wybuchł gaz... całe
                      szczęście, że nikogo w domu nie było, ale faktem jest, że dach nad
                      głową straciła sześcioosobowa rodzina. Pierwszą osobą, która
                      zaniosła pieniądze był nasz proboszcz, to on poszedł do wójta i
                      razem organizowali pomoc tej rodzinie...
                      • kociak40 Re: Dewocja 02.09.09, 03:32

                        Z tego przykładu wynika, że to dobry proboszcz, tylko powstaje
                        pytanie skąd pieniądze miał?
                        Słyszę, że gdzieś, ktoś, widział księdza jeżdzącego na zardzewiałym
                        rowerze, jakiś inny w łatanej sutanie chodzi, gdzieś woda przez
                        dziurę w dachy ołtarz zalewa itd. Tacy biedni kapłani. Ja takich nie
                        spotkałem. W mojej parafii (mała dzielnica miasta) jest proboszcz i
                        2 księzy wikariuszy stałych i jakiś na przychodne. Mieszkają w
                        plebanii piętrowej o powierzchni (tak z oka) conajmniej 400 - 500 m2.
                        Wszyscy mają samochody i to daj boże takie marki każdemu (Leganza,
                        Audi, Opel Vektra, Skoda Oktavia), tylko pozazdrościć. Jaka to firma
                        3-4 osobowa może takie dochody przynosić? Jednak jak widać może.
                        Miszkam obok kościoła i widzę jak te starsze panie (pewno wdowy)
                        biegają do kościoła, msze wykupują dla swych zmarłych mężów, bo
                        ksiądz przy spowiedzi podsunął pomysł, że można zmarłemu męzowi w
                        czyscu pomóc, mniej bedzie cierpiał. Pewno za życia do "kielicha"
                        zagladał i teraz żona musi mu pomóc (to autentyczna relacja jednej z
                        tych kobiet). Leków nie kupuje, bo męzowi niebo chce zapewnić.
                        Jest to śmieszne ale ksiądz bierze i za dobrodzieja uchodzi, nie za
                        oszusta. Każdy to widzi, co chce widzieć.
                        • marca_1 Re: Dewocja 02.09.09, 09:46
                          są ludzie, którzy lepiej lub gorzej wypełniają swoje obowiązki
                          zawodowe, są tacy, którzy choć starają niezbyt im to wychodzi, i są
                          tacy, którzy robią to dobrze

                          są ludzie, którzy wykorzystują innych, są tacy, którzy czasami
                          wykorzystują, czasami starają sie pomagać innym, są tacy, którzy
                          starają się żyć dla innych

                          są księża, którzy swoich parafian traktują tylko jako źródło swego
                          utrzymania, są księża, którzy raz lepiej, raz gorzej wypełniają
                          swoje powołanie,i są tacy, którzy faktycznie starają się pomagać i
                          często bywają bardzo użyteczni dla innych

                          gdyby zrobić odpowiednie badania, to wyniki byłyby zbieżne

                          fakt, że w kościele katolickim pewien procent księży dobrze wypełnia
                          swoje obowiązki , nie może być żadnym dowodem na to,że kościół
                          katolicki jest kościołem chrystusa, gdyby bowiem tak było, i gdyby
                          to faktycznie bóg wzbudział w księżach katolickich "kapłaństwo",
                          tylko niewielka grupka księży działała by na szkodę wizerunku tego
                          kościoła
                          • marca_1 Re: Dewocja 02.09.09, 10:40
                            zastanawia mnie ten sielankowy obraz, jaki anioł stróż przedstawia w
                            swoich wypowiedziach, zarówno kościoła jak i rzeczywistości
                            mam nadzieję,że nie są to tylko pobożne życzenia,że faktycznie ma
                            dziewczyna szczęście żyć w otoczeniu życzliwych ludzi jak i
                            uczciwych duchownych

                            żyję już prawie 60 lat, poznałam wielu ludzi, wielu duchownych, mój
                            obraz rzeczywistości daleki jest od sielanki

                            fakt, na szczęśćie są ludzie, księża, uczciwi, szczerzy, niestety
                            jest to mniejszość

                            wg mnie , to że mamy taką a nie inna rzeczywistość nie znaczy,że to
                            ludzie są źli, nawet ci co "zło czynią" na ogół robią to często z
                            powodu zagubienia, zranienia itp

                            zastanawiające jest tylko to,że w narodzie tak bardzo katolickim,
                            ludzie nadal nie potrafią sie odnaleźć, nie potrafią odnaleźć
                            relacji z bogiem, oczywiście z małymi wyjątkami

                            a wyjątek to jak wiadomo potwierdzenie reguły, niestety w tym
                            wypadku reguły,że gdy ślepi prowadzą ślepych, to zagubienie się jest
                            bardzie prawdopodobne niż dojście do celu
                            • kociak40 Re: Dewocja 02.09.09, 15:38
                              Ja widzę to szerzej. Całe wypaczenie religii i to, że jest tak duży
                              procent katolików w Polsce, a nie wpływa to na szlachetną postawę
                              narodu w takim samym procencie, wynika z wprowadzonego i wymyslonego
                              ceremoniału przez KK. Ludzie zamiast kształtować swoją postawę
                              uciekają się do zaliczania ceremoniałów. Do ilości koronek w
                              różańcu, zaliczanych mszy, trudu chodzenia w pielgrzymkach,
                              hołubienia figur, obrazów itd. Podejrzewam, że nawet cieszą sie
                              (nieświadomie), że to oni zaliczą niebo, a inni bliźni nie,
                              są "lepsi" bo są tz. katolikami praktykującymi, inni ich nie
                              obchodzą. Podam autentyczne dwa przykłady z którymi się osobiście
                              zetknąłem. Jeden mój taki dość "luźny" znajomy, taki co stale
                              podkreśla - "jestem katolikiem praktykującym" ukradł z zakładu gdzie
                              pracował kompletną półoś do ciągnika rolniczego. Widać, chcąc się
                              szybko pozbyć tego grzechu, poleciał do spowiedzi "usznej", dał
                              datek na tacę, ksiądz "odpukał", zadał pokutę modlitwą, on ją
                              zmówił, pozbył sie grzechu, stał się "czysty" jak kryształ i półoś
                              ciągnikowa jest jego.
                              Drugi przykład. Inny znajomy, który nie rozstaje się z rózańcem i
                              dyżym krzyżem na piersi, też "katolik praktykujący", jechał ze mną
                              swoim samochodem późnym wieczorem zimą. Odludzie, szosa III chyba
                              kategorii, tem. nie wyższa niż +2 st. Przed nami na poboczu jakiś
                              pijak, zatacza się, on zwalnia, prawie "pełznie", pijak przewraca
                              się w stronę rowu, palto zawija się i widać gołe plecy pijaka jak
                              leży już na ziemi. On raptownie przyspiesza i daje "w pełny gaz". Ja
                              sugeruję mu aby się zatrzymał i razem wsadzimy tego pijanego i
                              podwieziemy do najbliższej jakiejś chałupy, bo tak leżąć z gołymi
                              plecami ten pijak dostanie zapalenia płuc, a jest to człowiek.
                              Znajomy nie reaguje. Wskazuje mu na jego różanic jaki jest opleciony
                              na wstecznym lusterku samochodu i buja się na wszystkie
                              strony. "Jeszcze obrzyga mi siedzenie tylne" - to jego komentarz i
                              nie ma mowy aby się zatrzymał. Pewno później zmowił kilka różańców
                              wiecej, a więc grzechu nie ma, i co najważniejsze, tylne siedzenie
                              samochodu jest czyste. Co to daje afiszowanie się - "jestem
                              katolikiem praktykującym!!!" do innych, co to jest warte?
                              • wladi3 Re: Dewocja 03.09.09, 20:12
                                To są wszystko słabości człowieka Oddzielonego od Miłości . Smutne
                                ale w wielu przypadkach Katolików Prawdziwe ale i nie tylko u nich -
                                u wszystkich ludzi . Rozpatrywanie i opisywanie błędów innych ludzi
                                tak samo słabych jak ja , choć być może w czymś innym nie będzie
                                powodem do Chluby przed Bogiem , lecz będzie świadczyć o pysze
                                swojej czystości / we własnych oczach oczywiście / co nijak ma się
                                do rzeczywistego stanu Duszy danego Człowieka . Przebaczam bo i sam
                                Przebaczenia Oczekuję . Kocham bo Chcę Być Kochanym . Jestem
                                Wyrozumiały bo sam potrzebuję wyrozumiałości . Pozdrawiam Was w
                                Miłości . Ja zabierałem nie raz pijaka - brata w słabości innej niz
                                moja i cóz z tego ? Ja zabieram na stopa a nie mam rybki na
                                samochodzie a inni maja a nie zabierają i cóz z tego ? Ich to sprawa
                                i Ich Sumienia . Czy Ja Ich bedę Sądził ? Ja ? Tak samo słaby jak
                                inni , lecz w czymś innym ? Nikt nie jest Doskonały i Ja tez jeszcze
                                nie jestem . Czy kiedyś Będę Całkowicie Doskonały ? Chcę . Naprawdę
                                Chcę i zmieniam się przez Miłość i świadomość własnej słabości czy
                                to teraz , czy kiedyś . Droga do Boga to nie wymawianie czyichs
                                słabości i upadków , lecz Miłość i Przebaczenie . Kocham Was .
                                Bardzo Ciebie Bracie Kocie . Idzisz inną drogą ale Serce masz
                                Dobre . Naucz się nieoceniać innych a Wzniesiesz się jeszcze Wyżej
                                Władek .
                                • twoj_aniol_stroz Re: Dewocja 04.09.09, 09:22
                                  A mnie pozostaje tylko podpisać się obiema rękami, a gdybym umiała
                                  to i nogami, pod tym co Władku napisałeś...
                                • kociak40 Re: Dewocja 05.09.09, 02:34

                                  Bracie Władku

                                  Człowiek to istota niedoskonała. W sercu każdego człowieka (tak w
                                  przenośni, poetycko) jest jakby linia oddzielająca dobro od zła.
                                  Nawet serce wypełnione w całości dobrem ma swój kącik zła, i na
                                  odwrót. Nie ma ludzi całkowicie dobrych jak i całkowicie złych.
                                  To, że podaje ocenie innych nie zamyka mnie, tak jak Ciebie, we
                                  własnej izolacji. Tak na wzór ślimaka zamkniętego w skorupie i
                                  myślącego tylko o sobie.
                            • twoj_aniol_stroz Marca 04.09.09, 09:51
                              Żyję w takim swiecie jak kazdy z nas, mam róznych sasiadów, choć ich
                              niewielu, bo to wieś a nie blok w miescie. Faktem jest, że parafię i
                              księży w niej mam genialną za co Bogu bardzo dziękuję i poczytuję
                              jako niczym nie zasłuzony prezent smile
                              Nie jest sielankowo, jest normalnie, czasem gorzej czasem wręcz
                              tragicznie, ale... kiedy patrzysz na ludzi to możesz dostrzec
                              pijanego, smierdzacego bezdomnego, ale możesz spojrzeć też ciut
                              głębiej i wtedy dostrzeżesz kogos odrzuconego, poranionego, nie
                              radzącego sobie z życiem i otaczającym swiatem. Gdy jadę do dsm mogę
                              widzieć kobiety, które szukają łatwego sposobu na zycie, darmowego
                              wiktu i opierunku, leniwe baby, którym się nie chce palcem kiwnąć by
                              cos zrobić. Moge jednak spojrzeć ciut głębiej i dostrzec zaburzenia
                              psychiczne, rodziców, którzy sami zyli z dnia na dzień i nie
                              nauczyli dziecka kompletnie niczego, bo ich tez nie miał kto
                              nauczyć, kobiety, które nie mają oparcia kompletnie w nikim i brak
                              im nadziei, że może być lepiej...
                              Oczywiscie, że wszędzie są problemy, jak choćby problem Chrztu Św
                              dzieci w dsm, bo miejscowy ksiądz nie chciał ochrzcić dzieci gdyż
                              ich mamy nie zyja w zwiazkach sakramentalnych. I co? Oczywiście, ze
                              mogłabym przyjśc na forum i wytrząsać się jaki to wstretny ksiądz,
                              bezduszna świnia, pewnie chce kupe kasy... Mogłabym tez przekonywać
                              dziewczyny, ze nie muszą chrzcić dzieci, że Bogu to niepotrzebne
                              (?), że po co im to w ogóle, próżny rytuał tylko, mogłabym je
                              buntować na tego idiote - księdza co to kłody pod nogoi rzuca. Ale
                              równie dobrze moge pójść porozmawiać z tym ksiedzem, postarać sie
                              zrozumieć jego stanowisko i na spokojnie przedyskutować jeszcze raz
                              kwestie, których nie wziął pod uwagę, nie zauważył, mogę tez prosić
                              innego ksiedza o pomoc, o wsparcie i to co mogę zawsze dodatkowo to
                              goraco modlić sie o przemianę serca tego człowieka, o świało Ducha
                              Św i zrozumienie problemu... Efekt będzie znacznie lepszy i
                              faktycznie był, bo dzieciaki zostały ochrzczone i teraz już takich
                              problemów nie ma smile
                              Wszystko zalezy od tego, czy siedzę na odwłoku i biadolę nad złem
                              tego świata, czy biorę się za naprawianie tego co złe, na
                              tłumaczenie, pomaganie, rozwiazywanie problemów itd... Czasem jest
                              tak, że nie widać swiatełka w tunelu, beznadzieja kompletna - tak
                              było właśnie z tymi chrztami... A we mnie mimo wszystko tli się mała
                              iskierka, mała nadzieja, że choć ja nie mogę nic po ludzku, choć to
                              wygląda na pat, to jednak Bóg może wszystko, On tu wkroczy ze swoim
                              swiałem i miłością i nagle wszystko stanie się możliwe. I tak się
                              dzieje, i zawsze okazuje się, że efekty przechodzą najsmielsze
                              oczekiwania, bo dzieci nie tylko zostały ochrzczone, nie tylko już
                              nie ma takich problemów, ale równiez okazało się, że istnieje
                              mozliwość sprawowania Eucharystii w domu, by wszystkie mamy (te z
                              maleńkimi dziećmi również) mogły spotkać się na Mszy Św... Mało
                              tego, okazało się, że ksiądz też może i chce przywozić żywność, że w
                              jego sadzie są drzewa owocowe i mamy mogą z nich korzystać...
                              • marca_1 Re: Marca 05.09.09, 13:31
                                czyli tłumaczysz człowieka, przenosząc "winę" na jego rodziców, a
                                kto tych rodziców zrozumie?
                                fakt, wychowanie (choć ostatnio jest duża poprawa w tym względzie),
                                często jest przyczyną zagubienia człowieka
                                to,że mówi się małemu człowiekowi co powinien myśleć, czuć, robić,
                                często staje sie przyczyną,że taki człowiek traci kontakt z samym
                                sobą, zatraca możliwość kontaktowania się ze swoją istotą
                                wewnętrzną, skutkiem czego jako osoba dorosła jest podatny na
                                wszelkiego rodzaju uzależnienia

                                ale jeszcze bardziej do zagubienia się człowieka przyczyniają się
                                religie
                                fakt,że umieszczają one boga w świątycniach,w niebiosach (niebiosa
                                to nie to samo co niebo, co królestwo boże, to jest w nas), w
                                opłatku, sprawia,że człowiek stosunkowo łatwo czyni "zło", bo nie ma
                                świadomości,że szkodzi najbardziej sobie, swoim relacjom z bogiem w
                                swoim sercu
                                więcej, spowiedź jest dla ludzi ułatwieniem czynienia zła, bo o
                                wiele łatwiej jest człowiekowi wyznać grzechy przed księdzem,
                                niż "stanąć twarzą w twarz" z bogiem w swoim sercu

                                istnienie religi, spowiedzi, umieszczanie boga poza sercem
                                człowieka, powoduje,że ludzie przywiązują wagę do obrzędów,
                                ceremoniałów, traktując relacje z bogiem na równi z handlem wymiennym
                                ja ci boże oddam hołd w świątyni, ja dla ciebie odstoję godzinkę w
                                kościole raz w tygodniu, raz po raz się wyspowiadam, a ty mi boże za
                                moją pobożność zapłacisz życiem wiecznym
                                • twoj_aniol_stroz Re: Marca 05.09.09, 19:40
                                  > czyli tłumaczysz człowieka, przenosząc "winę" na jego rodziców, a
                                  > kto tych rodziców zrozumie?
                                  Nie tłumaczę, ale rozumiem, widzę gdzie tkwi problem... "Rozumiem"
                                  nie oznacza "głaszczę po głowie" i "usprawiedliwiam". To oznacza, że
                                  nie oceniam tego człowieka, nie potępiam, ale pomagam tak by ten
                                  ktos na nowo odnalazł nadzieję, uwierzył w dobroć i miłość. Nie
                                  zawsze ta miłość jest łagodna i delikatna, czasem bywam twarda i
                                  nieugięta, czasem wręcz mówię rzeczy, które wiem, że ten ktoś za nic
                                  nie chce usłyszeć... To trudne rozmowy, ale zawsze w takich chwilach
                                  proszę Ducha Św o światło i pomoc dla mnie w doborze słów, a dla
                                  mojego rozmówcy o zrozumienie co próbuję nieudolnie powiedzieć.
                                  Pewnie sama z siebie nie dałabym rady, na samą myśl o niektórych
                                  rozmowach zwiałabym gdzie pieprz rośnie, ale pomaga mi Siła, która
                                  wszystko może smile
                                  > fakt,że umieszczają one boga w świątycniach,w niebiosach (niebiosa
                                  > to nie to samo co niebo, co królestwo boże, to jest w nas), w
                                  > opłatku, sprawia,że człowiek stosunkowo łatwo czyni "zło", bo nie
                                  ma
                                  > świadomości,że szkodzi najbardziej sobie, swoim relacjom z bogiem
                                  w
                                  > swoim sercu
                                  Większość nauk, które słucham, rekolekcji, kazań, pouczeń podczas
                                  spowiedzi itd właśnie dotyczy Miłości Boga, miłosierdzia, istoty
                                  grzechu, która tkwi w zranieniach zadawanych sobie samemu,
                                  konsekwencji tych zranień itp. Zwykłe kazania co niedziela bardzo
                                  często tego dotyczą. Dziś słyszałam o miłości między pokoleniami, o
                                  nie przenoszeniu zwyczajów i zasad pokolenia babć na pokolenie
                                  wnuków, bo ani chybi skończy się to katastrofą. Ksiądz wprost
                                  powiedział, że niech babcia odmawia różaniec, niech idzie na roraty,
                                  majowe, ale wnukom niech tego nie narzuca, bo zmuszanie do modlitwy
                                  to droga bez sensu... Mówił to ksiądz w kosciółku na zapadłej wsi,
                                  byłam tam pierwszy raz. Czyli nie tylko "moi" księża parafialni tacy
                                  jacyś normalni, ten także mądrze prawił.
                                  > więcej, spowiedź jest dla ludzi ułatwieniem czynienia zła, bo o
                                  > wiele łatwiej jest człowiekowi wyznać grzechy przed księdzem,
                                  > niż "stanąć twarzą w twarz" z bogiem w swoim sercu
                                  Żartujesz, prawda? Gdyby to było takie proste nie byłoby problemu
                                  pt. mam aborcję na sumieniu, ale boje się spowiedzi. Nawet sobie nie
                                  zdajesz sprawy z tego jak często spowiedź i lęk przed nią, przed
                                  koniecznością stanięcia oko w oko z własnymi grzechami jest tematem
                                  moich rozmów z ludźmi. Często słyszę, że wstyd, głośnie powiedzenie
                                  tego co się zbroiło i konieczność wysłuchania co na ten temat ma do
                                  powiedzenia ktoś inny jest bardzo trudna...
                                  > istnienie religi, spowiedzi, umieszczanie boga poza sercem
                                  > człowieka, powoduje,że ludzie przywiązują wagę do obrzędów,
                                  > ceremoniałów, traktując relacje z bogiem na równi z handlem
                                  wymiennym
                                  > ja ci boże oddam hołd w świątyni, ja dla ciebie odstoję godzinkę w
                                  > kościole raz w tygodniu, raz po raz się wyspowiadam, a ty mi boże
                                  za
                                  > moją pobożność zapłacisz życiem wiecznym
                                  Ciekawa jestem skąd czerpiesz tak naiwne poglądy... Handel
                                  wymienny... gdyby to było takie banalnie proste to kolejki do
                                  spowiedzi byłyby gigantyczne, kościoły zapełniłyby się po brzegi...
                                  A ja nie miałabym na poczcie listów od ludzi potrzebujących
                                  głebokiej spowiedzi, nie spotykałabym takowych na swojej drodze...
                                  Że o kobietach po aborcji nie wspomnę... One setki razy spowiadają
                                  się z grzechu aborcji, obwiniają się w nieskończoność, nie umieją
                                  sobie wybaczyć... I za każdym razem w czasie spowiedzi
                                  słyszą: "odpuszczają ci się grzechy, idź w pokoju" I setki razy
                                  księża tłumaczą, że Bóg jest miłosierny, że im wybaczył, że Jego
                                  miłość jest ponad tę aborcję... A ona... cierpi bardzo... Wiem jedno
                                  na 100% - aborcja jest skutkiem wcześniejszych problemów, a nie ich
                                  przyczyną... To czas dzieciństwa, różne zranienia i kopniaki,
                                  niepoukładane życie popychają do aborcji. A ich cierpienie po
                                  aborcji to cierpienie duszy, które po prostu jest i które zmusza do
                                  zmierzenia się z problemami jeszcze sprzed aborcji.
                                  To nie religia jest odpowiedzialna za problemy ludzi, to nie
                                  Kościół, ale brak miłości wobec drugiego człowieka, to bezduszna
                                  krytyka, to pochopne oceny innych ludzi, brak bezpieczeństwa i
                                  akceptacji człowieka takim jaki jest ranią, krzywdzą i są przyczyną
                                  cierpienia.
                                  • marca_1 Re: Marca 06.09.09, 11:23
                                    z całego serca życzę Ci powodzenia w prostowaniu "dróg ludzkich", bo
                                    jak widzę robisz to, i to z dobrym skutkiem

                                    znajomość natury ludzkiej, ale nie tylko, upoważnia mnie do
                                    twierdzenia,że jedną z przyczyn "poplątania ścieżek ludzkich" jest
                                    umieszczenie boga poza sercem człowieka

                                    bóg tak stworzył człowieka , aby móc w jego sercu zamieszkać, to
                                    właśnie tego nauczał chrystus, umieszczanie boga w świątyniach, w
                                    opłatku jest niezgodne z nauczaniem chrystusa, niezgodne z prawem
                                    boga

                                    choć tego nie chciałaś, sama potwierdziłaś "szkodliwość" spowiedzi
                                    gdyby ta kobieta, ktora dokonała aborcji, szukała "odpuszczenia" w
                                    swoim sercu, to wystarczyła by,jedna szczera rozmowa z bogiem

                                    jeżeli chodzi o aborcję, to , to,że tak często staje się długoletnim
                                    problemem dla tych,które jej dokonały, jest skutkiem
                                    obecnej "krucjaty" kościoła

                                    znam parę kobiet, które dokonały aborcji za czasów "komuny", tylko
                                    jedna z nich nie radziła sobie z tym, ale tylko ona została do tego
                                    zmuszona przez rodziców, gdy zrozumiała,że aby "pozbyć" się wyrzutów
                                    sumienia, musi również rodzicom wybaczyć, problem stał się
                                    rozwiązywalny
                                    co do aborcji, to dopóki nie będzie wiadomo, kiedy istota duchowa
                                    wstępuje w ciało, kościół nie powinien się wypowiadać,tym bardziej,
                                    że sam na swoim sumieniu ma wiele zabójstw, wiele cierpień dzieci, i
                                    to już narodzonych
                                    wiele razy miałam okazję oglądać płody , niektóre z nich, pomimo ,że
                                    były powyżej trzymiesięczne, nie miały jeszcze oczów ludzkich, a to
                                    właśnie oczy są źwierciadłem duszy
                                    mam podstawy sądzić,że niekóre dusze wstępują w ciało dopiero w
                                    trakcie porodu
                                    zostawmy więc nauce, kiedyś potrafi to określić, dopóki to nie
                                    nastąpi niech nikt nie waży się wzbudzać poczucia winy,bo w ten
                                    sposób zabija duszę kobiety, i to tylko dlatego,że być może ta
                                    kobieta zabiła nienarodzone ciało

                                    podobnie jest ze sztucznym zapłodnieniem, wstępowanie duszy
                                    następuje tylko w ciele kobiety, więc embriony poza tym ciałem,
                                    człowiekiem nie mogą być, szkoda,że kościół nadal na wszelkie
                                    sposoby stara się ludziom utrudniać życie
                                    • twoj_aniol_stroz Re: Marca 06.09.09, 12:14
                                      > choć tego nie chciałaś, sama potwierdziłaś "szkodliwość" spowiedzi
                                      > gdyby ta kobieta, ktora dokonała aborcji, szukała "odpuszczenia" w
                                      > swoim sercu, to wystarczyła by,jedna szczera rozmowa z bogiem
                                      Nie masz racji. Gdyby było tak jak mówisz, kobiety nie spowiadałyby
                                      się dziesiątki razy z tego grzechu. Spowiadają się, bo nie umieją
                                      same sobie wybaczyć, a tym samym uwierzyć w miłosierdzie Boga. Boja
                                      sie usłyszeć głos Boga. A czemu? Rzecz w tym, że zły duch bardzo
                                      starannie oplątuje taką kobietę siecią braku przebaczenia, niewiary
                                      w mozliwość zbawienia dla niej... Ona boi się usłyszeć potwierdzenie
                                      słów szatana... Gdyby spowiedź była szkodliwa, to nie powodowałaby
                                      radości, ulgi i łez szczęścia po spowiedzi. Wierzmi, że nie raz
                                      widziałam ten blask na twarzy, tę radość... A potem zły duch znów
                                      zaczyna sączyć zwatpienie, że może ksiądz źle zrozumiał, może nie
                                      dość jasno powiedziałam co zrobiłam, może nie dosłyszał...
                                      Absurdalne? Wiem, ale to jest rzeczywistość, która dzieje się w
                                      wielu sercach...
                                      > jeżeli chodzi o aborcję, to , to,że tak często staje się
                                      długoletnim
                                      > problemem dla tych,które jej dokonały, jest skutkiem
                                      > obecnej "krucjaty" kościoła
                                      Znam dziewczę, które z Kościołem nie miało nic kompletnie wspólnego,
                                      ateistka od urodzenia. Aborcja u niej była jej wyborem, jej decyzją.
                                      Wszystko było w porządku, ale życie się jakoś tak dziwnie sypało,
                                      zdrowie też... Trafiła na ludzi, którzy powoli zaczeli wygrzebywać
                                      razem z nią wszystkie brudy ze środka... Co chwila Bóg stawał się
                                      bardziej realny w tych rozmowach, aż przyszła myśl, że On istnieje,
                                      że nie tylko świat widzialny jest dookoła nas... Uwierzyła, musiała
                                      zmierzyć się z aborcją, ale przede wszystkim musiała zmierzyć się ze
                                      swoimi dotychczasowymi poglądami... Ochrzciła się, zaczęła
                                      uczestniczyć regularnie we Mszach Św, przystępować do Komunii Św i
                                      powoli jej zdrowie, psychika wraca do normy... Wybaczyła sobie
                                      aborcję...
                                      Inna dziewczyna - niewierząca - daleka od Kościoła też uwazała
                                      aborcję za swój wybór, za swoje niezybwalne prawo. Cztery dni po
                                      aborcji przyszła na forum z płaczem, bólem i cierpieniem... Do dziś
                                      mam przed oczami jej słowa: "nikt mi nie powiedział, że to tak
                                      strasznie boli, boli psychicznie... czuję sie potwornie oszukana..."
                                      Prowadzę forum zamkniete dla kobiet po aborcji i wierz mi, że spora
                                      ich grupa to ateistki, agnostyczki... Gdyby to Kościół był
                                      odpowiedzialny za wyrzuty sumienia kobiet po aborcji, to ateistek
                                      nie miałabym na tym forum...
                                      > co do aborcji, to dopóki nie będzie wiadomo, kiedy istota duchowa
                                      > wstępuje w ciało, kościół nie powinien się wypowiadać,tym
                                      bardziej,
                                      > że sam na swoim sumieniu ma wiele zabójstw, wiele cierpień dzieci,
                                      i
                                      > to już narodzonych
                                      Nie bardzo rozumiem tę logikę... Kościół staje w obronie nie tylko
                                      nienarodzonych dzieci, ale także kobiet, które cierpią po aborcji...
                                      Idąc tokiem Twojego rozumowania, cżłowiek popełniający jakieś
                                      przestępstwo nie ma prawa do rehabilitacji po zrozumieniu tego co
                                      zrobił. Kościół ustami JPII przeprosił za krucjaty, za nawracanie
                                      siłą itd. Co ma jeszcze zrobić? Siedzieć cicho jak mysz pod miotłą w
                                      obliczu krzywdy wyrządzanej drugiemu człowiekowi? Bo co? Bo ktoś mu
                                      wypomni stare dzieje? Na tym polega miłość do drugiego człowieka?
                                      Miłosierdzie i przebaczenie? I kto ma tu przebaczać stare winy
                                      Kościoła? Ty? Jeśli nie Ty, to na pewno nie Ty masz je wypominać.
                                      > wiele razy miałam okazję oglądać płody , niektóre z nich,
                                      pomimo ,że
                                      > były powyżej trzymiesięczne, nie miały jeszcze oczów ludzkich, a
                                      to
                                      > właśnie oczy są źwierciadłem duszy
                                      Tym tokiem rozumowania można dojść do absurdu, że mnie nie ma jeśli
                                      w pobliżu nie ma zwierciadła, w którym mogłabym sie zobaczyć. Fakt,
                                      że oczu dzieci nie mają ma dowodzić, że nie mają także duszy? Serce
                                      bije, układ nerwowy działa, więc to co to jest? Żaba? Nie, nie
                                      żaba, ale człowiek, nie potencjalny człowiek, ale realny, którego
                                      mama czuje poprzez powłoki brzucha...
                                      > zostawmy więc nauce, kiedyś potrafi to określić, dopóki to nie
                                      > nastąpi niech nikt nie waży się wzbudzać poczucia winy,bo w ten
                                      > sposób zabija duszę kobiety, i to tylko dlatego,że być może ta
                                      > kobieta zabiła nienarodzone ciało
                                      Nikt nie wzbudza poczucia winy, bo jak już wyżej napisałam, kobiety
                                      mają problem i cierpią niezaleznie od tego, czy ktoś je uświadomił
                                      co zrobiły, czy też nie. Mało tego, wiele z nich przed aborcją było
                                      głośnymi zwolenniczkami "prawa wyboru", po aborcji to się
                                      diametralnie zmieniło... Czasem dopiero po 4 aborcji (taką kobietę
                                      też mam na forum), ale za każdym razem one naprawdę doskonale
                                      wiedziały jak wyglada zabieg, wiedziały co robią, bo zdjęć i filmów
                                      z aborcji są tysiące w internecie i spokojnie można dowiedzieć się
                                      co zamierzam zrobić. Po zabiegu okazywało się jednak, że wcale nie
                                      jest tak różowo jak to się wcześniej wydawało... Pojawia się dziwna
                                      pustka, brak jakichkolwiek uczuć, letarg psychiczny... I to sa
                                      bardzo łagodne objawy. Występują niezaleznie od tego, czy kobieta
                                      jest wierząca, czy nie, czy oglądała wcześniej zdjecia, czy tez
                                      nie...
                                      • marca_1 Re: Marca 06.09.09, 13:55
                                        spowiedź jest użyteczna, tylko wtedy, gdy jest szczery żal ,
                                        gdy człowiek szczerze żałuje, to bóg wybacza mu grzechy, człowiek
                                        czuje ulgę, radość z odnowienia relacji z bogiem, to dzieje się
                                        również bez udziału księdza
                                        w swoim życiu wiele razy się spowiadałam, od wielu lat nie korzystam
                                        z pośrednictwa księdza, mam więc porównanie

                                        ciekawe, dlaczego ,jak piszesz, człowiek boi się usłyszeć głos boga,
                                        gdyby odnalazł go w swoim sercu, takiego lęku by nie było

                                        po aborcji kobieta ma prawo czuć pustkę, to trochę tak jak po
                                        amputacji np ręki, wielu bardzo długo jeszcze ją odczuwa, to zgodne
                                        z naturą ludzką
                                        tą pustkę jest wstanie uleczyć czas, o ile kobieta , nawet ateista
                                        nie zasugeruje sobie,że widocznie katolicy mają rację ,
                                        twierdząc ,że to wielki grzech
                                        na marginesie , nie jestem zwolenniczką aborcji, to wbrew naturze,
                                        tak jak np operacja plastyczna, z wyjątkiem urazów powypadkowych

                                        płód, to ciało, w które w odpowiednim dla siebie momencie wchodzi
                                        istota duchowa, dopóki w ciele nie ma istoty duchowej, płód nie jest
                                        człowiekiem, żabą też nie, jest po prostu ciałem człowieka

                                        problem aborcji jest bardzo złożony, bardzo indywidualny,jedno jest
                                        wspólne, za "komuny", gdy kościół nie zajmował się tak bardzo jak
                                        dzisiaj , obroną życia poczętego, kobiety decydujące się na aborcję,
                                        łagodniej przechodziły jej ujemne skutki


                                        • twoj_aniol_stroz Re: Marca 07.09.09, 09:52
                                          > problem aborcji jest bardzo złożony, bardzo indywidualny,jedno
                                          jest
                                          > wspólne, za "komuny", gdy kościół nie zajmował się tak bardzo jak
                                          > dzisiaj , obroną życia poczętego, kobiety decydujące się na
                                          aborcję,
                                          > łagodniej przechodziły jej ujemne skutki
                                          Wedle środowisk proaborcyjnych syndrom poaborcyjny nie istnieje i
                                          jest wymysłem histerycznych moherowych beretów. Ja weim, że istnieje
                                          i jest potężnym problemem... Oszacować go jednak nie jestem w
                                          stanie, bo nie mam absolutnie żadnych narzędzi ku temy. Ty też nie
                                          masz, podobnie jak nie miałaś za czasów "komuny". Nie jesteś w
                                          stanie więc porównać tych dwóch wielkości, więc twierdzenie jakoby
                                          za "komuny" mniej kobiet miało problemy po aborcji jest kompletnie
                                          nieuzasadnione, a potrzebne Tobie wyłącznie do postawienia KK w stan
                                          oskarżenia, które jest kompletnie bezzasadne.
                                          • marca_1 Re: Marca 07.09.09, 11:21
                                            gdybyś czytała dokładnie to co piszę, nie oskarżałaś byś mnie
                                            obawiam się,że zarówno w moich tekstach doczytujesz się tego czego
                                            chcesz się doczytać, jak i w rzeczywistości widzisz to co chcesz
                                            widzieć

                                            natura człowieka jest bardzo podatna na sugestię, fakt ten wielu
                                            wykorzystuje, i to nie tylko duchowni, wielu nieświadomie,
                                            nie umniejsza to faktu, że manipulacja poprzez sugestię jest
                                            przyczyną wielu niepotrzebnych cierpień
                                            • marca_1 Re: Marca 07.09.09, 12:05
                                              jeżeli chodzi o oskarżenia wobec kościoła katolickiego, to nie
                                              kościół oskarżam, bo kościół to ludzie, zarówno duchowni jak i laikat

                                              ponieważ nauka tego kościoła twierdzi , że jest nauką ewangeliczną,
                                              ja po prostu ukazuję ,że tak nie jest

                                              na szczęście dla wiernych , jak i duchowieństwa kościoła
                                              katolickiego, bóg również w ich sercach może zamieszkać, oczywiście
                                              zgodnie ze swoim prawem, czyli wtedy, gdy dany człowiek osiągnie
                                              odpowiednią dojrzałość

                                              dla jednych bycie katolikiem ułatwia osiągnięcie dojrzałości, dla
                                              innych utrudnia, ale nie jest prawdą,że osiągnięcie dojrzałości
                                              wymaga przynależności do kościoła,

                                              kościół katolicki, choć nie jest tego świadom, wielu ludzi uzależnia
                                              od swej nauki, i to poprzez sugestię,

                                              i choć cieszy mnie fakt,że są w kościele ludzi podobni Tobie,
                                              ludzie, ktorzy odnaleźli boga w swoim sercu, to przykrość sprawia mi
                                              świadomość,że ludzkość jako całość, nadal , zamiast żyć wg
                                              przykazania miłości,ulega iluzji tego świata,
                                              jest mi tym bardziej przykro,że już 2000 lat temu ludzkości została
                                              ukazana odpowiednia droga do "wolności"

                                              i niestety, do tego stanu rzeczy w bardzo dużym stopniu przyczyniła
                                              się doktryna katolicka, a ponieważ nadal w świadomości wielu
                                              funkcjonuje przekonanie,że nauka katolicka to to samo co nauka
                                              chrystusa, będę ukazywała,że to nieprawda
                                              • twoj_aniol_stroz Re: Marca 07.09.09, 18:00
                                                yyy, a jak się ten wykład ma do dyskusji o przyczynach syndromu
                                                poaborcyjnego u kobiet za czasów "komuny" i teraz?
                                                • marca_1 Re: Marca 08.09.09, 11:16
                                                  nijak się ma, tak samo jak Twoje twierdzenie,że wykorzytuję problem
                                                  aborcji do oskarżania kościoła

                                                  co do aborcji, to mogę tylko powtórzyć, to co wcześniej napisałam,
                                                  więc , sobie przeczytaj, ale dokładnie, wtedy nie będziesz mi
                                                  stawiała bzdurnych zarzutów,że wg mnie za komuny kobiety nie
                                                  odczuwały ujemnych skutków aborcji
                                                  • twoj_aniol_stroz Re: Marca 08.09.09, 11:39
                                                    > nijak się ma, tak samo jak Twoje twierdzenie,że wykorzytuję
                                                    problem
                                                    > aborcji do oskarżania kościoła
                                                    No to ja chyba mam problem ze zrozumieniem Twoich słów. Poniżej
                                                    wklejam Twoje wcześniejsze wypowiedzi na temat związku Kościoła z
                                                    problemami kobiet po aborcji i stanowiska Kościoła wobec obrony
                                                    życia dzieci nienarodzonych.
                                                    >jeżeli chodzi o aborcję, to , to,że tak często staje się
                                                    długoletnim problemem dla tych,które jej dokonały, jest skutkiem
                                                    obecnej "krucjaty" kościoła<
                                                    >co do aborcji, to dopóki nie będzie wiadomo, kiedy istota duchowa
                                                    wstępuje w ciało, kościół nie powinien się wypowiadać,tym bardziej,
                                                    że sam na swoim sumieniu ma wiele zabójstw, wiele cierpień dzieci, i
                                                    to już narodzonych<
                                                    >podobnie jest ze sztucznym zapłodnieniem, wstępowanie duszy
                                                    następuje tylko w ciele kobiety, więc embriony poza tym ciałem,
                                                    człowiekiem nie mogą być, szkoda,że kościół nadal na wszelkie
                                                    sposoby stara się ludziom utrudniać życie<
                                                    >za "komuny", gdy kościół nie zajmował się tak bardzo jak
                                                    dzisiaj , obroną życia poczętego, kobiety decydujące się na aborcję,
                                                    łagodniej przechodziły jej ujemne skutki<
                                                  • marca_1 Re: Marca 09.09.09, 10:25
                                                    tylko winni się tłumaczą, ja nie muszę
                                                  • twoj_aniol_stroz Re: Marca 09.09.09, 10:37
                                                    Marca, ja nie chcę, żebyś się tłumaczyła jako winna. Chodzi mi o to,
                                                    żebyś zrozumiała, że Twoje słowa nie brzmią jak wskazywanie błędów,
                                                    ale jak oskarżenia. Być może Twoja intencja jest inna, ale wychodzi
                                                    tak, że atakujesz i oskarżasz. Poprosiłam kilka osób o przeczytanie
                                                    Twoich słów. Naprawdę chciałam obiektywnego spojrzenia na Twoje
                                                    słowa. Nie pokazywałam moich interpretacji, nie mówiłam co ja na ten
                                                    temat sądzę... Wszystkie te osoby odebrały Twoją wypowiedź jako atak
                                                    i oskarżenia. I nie ma to nic wspólnego z byciem wyznawcą Boga w KK,
                                                    to nie były osoby jakoś mocno związane z Kościołem...
                                                    Nie chodzi o atak na Ciebie. Wladi tłumaczy Ci jak może, że masz
                                                    dużo racji, ale podawanie tego w formie oskarżeń naprawdę nie jest
                                                    miłością. Wiem, że Ty tego tak nie traktujesz, ale odbiór jest
                                                    niewłaściwy. Nie tylko jednej, czy dwóch osób, ale większego grona
                                                    ludzi, więc oznacza to, że gdzieś błąd jest na poziomie kodowania
                                                    Twoich myśli, czyli wyrażania ich słowami.
                                                  • marca_1 Re: Marca 09.09.09, 13:32
                                                    kościół uważa,że jest tym kościołem ustanowionym przez chrystusa, i
                                                    to pomimo,że jego nauka nie jest tożsama z ewangelią

                                                    gdy ukazuję błędy tej nauki,czyli niezgodności z ewangelią, to w
                                                    podtekście , zależnie od woli czytającego , można doczytac się
                                                    krytyki kościoła

                                                    pomiędzy krytyką a ukazywaniem błędów jest bardzo mała rożnica, to
                                                    czy to tylko krytyka, czy nie, zależy od intencji piszącego

                                                    miałam okazję wielokrotnie się przekonać,że zawsze będziecie mi
                                                    przypisywac krytykę, owszem, staracie się to robić w duchu miłości,
                                                    i dobrze, ale ponieważ nie stać was na obiektywizm wobec
                                                    doktryny ,ktorą wyznajecie, i to ona bardziej was interesuje niż
                                                    sama ewangelia, ewangelia, którą chrystus głosił, obawiam się,że
                                                    moje pisanie nie ma sensu, to mogą być tylko przepychanki słowne,
                                                  • marca_1 Re: Marca 09.09.09, 13:55
                                                    chrystus nauczał,że nie można służyć dwom panom równocześnie, bo
                                                    jednego będzie się miało w nienawiści

                                                    ponieważ bardzo zaciekle bronicie kultu maryjnego, obawiam się,że
                                                    choć staracie się służyć również chrystusowi, to niestety macie go w
                                                    nienawiści,
                                                    ciekawe, gdzie w secu JPII było miejsce dla chrystusa, gdy w swoim
                                                    herbie cały ofiarował się maryji, czyżby "następca chrystusa" jak
                                                    papieża doktryna katolicka określa, uznał,że maryja jest ważniejsza
                                                    niż chrystus?
                                                  • twoj_aniol_stroz Re: Marca 09.09.09, 19:13
                                                    Marco, śmiem twierdzić, że JPII nie zrobił z Maryi bożka, podobnie
                                                    jak i inni katolicy. Nie raz już pisałam, że Maryja dla mnie jest
                                                    Matką, ale to Jezus najczęściej jest adrsatem moich modlitw.
                                                    Widzisz, pisałam to już tu kiedyś, wyjaśniałam, ale widać Ty wiesz
                                                    lepiej co w moim sercu, w sercu Władka i innych katolików z JPII na
                                                    czele pika. Szkoda... najbardziej szkoda, że nie próbujesz
                                                    zrozumieć, ale cały czas w koło powtarzasz te same argumenty...
                                                    Popatrz, piszesz, że obawiasz się, że mamy Jezusa w nienawiści, że
                                                    JPII uznał (Twoim zdaniem), że Maryja jest ważniejsza od Jezusa.
                                                    Przecież tego nie wiesz, przecież to są tylko Twoje domysły - bardzo
                                                    raniące domysły, bo nie są prawdą, ale Twoją interpretacją... Nie
                                                    wiesz komletnie nic o mojej relacji z Bogiem, o tym komu służy
                                                    Władek, kto był panem JPII... Nie wiesz nic, a jednak wydajesz
                                                    twarde sądy, oceniasz wiarę katolików, uważasz, że wiesz lepiej komu
                                                    oni służą... Przykre to jest, bo zamiast szukać wspólnych
                                                    płaszczyzn, zamiast odnajdować podobne, każdy Twój post, każdy nowy
                                                    wpis jest wyszukiwaniem różnic, domyślaniem się w co kto wierzy,
                                                    umniejszaniem rozwoju duchowego księży, katolików... Bóg łączy, Bóg
                                                    z miłością podchodzi do każdego człowieka, Bóg rozumie, szatan
                                                    dzieli, szatan oskarża i szatan chce zasiać wszędzie nienawiść...
                                                  • wladi3 Re: Marca 09.09.09, 20:29
                                                    To są Słowa Prawdy . Władek
                                                  • marca_1 Re: Marca 10.09.09, 11:15
                                                    pisałam,że obawiam sie,a to nie to samo co twierdzę

                                                    każda religia działa na zasadzie uzależnienia
                                                    dopóki trwa uzależnienie, człowiek, gdy usłyszy argumenty
                                                    podważające doktrynę religijną, będzie udowadniał sobie,że osoba
                                                    podająca te argumenty myli się, że osoba ta nie jest godna wiary
                                                    dlatego też, rozmowy z katolikami o ewangelii to niestety na ogół
                                                    tylko przepychanki słowne

                                                    chrystus zalecał swoim uczniom, aby mowa ich była tak-tak,nie-nie,
                                                    czyli prosta , zgodna z prawdą

                                                    skoro chrystus ani razu nie stwierdził,że maryja jest
                                                    współodkupicielką, że jest kimś wyjątkowym, to albo nie zastosował
                                                    się do zasady,którą zalecał swoim uczniom, albo świadomie wprowadził
                                                    wbłąd

                                                    chrystus powiedział swoim uczniom: a wy o ile chcecie się modlić
                                                    módlcie się tak, i podał słowa ojcze nasz
                                                    nie ma tam ani jednego odniesienia do maryji
                                                    gdyby modlitwy do maryji były uzasadnione, chrystus powiedział by to
                                                    swoim uczniom

                                                    chrystus nauczał,że tylko on jest drogą i prawdą, że tylko on i
                                                    ojciec niebieski zamieszkają w sercach naszych, a serca te są
                                                    świątynią, nigdzie nie mówił o budowaniu świątyń, ani sobie , ani
                                                    ojcu niebieskiemu,
                                                    skoro maryja w trakcie objawień poleca wybudować sobie świątynie, to
                                                    albo jest ważniejsza od chrystusa, albo chrystus okłamywał swoich
                                                    uczniów

                                                    chrystus nauczał, że nie można służyć dwom panom równocześnie, więc
                                                    nie ma miejsca dla nikogo innego niż chrystus, chyba ,że chrystus
                                                    kłamał

                                                    sami sobie odpowiedzcie, czy jest możliwe, aby chrystus kłamał, i to
                                                    tyle razy
                                                  • twoj_aniol_stroz Re: Marca 10.09.09, 17:58
                                                    Marca, znów to samo... Tyle razy było to już wałkowane, że po prostu
                                                    nie ma sensu kolejny raz.
                                                    Po raz ostatni powtarzam, że rozmowa o Bogu ma zblizać i jednoczyć,
                                                    mamy szukać wspólnych punktów, mamy dawać miłość i chęć zrozumienia
                                                    drugiego człowieka. To co robisz to dzielenie, poszukiwanie punktów
                                                    spornych i chęć postawienia na swoim. Nigdy nie robiłam czegoś
                                                    takiego w odniesieniu do jakiejkolwiek osoby, czy to był
                                                    brat/siostra w wierze, czy muzułmanin, czy ŚJ... O to samo proszę
                                                    Ciebie... Niestety bezskutecznie... Szkoda...
                                                  • marca_1 Re: Marca 11.09.09, 10:38
                                                    taki przykład: jest jeden alkoholik, jeden narkoman, jeden lekoman ,
                                                    żyją w otoczeniu ludzi nieuzależnionych, dzięki czemu, choć sami nie
                                                    potrafią sobie swego uzaleznienia uświadomić, otoczenie może im w
                                                    tym pomóc

                                                    jest duża grupa alkoholików, duża grupa narkomanów itd, i tylko pare
                                                    osób,które wyzwoliły sie z nałogu

                                                    i mamy taką sytuację,ten , który pozbył sie nałogu, chcąc pomóc
                                                    pozostałym, uparcie ukazuje im ich uzależnienie,niestety, nawet
                                                    gdy , któryś z uzależnionych go słucha,i zastanawia się nad tym, co
                                                    usłyszał, to pozostali utwierdzają go,że "picie alkoholu" jest
                                                    słuszne, więcej wskazane, bo tak wszyscy czynią
                                                  • marca_1 Re: Marca 11.09.09, 11:04
                                                    cd

                                                    wg Ciebie, człowiek,który wyzwolił sie z nałogu, powinien po prostu
                                                    skupić się na własnym życiu, a pozostałymi się nie przejmować, a
                                                    nawet , dobrze by było, gdyby utwierdzał ich, tak jak to robi ich
                                                    otoczenie,że słusznie postępują, że wszystko jest ok,
                                                    że "filozofia", którą wyznawają (pomimo,że przed wiekami prawda
                                                    została ogłoszona) jest słuszna i nie zawiera błędów, jest zgodna z
                                                    tym co ogłoszono

                                                    miłość bliźniego wymaga od tego człowieka, aby ukazywał błędy, aby
                                                    próbował ukazywać uzależnienie,

                                                    bóg nie ustanawiał żadnej religii, nie musiał, on stworzył swoją
                                                    świątynie, serce człowieka,

                                                    niestety , istoty duchowe, które chcą być równe bogu, chcąc
                                                    doświadczać chwały bogu należnej, zwiodły ludzi, tworząc religie,
                                                    wznosząc światynie, w których ludzie , sądząc ,że bogu cześć oddają,
                                                    im hołdy składają
                                                  • twoj_aniol_stroz Re: Marca 11.09.09, 11:29
                                                    Temat istot równych Bogu już wyjasniałam i powtarzać nie będę.
                                                    Powyzszym wywodem sama sobie zaprzeczasz, jeszcze kilka miesięcy
                                                    temu twierdziłaś, ze drogi do Boga sa rózne i każdy ma prawo kroczyc
                                                    swoją własną. Dziś piszesz o uzaleznieniu od KK. Temat tego
                                                    uzaleznienia juz też wyjasniałam. To jest mój bardzo swiadomy wybór.
                                                    Przeszłam przez zaprzeczenie, przez poszukiwanie, przez analizę i
                                                    podjęłam decyzję, że to jest moja droga. Więcej nie zamierzam tego
                                                    wyjasniać.
                                                  • marca_1 Re: Marca 11.09.09, 15:07
                                                    zgadza się , są różne drogi do boga, ale obecnie nie o drogach
                                                    rozmawiamy, ale o tym, co wg ewangelii należy zrobić, gdy boga
                                                    odnajdziemy w swoim sercu

                                                    przypowieść o drogocennej perle
                                                    nie można służyć dwom panom równocześnie

                                                    człowiek, który odnalazł boga w swoim sercu, może nadal pozostawać
                                                    członkiem religii, ale nie dla siebie, dla innych, aby ci, którzy
                                                    nie potrafią odnaleźć boga,poza ceremoniałem, obrzędem, nie odpadli
                                                    od miłości

                                                    często dzieje się tak,że człowiek ten nie jest świadomy swego
                                                    posłannictwa, i właśnie dlatego nie potrafi odróżńić pszenicy od
                                                    kąkolu, bo tak zgodnie z planem boga ma być, do czasu, czasu
                                                    odpowiedniego dla danego człowieka, albo czasu ustanowionego przed
                                                    wiekami dotyczącego ponownego przyjścia chrystusa

                                                    ponieważ nie wiem, kto ma aż do plonów pozostawać wyznawcą
                                                    religijnym, a kto nie, piszę ogólnie do wszystkich

                                                    a szczególnie piszę do tych, którzy z różnych powodów odeszli od
                                                    kościoła, i kierując się błędnym przekonaniem,że do boga tylko przez
                                                    kościół, również odeszli od boga

                                                    tak się składa,że nie piszę od siebie, ja tylko przekazuję
                                                  • marca_1 Re: Marca 11.09.09, 15:20
                                                    może od razu wyjaśnię, dlaczego uważam ,że nie od siebie piszę, ale
                                                    tylko przekazuję

                                                    gdy czytam Wasze posty, mam albo od razu gotową odpowiedź (bez
                                                    zastanawiania się), i tylko ją "przepisuję"
                                                    to tak jak np znasz jakiś wiersz na pamięć, i po prostu go
                                                    przepisujesz ze swojej pamięci
                                                    czasami, mam tylko pojęcie tego co mam napisać, wtedy po prostu
                                                    ubieram to pojęcie w słowa
                                                    gdy lektura nie wzbudza we mnie choćby pojęcia, nie piszę nic, bo od
                                                    siebie bym pisała

                                                    uczniów chrysusa poznaje sie po miłości, po owocach ich życia

                                                    wiem,że to co przekazuje pochodzi od chrystusa

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka